Zbornik «Našaj Niwy» (1912)/2/Son Anupreja
← U letni wiečer | Son Anupreja Апавяданьне Аўтар: Змітрок Бядуля 1912 год |
Piać łyžek zacirki → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Сон Анупрэя. |
Son Anupreja.
Lohka zrabiłosia na sercy staromu rybaku Anupreju, bo jon uchitryŭsia ciškom ad žonki pierehnać na harełku kolki załatowak, dy pieralić u hłotku hetak šparka, ažno haława chadyrom pašła. Dziela hetaho jon śmialej, jak zaŭsiody atprawiŭsia nanač na bałota pastawić wienciery «na ščaście». Praŭda zybaŭsia jon u čoŭnie ad wypiŭki, jak tonkaja biarezina ad wietru, ale ničahusieńki: uładziŭ jon usio jak mabyć i wylez na biereh.
Na wysokim pahurku, kala pnia pierewiarnuŭ jon swoj čowien, razłažyŭ wialikaje ohnišče sa starych karčoŭ, nakryŭsia kažuchom i loh.
Nia čuŭ jon, jak u blizkaj pasiecy zawyli maładyje waŭčaty, jak zašeptaŭ žudasny bor nad sumnaj, adzinokaj pustkaj, nie bačyŭ, jak kruhom jaho, bytcym zapalenyje sierčyki poŭzali kupalskije čerwiački: jon chrapieŭ na ŭsie zastaŭki.
Son padobien da śmierci, ale Anupreju tolki śniłosia što jon pamior. Adpiejali jaho. Žonka hałasiła, jak maje być, chaŭtury uładziła pa ludzku: nie paskupiła ni wypiŭki, ni zakuski. Pachawali jaho bytcym pana jakoha u hłybokuju jamu, zasypali piaskom i — kwita, panie Mikita!..
Nie paśpieli ješče ludzi i z mohiłak zyjści, jak prylacieli kryłatyje anioły, padchapili jaho, jak lohkuju biełuju salominku i paniaśli na sud da samaha Boha.
Bačyć jon — Boh siadzić na wysokim pasadzie, pry im stajać usie światyje, a kruhom na cypačkach chodziać pisary i padpiski, jakraz, jak u wołaści.
Woś jon! — skazali anioły i padwiali Anupreja bližej da Boha. Ažno łapatki u Anupreja zadryželi, jak kaliś to pierad ziemskim. Žartački!..
Pracytajcie mnie, što jon za čeławiek? — skazaŭ Boh.
Chodyram pašła usia kamanda pisarčukoŭ rycca pa šafach i stałoch; ryli, ryli i znajšli.
Jość! I adzin sprytny hremzaka padaŭ pawažnamu, surjoznamu sekretaru tonki sšytak. Spužaŭsia Anuprej; dumaŭ jon, što woś, na biezhałoŭje, padatki u jaho buduć spahaniać, bo jakraz hetkije papieryny bywała wuradnik wałok s saboj, jak za padatkami pryježdžaŭ, ale bardžej uschapiŭsia, što heta ž jon užo niaboščyk i supakoiŭsia…
— Čytaj! — zahadaŭ Boh.
I pačaŭ pisar čytać z samaho pačatku, jak kaliś to Anuprej byŭ ješče pastuškom u błahoha haspadara, jak haspadar jamu kości cior…
Słuchaŭ, słuchaŭ Anuprej i dziwu daŭsia. — Spanatryŭ taki usio! Chacieŭ jon skazać, ale ŭ čas strymaŭsia.
Cicha było u niebi, usie prysłuchalisia, jak pisar čytaŭ:
— …I byŭ Anuprej zaŭsiody spakojny, pasłuchniany, nie kraŭ, nie swaryŭsia. Usie jaho kryŭdzili, a jon maŭčaŭ… Čužy chłapiec kraŭ jabłyki s panskaho sadu — łupcawali Anupreja… Samyje ciažkije raboty zahadywali rabić Anupreju… Anupreju na pałudzień chleba nie dawali, Anuprej wiačeru prapuściŭ, Anuprej maŭčaŭ, kali jamu baleło. Nie pažaliŭsia jon i tady, jak chatka jaho zhareła… Nichto nia wiedaŭ kali jaho siamiejka dušyłasia posnym ščaŭjom biaz chleba… U kaho kania ukrali — u Anupreja. U kaho karo=ika zdochła — u Anupreja, U kaho woŭk awiečak pabiŭ — u Anupreja. Kaho u wołasć na rabotu wyprawili — Anupreja. Drenna žyłosia jamu, a jon nawat bajaŭsia samomu Bohu pažalicca na harotnaje žyćcio swajo… bajaŭsia, bo błahije ludzi nadta napužali jaho… bajaŭsia, bo usie z jaho śmiejalisia i jon dumaŭ što i u Boha jon horšy za ŭsich… Nie płakaŭ nikoli: ja horšy za ŭsich — dumaŭ jon… taptali twar jaho hraznymi botami, ździekawalisia nad im… Časam kroŭ z wačej liłasia, serce było raniena, twar skryŭleny byŭ ad strašennaj boli, a jon maŭčaŭ, bo što-ž, — dumaŭ jon sabie, ci ja maju wartnasć jakuju, kab mianie šanawali?.. I da apošniaj minuty jon ab swajej kryŭdzie nikomu słaŭca nie skazaŭ, i hetak Bohu dušu addaŭ…
Zmoŭk pisar.
— …Synok moj! — prašeptaŭ Boh i šept toj čucien byŭ z adnaho kanca świetu da druhoha kanca… i dobryje wočy Božyje napoŭnilisia ślozami…
— Synok!.. — prahawaryŭ jon hetak žałasna, što nawat sam Anuprej, čuć nie zapłakaŭ z žalu…
Usie światyje płakali, a pisary i pisarčuki tyje, to užo daŭno u rukawy smorkalisia.
I lohka zrabiłosia Anupreju na dušy, nawat lahčej čym tady, kali jon raz dasyta abarankoŭ najeŭsia…
— Pieršaje miejsco pamiž światych zajmieš, Anuprej!.. Skazaŭ Boh.
— Skažy, Anuprejka, čaho ješče chočeš, damo!
Anuprej tolki patylicu čuchaŭ. Niejak jon usio swajo žyćcio maŭčaŭ, ažno jazyk jaho zrabiŭsia bytcym piacipudowaja waha…
— Kažy, kažy! Nia bojsia! — kazaŭ Boh.
Dziakuju, Božuchna, za ŭsio! — aśmieliŭsia atkazać Anuprej, ale kali ŭžo hetak, dyk zahadaj Sorcy, kab jana kožnu ranicu dawała mnie čarku harełki i sieladziec!..
Apuściŭ haławu Boh. Spachmurnieli światyje.
— Ci ty zdurnieŭ?..
Ci ty ačmucieŭ?..
Šeptali jamu pisary i padpiski. A čerci u piekli, pad ispodam, strašenna rahatali…
Pračnuŭsia Anuprej s pieralaku s tumanom u mazhach ad učerašniaj wypiŭki. Wohnišče daŭno pahasło. Nad wysokaj sosnaj zakarkali warony i niedzie daloka u wioscy zabrechali sabaki.
Anuprej paciahnuŭsia raz, druhi i, ŭstaŭšy, spichnuŭ čowien u wadu i pajechaŭ wytresać wienciery.
Zmitrok Biadula.