Смык беларускі (1894)/Ballada

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Skacinnaja opieka Ballada
Верш
Аўтар: Францішак Багушэвіч
1894 год
Żydok
Іншыя публікацыі гэтага твора: Баляда (Багушэвіч).

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Ballada.

U naszaj wiosce niaboszczyk Anufry
Kaliści razamny byŭ i zamożny.
Jaho dwa kubły, żonczyny kutry
Poŭnyje byli, — tam skarb byŭ rożny :
Staryja spancerki, żupan granatowy,
Pałotny, sukny, szapki, spadnicy…..
Dwie pary koni, a swiran nowy
Łamaŭsia ad żyta, harochu, pszanicy.
Byŭ pracawity Anufry Skirdziel,
Żonka była i dzietok kuczka :
Usie prymiorli u wosiem niadziel,
Tolko zastaŭsia Anufry, jak puczka.
Siadzić i płaczyć zapiorszysia ŭ chacie.
Nocz na mahiłkach rodnych prawodzie ;
U haspadarceż — strata pa stracie :
Zaraza na bydła, pażar i złodziej…..
Skacina pała, humno zhareła,
Koni pakrali ŭ czas raboczy,
A tut i płata na wykup pryspieła,
Zborczczyk jak dym toj lezie ŭ woczy
Pradaŭ Anufry usiu chudobu,
Wypłaciŭ wykup, padatki i zbor.
Zware bywała harszczeczek bobu
I żywitca tak, aby nia umior.
Leta dażdaŭszy daŭ Boh niadarod :
Zhnili na poli zboża i sieny,
Bulba zwiałasia, zhinuŭ harod, —
A na apłatu niama pieramieny !
Zborszczyk Skirdziela zwieć na raspłatu,
Hrozie ŭ rabotu naniać na czuhunku,
Pradać i złydni, pradać i chatu…..
Biedny Anufry! Niama ratunku !
Pazwali ŭ wołaść, a tut starszyna
Pjanicaj łaje aż dziwiatca ludzie.
„Ziamlu trymaje, każe, skacina,
„A płatu nieści dumaŭ nia budzie ?“
Anufry z żalu razchlistaŭ hrudzi,
Zniaŭ kryżyk, skinuŭ szkaplery,
„Hladzicie, każe dobryje ludzi,
„Wot skarb moj — znak majej wiery —
„Chibie szto djabłu pradam swaju duszu,
„Kab hroszy jon na padatki mnie daŭ,
„Jak tut użo zhinuŭ i tam zhinuć muszu
„Bo użo czortu duszu ja pradaŭ !….“
Usie aż struchnuli. Blisnuli woczy
I slozy staromu sypnulisia curkam.
„Paszoŭ na mahiłki, hdzie chodzie szto noczy,
„Tam naczawaŭ, jak szto raz pad pryhórkam,
Na zaŭtra, uziaŭszy koszyk stareńki,
Paszoŭ na rojsta ŭ puszczu
Zbirać syrajeżki, lisicy, apieńki.
Zabraŭsia ŭ załomy ŭ huszczu, —
Aż czort z pad asiny wyłazie
I niasie kapialuch z hraszyma.
Zaraz Anufry prypomniŭ тa razie,
Szto treba płacić, a tut hroszy niama !
Czort pakłaniŭsia, apieńki zabraŭ,
Anuframu sypie ŭ koszyk dukaty ;
Wysypaŭ, swisnuŭ, poły zadraŭ…..
Anufry z hraszyma wiarnuŭsia da chaty
Zaraz ŭ wołaść usie niedaimki,
Usie padatki jak raz adliczyŭ,
Kupiŭ wały i dwa piarazimki,
Najeŭsia smagła, loh adpaczyŭ.
Jak staŭ haspadaryć, dyk rodzie,
Szto dziwić usiak, pahladaje…..
A na mahiłki kożny dzień chodzie,
I na mszu dajeć, biadzie spahadaje :
Pazycze, daruje, hdzie treba pamoże,
Chto z stydu nia prosie — asocze,
U noczy sam hroszy pałoże,
I nadto nia lubie, jak brać chto nia chocze,
Сzort aż kipić, aż skryhocze,
Szto hetak Anufry żywieć :
Niatolki czortu służyć nia chocze,
Swianconaj wadoj kożen raz abaljeć !
Czakaje czort śmierci : u zapieczku sieŭ.
Anufry czytaje żywoty swiatych…..
Postnaj zacirki na pałudzień zjeŭ,
I czort nia paspieŭ ahlanutca,
Jak duch toj praz dzwiery szmygnuŭ,
Sieŭ na kaściele i hraje na dudce !
A czort na kaścioł nia siahnuŭ !
Z taho czasu i da hetaj pary,
Jak palahuć ludсy adpaczyć, —
Usiu nocz aż da ranniaj zary
Czort na czatach zdaloku styrczyć
I czakaje, ci duch toj nia skocze.
A ŭ poŭnocz, ŭ buru, tak dmieć,
Aż swiszczyć, aż wyje, hahocze,
Aż kawałkami gonty parwieć…..
Tahdy duch razkałysze zwany,
I jak tolki katory dżyliknie,
(A pazwonu bajatcaż jany)
Tak i wiecier i czort razam zniknie !