Смык беларускі (1894)/Skacinnaja opieka

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Afiara Skacinnaja opieka
Верш
Аўтар: Францішак Багушэвіч
1894 год
Ballada
Іншыя публікацыі гэтага твора: Скацінная апека.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Skacinnaja apieka.

I nia spadziawaŭsia i u snie nia sniŭ,
Szto maja kabyła dy maje apieku !
I bywała tak szto i dobra biŭ,
Jak taho zasłuże, nia to szto dla zdzieku.
Wot byli marozy, zdarażeli drowy :
Ja nakłaŭ na hniedku zotry abiaremki
I papchaŭsia ŭ Hrodnu pad samy Rok Nowy.
Żonka dała jajek, kab kupiŭ ciżemki,
Zajac byŭ zabity i skurka szaszkowa…..
I jedu ŭ Hrodnu ja z hetym tawaram.
Daroha ciażkaja i syryja drowy,
Kabyła chudaja ; ale z swaim daram
Dyk pchaŭsia pamału dalej, dy dalej ;
Pryjechaŭ na rynak, tut zdziorli dziesiatku,
Bramnaho, ci jak tam, zasztości kazali,
Pakazali miejsca ; staŭ ja za rahatku, —
Pani szczup za zajca i kupiła zaraz.
Żyd zaraz za skurku, adliczyŭ try złoty.
Wot tolki z drywami, z jajkami ambaras.
Try baby da jajek nabrali achoty…..
Zastalisia drowy. Dziakuj tabie Boże.
Aż i żyd prychodzie i tarhuje drowy :
Wosiem złotych sule i hroszy pałoże,
Adskocze, padskocze, hanie szto jałowy,
Dajeć i z dziesiatkaj ! — „Dawaj, każu płatu ! “
— „Wiazi wiazi zaraz!“ Dryżyć jak asina,
Sam lacić, a honie, musić tapić chatu.
Mianie ŭziała litość sabaczaho syna.
Haniu ja kabyłu biczam pa kaleniach ;
A slizka, a ciażka, ciesnyja darohi ;
Sniehu tolki zwania, usio pa kamieniach.
Kabyła rwanuła i pała na nohi :
„Kab ty nia dażdała!“ A żydy smiajutca !….
Dawaj ja biczyskam padymać skacinu.
Wot-wotże ustanie, kab troszki napnutca.
Nu użoż ustanie, a droŭ nia pakinu!
Aż pan chap za ruki, treś mianie pa twary.
„Ja tut, każe, czlenam, apiekun skaciny
„A wy bicio koni, sabaczyja wiary ?
„Wot zaraz i waszaj zaprabujuć spiny !….
Kryknuŭ sztoś tak kształtam :
Hore dawi!“ — Jak tyc dwa wojaki!
Żydy zaraz drowy razchapali gwaltam,
A maskali ciahnuć mianie, jak sabaki.
Bili, bili ŭ pleczy, paciahnuli hdzieści,
Aż ŭ dom wialiki szto na im zwanica
Adabrali hroszy, a nia dali jeści ;
Pradzierżali try dni. „Stupaj da dziareŭni !“
— „Hadzież, każu kabyła, i hroszy i sani ?“
- „Kabyła izdochła, ad paboju peŭnie,
„A tabie za heta budzie nakazanie !“
Wot dyk dożyŭsia! I znalib ich złydni,
Szto i nad kabyłaj takaja apieka,
Szto z hołodu zdochła prastajaŭszy try dni,
Ale bić nia można ! Mianież, czaławieka,
Zbili jak chacieli i dabro mnie hinie,
I niama apieki nadamnaj nijakaj.
Z hetakaj apiekaj i nas zjaduć swinie,
Ci musim zrabitca kusliwaj sabakaj,