Betlejka (1915)
Betlejka П’еса Аўтар: Генрык Бэта 1915 год |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Батлейка (Бэта). |
ASOBY: Zakaj i Gamaliel (rabiny). |
BETLEJKA
Zjawa 1-szaja.
Na scenie rabinawa chata. Pry stale siadziać dwoch wu- czonych u Thory: Gamaliel i Zakaj, prybranyja ǔ Tałesy i Tefilimy. U chacie ciomnawata. Na stale lażać zwiortki żydoǔ- skaj Thory, na ścianie wypisa- no imia Bożaje — „Jahwe“.
Zakaj (zwiertajuczysia da Gamaliela) — Skaży-ż mnie, darahieńki, kali heta konczycca nasza dażydańnie, kali wialiki Prawadyr prażanie praklataho Herada i pawiadzie nas na padboj cełaho świetu, kab ǔsławić nasze imie żydoŭskaje; skaży, kali prydzie Messyasz, tak daŭna abicany?…
Gamaliel. I ja ab hetym ciapier dumaŭ. Czytaŭ światoje Pisańnie ad pierszych dzion swajho żyćcia, ci raz razhadwaŭ, szto Praroki kazali ab Messyaszu, paliczyŭ litarki, pamieryŭ słoŭcy; adroksia jady i pićcia, son nia mieŭ da mianie prystupu, ǔwieś świet abryd horaj piercu, a mowy Panskaj dahetul zrazumieć nie patrapiǔ, bo Jahonaja mudraść nat wielmi hłybokaja! Hrudzi sochli sa smahi, tużyǔsia ja, płakaŭ i stahnaŭ, a niebo jakby nia czuło…
Zakaj (padymajuczy woczy ǔ haru). O wialiki Jehowa, Adonaj, Elohenu! Zirni chutczej na ślaziny twajho ludu i pryszli Abicanaho!
(Abodwa pabożna składwa- juć ruki i hłyboka zadumywa- jucca. U hetym czasie chor za scenaj paczynaje śpiewać cichu- sińkim hołasam pieśniu:
Rasa z nieba apuścisia, |
Zakaj (kali śpiewać pirastanuc). O Rabboni, ciż Jehowa błahalnych malitwaŭ nia czuje? Czamuż tady nie adczynić nieba, kab spuściło rasu, wyliło Sprawiedliwaho? Czamu nie zyszle wialikaho Sudździu, kab pakarać naszyja kryǔdy?… (Gamaliel jakby nia czuй).
Zakaj (jakby ǔzywajuczy samoha Boha na sud). — Wialiki naszy hrachi, heta praŭda, ale szmat bolszaja kara światoje miejsce zbeścili arły pluhawyja, naczyńnia zbiazcześcili, a na karaleŭskim tronie razsiełasia hadzina, ŭsiudach czuwać mowu pahanskuju, kraj ceły źnisztożany, żychary płaczuć z hoładu, a nimasz kamu ich nakarmici… Ale hora pahancam (stukaje kułakom u stoł) Lamma rehszu goim weroznim! Użo prychodzić dzień pomsty!
Zakaj (hledziaczy ǔ dal, paczynaje praroczym hołasam). I razwiernicca nieba, a stul wyjdzie Messyasz abicany i kinucca na Jaho pahancy, ale Jon pierawiernie najbolsžuju siłu, dycham swaich wusnaŭ kinie ab ziamlu… i prahonie pahancaŭ z miejsca światoha, a ziamlu, danuju Abrahamu, padzielić pamiży jahowych synoǔ… i nasypie hroszej mnoha ŭ kiaszeńni, napoŭnić żywaty sałodkaj jadoj, nasy pacham wialikim a woraham naszym kukisz pakaże!… i palijecca z kamieńniaŭ miadok saładzieńki, a małako papływie cełymi rekami… na ziamli nieharanaj wyraście zboże, a zierniaty buduć chaj by nerki wałowy… na winnych dziareŭcach wyraście bujny winahrad, a wino razwiasielić harotnuju duszku…
Gamaliel (iakby zbudżany sa snu) — A ci wiedajesz, bratoczku, czym bolej uhledajusia ja na nieszczaścia, katoryja na nas spali, czym bolej dumaju ab tym, szto napisali Praroki, tym bolszaj nadziejaj napaŭniajecca majo serce i paczynaju dumać, szto użo prytka wypoŭnić Boh swaje abiecanki…
Zakaj (uzdychajuczy ciażka). O wialiki Jehowa!
Gamaliel — Spali na nas wialikija nieszczaścia, kara Božaja ściabanuła nas pa pleczach, hardyja hałoŭki pryhnuty, stalica karala Dawida pataptana i zbeszczana, a na tronie zasieŭ Herad pahanny… Usio heta ranić naszyja sercy i napaŭniaje woczy krywawymi ślazinami, ale ǔ henym ucisku, baczu nasze wyzwaleńnie, tutka zbywajucca praroctwy Jakuba…
(Hladzić cikawa na Zakaja, katory ǔ Thore szukaje praroct- wa Jakuba. Znajszoǔszy czy- taje).
Zakaj „I nie adymluć karaleŭskaho berła ad Judy… až nia pryjdzie Toj, katory budzie pasłany, a Jaho buduć czakać narody“…
Gamaliel — A ŭ tym to dzieła, szto ǔżo berła ad Judy adabrana i addadziena Idumejczyku Heradu!…
Zakaj (hledziaczy na Gamaliela). O wialiki wuczyciel Rabanu! Twaja mowa sałodka, a aświeczwaje mianie chaj by świetłaść z Ajałonu!
Gamaliel — Pamolimsia dyk razam, kab Jahowa nia adciahiwaŭ naszaho wyzwaleńnia.
Zjawa II-ja.
Bolszy pastuszok (zbirajuczy suchija haliny i roznaje śmiećcie). ahoń i śpiaku sabie bułku, bo żywot hałodny, jak torba. Matula kazała, szto jak pryjdzie Messyasz abicany, to budziemo jeści samy miod, papiwajuczy małakom, ale pakul toje budzie — drennaje żyćcio pastucha. Ci raz i nie dajasi i nie daśpisz, a ŭsioż tyki haspadaru nie dahodzisz. Jaszcze byǔ ja mały, kali pamior moj baćka, a matka wyprawiła mianie służyć pahancu. Kalib żyǔ baćka dahetul, byǔby ja może rabinam, a hetak muszu paświć żywiołu. A haspadar moj straszeńnie drenny i złosny. Kali ja raz zhubiŭ awieczku ŭ pustyni, dyk kazaŭ wybić mianie rymskimi bizunami i wykinuć na dwor. Cełyja dwa dni prależaŭ ja hetak pad płotam, amal nie pamior. Oj kab chutczej pryszoŭ Messyasz!…
(U hetym czasie pakazwa- jecca jasnaśc).
Bolszy pastuszok (ubaczyszy jasnaść) Ajej! a heta-ż szto? Betlejem padpalili, ci mo słonce ǔschodzić? Szak to chiba ciapier poŭnacz!
(Uhledajecca lepiej. Świe- tłaść pabolszywajecca. Pastu- szok paczynaje kryczać).
E, ŭstawajcia, bratoczki, padymajciesia chutczej, stałasia nieszta sztraszennaje!
(Padbiehszydaspiaczych,tu- zaje za rukawy).
Inszyja pastuchi — Dzie?… Szto?… Czaho choczesz?…
Bolszy pastuszok (pakazwajuczy świetłaść). A dyk hladzicia, ślepaki, szak celaje nieba haryć!
Inszyja pastuchi — A… dyk praŭdu haworysz!.. Szto-ż ta może być? Schawajmosia za skały! Nie, lepsz uciekajma!..
Bolszy pastuszok — E, pastojcia, durnyja, treba dobra razhledzić. Pabiażycia wun tudy na horku, ztul lepsz widać, a ja tutka pry żywiole pabudu!..
(Pastuchi biahuć na horku za scenu, a bolszy pastuszok pryhleajecca haworaczy sam da siabie).
Bolszy pastuszok — Aa… jakoje tut dziwa. Baczyǔ ja, jak ŭschodzić i zachodzić słonce, ba czyǔ piaruny, i bliskawicy i małanku, hladzieŭ i na błudnyja wohniki ŭ pustyni, ale hetkaho dziwa nikoli nie baczyǔ! Hm… sztoż heta może być? Wot dziwa, dyk dziwa!…
Prysieǔszy dalej pryhledź- wajecca. Za scenaj chor paczy- naje piejać „Gloria“… Spałochai- ny pastuszok biehaje pa scenie, nia wiedajuczy szto paczać. Na toj czas zjaŭlajecca anioł, szto ubaczyйszy pastuszok padaje na kalenki. Prybiehajuć inszyja pa- stuszki i, ubaczyúszy anioła, i jany padajuć na kalenki).
Anioł — Nia bojcisia! Woś prynoszu wam dobruju wiestku: ŭ stajni pry Betlejemie naradziŭsia wialiki Messyasz, katoraho zawuć Jezus Chrystus. Idzicia pakłanicca Jamu. A heny znak daju wam: znojdzicia dziciatka spawitoje ŭ pialonki i pałożano na sienku…
(U hetym czasie uchodzić na scenu jaszcze niekolki aniołaй, a chor dalej śpiewaje „Gloria“. Pośla anioły adchodziać, jas- naść hinie, a pastuszki paklen- czyǔszy trochi, schopliwajucca).
Bolszy pastuszok — A widzicia durnyja, kazaŭ wam, szto nieszta niezwyczajnaje.
Adzin z pastuchoŭ — Aha i Messyasz naradziusia!…
Druhi pastuszok — Tolki czakajcia, dziela czaho naradziŭsia ŭ stajni? a ja czuǔ, jak rabiny ŭ szkole kazali, szto Messyasz budzie wialikim karalom. Trebab jamu radzicca ŭ pieknym pałacy!..
Pierszy pastuszok — Aha i ja czuǔ, szto Messyasz prahonić Herada…
Treci pastuszok — Szto tam doŭha bałakać! Woś i dobra, szto naradziŭsia ŭ stajni, bo da pałacaŭ hetkich peckielaŭ, jak wy, saŭsim nia puściliby. A tak i my pojdziemo pabaczyć jaki Messyasz!
Inszyja pastuszki — Pojdziemo!.. pojdziemo!..
Bolszy postuszok — A szto budzie z żywiołaj?
Inszyja pastuchi — Chaj jaje ścierahuć anioły!.. anioły…
Zjawa 3-ja.
Na scenie Heradawa kara- leǔskaja chata, pryhoża prybra- na. Scieny i ǔsia chatniaja pryłada czyrwonyja. Na pier- szym miejscy staić bokam da ludzioǔ pryhoży tron, a na im lażyć załataja karona.
Herad (chodzić nispakojny i razhledajecca pa chacie) — Och, jaki straszny son mianie muczyǔ! — Zdałosia, szto spała mnie z haławy karaleŭskaja karona… Chacieǔ padniać, aż tutka zrabiłosia tak ciomna, szto niczoha nia moh pabaczyć. Hladżu dalej, dyk woś niejki wialiki karol prysieŭ na maim tronie. Zacisnuŭszy kułaki mocna, kinusia ja na jaho, kab pabić i skinuć, ale z wialikaho hniewu praczchnuŭsia, a ciapier użo mianie son ni biare. Prysiadu na tronie i budu sam ścierahczy karony aż da świtu.
Och, chwaroba nia prydzie na henyja sny! szto nocz mianie muczać, nie dajuć spakoju ani na chwilu… kab nia hetyja mamidły, możnab żyć szczaśliwa. a hetak i panawać nie achwota..
(zadumywaicca hłyboka),
A mo heta iznoŭ niejkija zmowy i zdrady?…
(razhledywaicca wakoł siabie
O, praklataje plemia żydoŭskaje!.. (sa złościaj). Niczym jaho nie nasycisz! Zbudawaŭ im światyniu, jak piakniejszaj użo i być nia może, nastroiŭ pałacaŭ, jakich nawat u Rymie nimasz, naładziŭ mastoŭ, nasadziŭ sadoŭ, narabiŭ terasaŭ, celuju staronku pryładziŭ, kazaŭby dzieŭku da szlubu, i sztoż maju za heta? Absypaŭ hetych parchaŭ zołatam, jak piaskom, a jany nawat nie padziakwali mnie. Trebab im lubić mianie, szanawać jak boha, a jany ninawidziać mianie. Nimasz u hetaj praklataj staronce niwodnaho czaławieka, katory lubiŭby mianie; kab prymieli ŭtapilib mianie ŭ łyżce wady. Ale… (z jaraściaj) pakul dusza nia wyjdzie z majho cieła, patraplu ja baranić swajej ŭlaści karaleŭskaj!..
U hetym czasie za scenaj chor paczynaje piejać:
Użo rodzicca Syn Boży, |
Herad prysłuchiwajecca, a posla z wialikaj złościaj).
Herad — Chto śmieje tut piejać?! Hej, słuhi!
(Uchodzić pryhoża prybrany naczalnik słuhaǔ Apollo).
Apollo (kłaniajuczysia) — Żdu prykazaŭ Waszaj Karaleŭskaj Miłaści!..
Herad — Chto śmieŭ tutka śpiewać?…
Apollo — Nie adchodziŭ ja z hetul ani na chwilu, ale nia czuŭ, kab chto koleczy tutka śpiewaŭ…
Herad (pazialanieǔszy ad złości) Ha, woś jakaja twaja wiernaść!
(bjeć u dałoni, uchodziać wajaki sa straży, Herad paka- zwajuczy na Apollona).
U turmu i na muki!
(Wajaki choczuć wypaǔnić prykaz Herada, ale Apollo wy- stupajeć upierad).
Apollo — Wialiki Karol! Służyǔ ja tabie dobra praz cełaje żyćcio, a ciapier treba mnie ǔmierci niawinna. Chaj budzie i tak, ale pakul jaszcze nia umior ja, pazwol skazać aposzniaje słowo dziela Twajej ŭłasnaj karyści…
Herad (zacikaǔleny) Każy…
Apollo — Pry służakach nie mahu.
(Herad daje im znak, kab wyszli).
Apollo — Iznoŭ robiać zmowy nawokał twajho tronu. Ścieražysia, bo zhiniesz z ruk tej, katoraj wierysz.
(Herad piersz napiersz spa- lochaǔsia, a posla prymilennym hałaskom).
Herad — Apollo, darahieńki, szak wiedajesz, szto ja srohi, ale i sprawiedliwy — umieju dać zapłatu tym, szto służać mnie pa praŭdzie… Skaży kamu nadajeło majo żyćcio?
Apollo — Szto da mianie należe, ja ǔžo skazaŭ. Ciapier rabi, szto tabie spanaraŭna. Scieraży swajho żyćcia, jak umiejesz, ale skazać, chto robić zdradu ja nie mahu. Taja asoba zrabiła mnie wialikuju prysłuhu, a mnie rymskamu rycaru nieŭdziacznaściaj płacić niapryhoża.
Herad (z wialikim hniewam) — Prykažu ciabie parubać i wykinuć sabakam!…
Apollo — U heta ja wieru, ale prywyk użo hladzieć śmierci ǔ woczy śmieła, a iznoŭ rycarskaja cześć, mnie darażejszaja ad żyćcia. Rabi, panie, szto tabie spanaraŭna.
Herad (iznoǔ zmianiajuczy hołas) — Badaj cie pamorki, o Apollon, ci-ż ty mianie nie znajesz? Szak ty wiedajesz, szto ja lubiŭ ciabie ŭsiohdy, a ty ciapier mianie muczysz za heta. Widzisz jaki ja chwory i dryżaczy, a ty nie majesz nada mnoj litaści, skaży chutczej, bo nia wytrywaju…
Apollo — Nie mahu jak wużaka kusać tych, szto zrabili mnie dobra.
Herad — Dyk chtoż tabie kazaŭ, szto twaim dabradziejam budzie kryǔda? Daju tabie karaleŭskaje słowo, szto wałasok z ichniaj haławy nia zwalicca. Ciż nia wierysz?
Apollo — Nie, nia wieru. Na swajo hora służu ja tutka ǔžo doŭha. Byǔ ja świedkam twajho, Karol, żyćcia. Twajo panawańnie heta adna doŭhaja i wielmi hłybokaja reczka krywi czaławieczaj, niawinnaj. Wieryć ŭ twajo słowa, heta ŭsio roŭna, szto być szalonym. Ale kali kaniecznie choczysz wiedać, chto zrabiŭ zdradu, to piersz daj mnie prysiahu na papiery, szto jaho nia zhubisz, a tolki ad siabie prahonisz. Ci zhoda?
Herad — Kab cie świet nie znaŭ, jak ty mianie muczysz, ale ŭsieniusienka pieracierplu.
(pisze na papiery, padaju- czy Apollonu.
— Woś jano, biary, tolki każy chutczej!.
Apollo (uziauszy papier) — Siastra twaja Salome… Ci mahu adyjści?
(Herad nia ǔzirajuczy na Apollona, paczynaje stahnać i kidacca na ǔsie baki, a paśla).
Herad — Ha, praklataja hadzina! A ja jej tak wieryǔ! Hej słuhi!
(Uchodziać słuhi).
Herad — Pryciahnicia siudy maju siastru Salome.
(Stuhi wychodziać. Herad dryżyć i rawie sa złości… tro- chi paczakauszy uchodzić kara- leŭskaja siastra pryhoża pry- brana, Apollo wychodzić).
Salome — Prychodzu sama adna, bo niapryhoża, kab karaleŭskuju siastru ciahnuli służaki. Wiedaju ŭ czym dzieła. Była ja woś tut nie daloka ŭ pakoi i czuła ǔsiu waszu hutarku.
Herad (trochi zaŭstydżany) — A tabie chto pazwoliŭ?
Salome — Karaleŭskaj siastre nie patreba pazwaleńniaŭ!
Herad — Hadzina praklataja!…
Salome (padchodzić bliżej) Szto takoje? hadzina? Cha-cha-cha… Woś pieknaja słaŭco paczuła ad bratoczka! Hadzina! A ty, karaloczku, ǔžo staŭsia aniołkam? Jaki ty szlachotny! A dzie twaja żonka Mariamne? Dzie twaje cieszcza i szwagier? Adasłaŭ ich da nieba? Ha, nia pry nas każuczy budzie im krychu lepiej, jak tutka pry tabie, aniołku, dryżeć zaŭsiody, kab hałoŭka nie źlacieła!…
(zachodzić z druhoha boku. Herad adwaraczywaje halawu).
A dzie Arcykapłan Arystobul? — Utapiǔ ty, jaho ŭ sażałce. Cha-cha-cha — woś napiŭsia wady skolki hodzie! Narakajesz, szto ciabie żydy nia lubiać? Dyk za szto-ż ciabie buduć lubici? Ci moża za toje, szto pawieszaŭ im ŭsianiusieńkich arystakrataŭ? abo, szto prykazaŭ zabić bolsz jak 6000 nia wiedać za jakuju winu? I jaszcze nazywajesz inszych hadzinaj, jakby twajo sumleńnie było ŭ paradku! A ci ǔžo zabyǔsia, szto skazaŭ Cezar, kali ty paduszyǔ swaich ŭłasnych synoǔ, szto lapiej być parasiaciej, jak u Herada dziciaciej? Czujesz, karol, lapiej być parasiaciej, jak twajej siastroj!..
(Idzie kolki raz pa scenie, a pośla iznoй padchodzić da tronu).
Służyła ja tabie praz cełaje żyćcio wierna, ścierahła ad zdradaŭ, baraniła twajej cześci i ciapier czaho daczakała? Pasyłajesz chamujlaŭ najhorszych, kab mianie siastru karaleŭskuju ciahnuli za ruki, ŭsialaka muczyli i kryŭdzili? I za szto? — Za maju wiernaść. Oj lapiej, lapiej być świnkaj, jak pry tabie, bratoczku, wialikaj paniaj! A mo choczesz mianie zabić?
(Padchodzić jaszcze bliżej).
Woś maje hrudzi, szybiani swaim mieczam u heta jadynaje serca, katoraje dahetul ciabie lubiło!
Herad (zakrywajuczysia ad Salome rukami) — Daŭnym daŭno zhniłaby ty ŭ turmie, kab nie twaja dusza rahata! Kuśliwa ty, chajby najhorszaja wużaka, dyk heta mnie spanaraŭna! Widžu szto ŭ twaich żyłach pływie kroŭ wialikich Heradaŭ.
Salome (użo peǔnaja) — Dyk praliwaj henuju kroŭ swajej rukoj karaleŭskaj, ale pahanym służakam nia tyknucca wialikich Heradaǔ.
Herad — Ale, pastoj-že Salome! Ty ǔsiohdy nie znajesz miery. Na karu ty użo daŭnym daŭno zasłużyła, tykiela woś tak i nie mahu prybracca, kab tabie dać należnuju zapłatu. I zamiest ciabie ścierci na pierac, tajemniczyǔ u swaje płany. I ciapierka pryzwaŭ, kab pahamanić ab swaim testamencie pa śmiertnym.
(Ciażka stohnie).
Zdaroŭje ŭżo mnie nia służyć, ruki i nohi wianuć, niemaraść krucić kości, a dusza ledź trymajecca ŭ ciele. Chiba prydzicca prytka ŭmierci.
(Zwieszwaje sumna halawu)
Wiedajesz, szto żydy mianie nienawidziać, molacca, kab mianie ŭziała chwaroba, a kali pamru, buduć skakać z wializarnaj radaści…
(Sa złościaj).
Ale… musiać zapłakać na maich chaŭturoch!.. Kazaŭ ja ŭsadzić u turmu najbahaciejszych i najbolsz paważanych ichnich panoŭ, kab im paścinać hałowy ŭ chwili majej śmierci. Tady zapłacze ceła ziamielka żydoŭskaja! Ciabie ż, siastronka, praszu, dapilnawać, kab wypaŭnili maju aposzniuju wolu…
Salome (chapajuczysia za halawu) O ja niszczaśliwaja!
(i uciekaje a tymczasam u- chodzić Apollo).
Apollo (kłaniajuczysia). Niejkija wialikija karali, choczuć z Twajej Miłaściaj pabaczycca?
(Scena zakrywaicca).
Zjawa 4-ja.
(Scena taja samaja, szto i ǔ 3-aj zjawie. Herad siadzić na tronie ŭ karaleǔskim płaszczy i z karonaj na haławie. Pa ba- koch stajać służaki z arużżem. Uchodziać try karali i nizka kłaniajucca. Herad na spatkań- nie kiwaje haławoj.)
Herad — Nia pytajusia, jak was zawuć, ani czaho choczecia. Baczu, szto nosicia karony, a heta mnie hodzi. Paszanu dziela karony ja znaju. Budu wam tady służyć ja sam, ceły moj dwor i narod, nad katorym panuju.
Melchior — Udziacznym sercam pryjmajem twaju da nas spahadliwaść, Karol. Wyjechali my ǔżo daŭnieńka z chaty, błutalisia pa pustyni, pieranosili szmat hora i niedastatku, ci raz i śmierć zahlanuła nam u woczy, ale my nie wiarnulisia, bo my jedzimo, kab pakłanicca Zydoŭskamu Karalu.
Herad (dumajuczy, szto heta karali choczuć jamu kłaniacca, wielmi spahadliwa) — Welmi spanaroŭny mnie waszy słowy, darahieńkija hości. Nie spadziewaŭsia ja nikoli, kab wiestki ab maim słaŭnym panawańni razchodzilisia tak daloka pa świecie. Choć nie tut uspaminajuczy zrabiŭ ja szmat czaho dobraho za swajo doŭhaje żyćcio.
Kaspar — Jak baczu, to my adny druhich trochi nie razumiejem. Ciabie Karol, my paważajem wielmi, ale ciapierka dumajem ab inszym Karalu Żydoŭskim.
Herad — Szto takoje? Ab inszym Karalu Żydoŭskim? Ciż może być inszy Korol u Żydoŭskaj ziamli? Ja karol żydoǔski i inszaho niamasz.
Baltazar — Chaj twajo panawańnie, karol, budzie szczàśliwa, a sława razchodzicca ad uschodu słonca aż da zachodu. Ale treba nam dobra skazać u czym dzieła. Baczyli my na ǔschodzie dziŭnuju świetłaść. Doŭha my nie razumieli, szto heta za dziwa, ale praczytaŭszy żydoŭskija światyja knihi, my zrazumieli, szto heta znak Niejkaho Wialikaho Nowaho Karala. Nia doŭha dumajuczy my wyrychtawalisia ŭ darohu, kab pakłanicca henamu Panu. Amal ni da samaho Jerazolimu prywiała nas hwiezda, ale nie paśpieli my ǔwajści da wialikaj stalicy jak hladź, a ŭżo hwiezdy niamasz. Woś i paczynajem my dumać, szto ǔżo tutka meta naszaj darohi i pryszli da Ciabie, Karol, kab ty nam pakazaŭ, dzie naradziŭsia Karol katoraho szukajem. hon tw
Herad — Hm, Wasza hutarka cikawa, tykiela dziŭna, szto ja dahetul ni czahusińka nia czuǔ. Uspaminaicia ab żydoŭskich światych knihach. Maim my tutka roznych knižnikaŭ i rabinaŭ skolki hodzi, mo jany sztokoleczy wiedajuć. Hej, Apollo, pryklicz rabinaŭ!
Apollo wychodzić, a Herad usulepiuszywoczyuKaralou,pil- na im pryhledajecca.)
Melchior — Uziralisia my na pieknyja budoŭli stalicy, szmat jana nam spanaraŭna, asabliwa światynia…
Herad — Kab u Jarazolimie było piakniej, ja nie szkadawaŭ żyćcia ni chwatygi, tykiela pahanyja żydy nia ŭmiejuć acanić majho dzieła.
(U hetym czasie uchodzić Apol- lo, a za im rabiny).
Rabin I-szy — Słuchajuczy twaich prykazaŭ, prychodzim Karol. Szelem lach!
Rabin II-hi — My pakornyja słuhi wialikaho Jehowy…
Herad — Skażycia, dzie naradziŭsia Wialiki Karol Żydoŭski?
Rabiny (razam) — U Betlejemie, Karol.
Rabin I (razwiertajuczy św. Pisańnie) — U Zakonie woś jak napisano: „A ty Betlejem, ziamielka Judzkaja, saŭsim nie najhorszaja miży Judzkimi kniaźziami, bo z ciabie wyjdzie wialiki Prawadyr, szto razsudzić uwieś narod moj Izraelski“. Herad (niciarpliwie) — Dawoli-dawoli! Możycia sabie iści da chaty.
(Rabiny adchodziać. Herad zwiertajuczysia da karaloǔ)
— U Betlejemie naradziŭsia toj, katoraho szukajecia…
Kasper — Dziakujem tabie Karol, za twaju spahadli wuju pomacz. Ciapier pojdziemo szukać nowarodżanaho, kab pakłanicca Jamu. Budź zdaroŭ.
(Kłaniajucca usie).
Herad — Idzicia ŭ spakoju. Chaj was wiadzie niabieskaja hwiezda. Kali znojdzicia i pakłoniciesia Dziciaci, wiarniciesia siudy i raskażycia mnie, szto baczyli, kabi ja moh zrabić toje samoje.
Kaspar — Zrobimo, jak każysz.
(Karali adchodziać, Herad zwiertajuczysia da słuhau)
Herad — Prykaży, Apollo, kab szpijony hladzieli, szto buduć rabić karali, a kali heta zrobisz, prychadzi siudy.
(Słuhi adchodziać, a Herad astajecca sam adzin).
Herad — Ha, praklatyja parszyŭcy! Zachaciełosia im nowaho karala! Pastojcia, pakażu ja waszamu karalu, nie nadarma maju haloŭku!
(Zwieszwaje haławu i du- maje).
Apollo (kłaniajuczysia) — Użo zrabiu toje, szto prykazana.
Herad — Ciapier pasłać legijony, kab wyrezali ǔsich chłopczykaŭ u Betlejemie da dwoch let i mienszych.
Apollo (sa stracham) — Dziaciej niawinnych!
Herad (siardzita tupajuczy nahoju) — Prykazwaju raz tolki!..
(Apollo adchodzić, Herad astajecca adzin).
Herad — Oj karona, karona! Miensz na tabie blesku, jak szypulikaŭ! Chto raz ciabie paczuŭ na haławie, chutczej duszu zhubić, jak ciabie zdyjmie… Och jak hryzie sumleńnie, hena atruta, hety ahoń piakielny… Ojej chiba ni zmahu!.. Smaha mianie muczyć, krywi choczecca!.. Kry-wi… Hora wam betlejemskija niawolniki! Budu was taptać nahami, budu bić haławami ab kamieńni, wasza miasa rwać na kuski, chaj krywioju zaljecca świet ceły… K-r-y-w-i…
(Zwieszwaje hatawu. U he- tym czasie uchodzić anioł).
Anioł — Hodzi tabie kryczaci! Pryszła użo twaja aposzniaja chwilina. Chutka zhnijesz u ziamli, astaŭlajuczy pa sabie tykiela najhorszaje ŭspaminańnie. Hrubaja kułacznaja siła chaj zahinie ŭ pramietnaj, a wialikaja siła duchoŭnaja zapanuje na świecie!
(Scenu zakrywajuć).
Zjawa 5-ja.
(Na sceni betlejski chlawok, dzie naradziusia Pan Jezus. Pa siaredzinie na pierszym miejscy na sienku lażyć Dziciatka; pa bakoch Matka Boska, św. Jazep i anioły. Na pieradzi na kalen- kach pastuchi sa złożanymi ru- kami. Za scenaj piajuć:)
Prylacieli da stajenki pastuchi, Dy zajhrali na żalejkach jak zuchi, |
(Tymczasam scena pamalu- sinku adkrywaicca.)
Najbolszy pastuszok (kali pirastali piec) — Małoja Dziciatko! Anioły nam kazali, szto ty Karol nad Karalami, Mesyasz abicany. My dumali, szto Ty zażywiesz u karaleŭskim pałacy, a Ty naradziŭsia woś tutka u naszym chlaŭku. Drenny nasz chlawok, ściudziona Tabie, Dziciatko, prykryju Ciabie choć sienkam. (Prykrywaje sienam). Matulka kazała, szto kali Ty prydziesz, budzie ǔsim dobra, a najlapiej tym, katoryja buduć najbliżej pry Tabie. Woś kali wyraściesz i zasiadziesz na karaleŭskim troni wialikaho Dawida, dyk mianie prymi k sabie na służbu, bo praklatamu pahancu służyć użo prabrydła. Budu służyć Tabie wierna, tykiela i ab matulce majej nie zabudź — jana ǔmieje piaczy smacznyja placki z cybulaj i makam…
(U hetym czasie czuwać za scenaj stukatniu. Uchodziać try karali. Pastuchi spałochauszysia choczuć uciakać).
Kaspar — Pastojcia!
(Pastuchi kłaniajucca. Kara- li padchodziać da Dziciaci.
Kaspar (trymajuczy kadzidła) — Praz doŭhija hody ludzi szukali praŭdy, ale niabieskaja świetłaść była prykryta. Aż sioniaka hwiezda prywiała nas siudajka, dzie my znajszli najbolszuju mudrasć. Uklenczyǔszy budu malicca, a maja malitwa chaj pojdzie da nieba, jak piekny dymok pachniuczaho kadzidła, katoraje dziela Ciabie prynios ja.
(Kładzie swoj dar i pama- liuszysia trochi adchodzić).
Melchior — Kożny honić za szczaściam, ale dahetul jaszcze nichto nie znajszoŭ jaho. Szukali jaho ŭsiudach i rozna razumieli, a ja tutka baczu, szto praŭdziwaje szczaście heta achwiernaja i ciarpliwaja miłaść dziela ludziej. Woś i prymi ad mianie, Dziciatko, mirru symbal ciarpliwaści.
(Kładzie i adchodzić).
Baltazar — Ludzi lubiać bahaćcie, ale tutka ja baczu, szto najbolszym bahaćciem na świecie jość cnota. Addaju Tabie swajo zołata, kab pajści darohaj cnoty.
(Kładzie i adchodzić. Ni skul ni z tul na scenu uchodzić dwo- je dziaciej).
Cłopczyk (zwiertajuczysia da dziauczynki i pakazwajuczy na pastuszkou) — Matula kazała, szto ŭ chlaŭku kala Batlejemu wyjszła nieszta dziŭnaho, a tut naszyja chłopcy i niczoha bolsz nie pabaczysz.
Dzieŭczynka (spaściarohszy karalou) — A panoǔ ci nie baczysz?
Chłopczyk (hledziuczy na karalou) — Aha i jakija straszennyja!..
Dzieŭczynka (pakazwajuczy palcam) — A jakija pieknyja szapki majuć!
Chłopczyk — Hetaż karony!
Dzieŭczynka — Szto takoja?
Chłopczyk — Karony! Ot małoje z ciabie, dyk durnoje… (Spaścierahaje Dziciatka i padchodzić bliżej). A heta szto takoje?
Dzieŭczynka — A widzisz szto małoje i pieknaje dziciatko. Nie rabi tykiele szołachu, bo jaszcze razbudzisz i pacznie płakać.
(U hetym czasie paczy- najuć piejać.)
Siońnia ŭ Betlejem, siońnia ŭ Betlejem |
(Usie padajuć na kaleńni. Scenu zakrywajuć.)
KANIEC.
|
H, h. чыт. сярэдня між Г і Х |
!!! BIEŁARUSY KATALIKI !!! Czytajcia i szyrcia miż swajakami, susiedziami i znajomymi jadynuju katalickuju tydniowuju hazetu u biełaruskaj mowie:
„BIEŁARUS“ katoraja niasie sielaninu zdarowuju aświetu paradu i pawiedamlaje, szto robicca pa swieci. Kasztuje na hod tolki 1 r. 50 k. na poŭ hodu 80 k., asobny Nr. 3 kap. Chto chocza zaznajomicca z hazetaj „Biełarus“, nichaj pryszle swoj adres, a redakcija wyszle na pakaz sa 2 numery darma. Adres redakcii: Wilnia, Wilenskaja 18—6. |
Redakcja „BIEŁARUSA“ sulić kniżki
Usie biełaruskija kniżki można dastawać praz redakciju „Biełarusa“. |
Гэты твор знаходзіцца ў грамадскім набытку ў Беларусі ды ў ЗША, бо ён быў апублікаваны да 7 лістапада 1917 года (паводле новага стылю) на тэрыторыі Расійскай імперыі.
За выняткам тэрыторый Вялікага Княства Фінляндскага і Царства Польскага, і не быў апублікаваны на тэрыторыі іншых дзяржаваў цягам 30 дзён пасля дня першае публікацыі. Юрыдычна Беларусь (ССРБ), як і Расея (РСФСР), не з’яўляецца спадкаемцам Расійскай імперыі. Таксама агульная міжнародная абарона аўтарскіх правоў на гэты твор не здзяйсняецца, бо Расійская імперыя не падпісвала міжнародных пагадненняў у галіне аўтарскага права.