Zbornik «Našaj Niwy» (1912)/2/Cmok

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Dumki Cmok
Апавяданьне
Аўтар: Лявон Гвозд
1912 год
Dumy ŭ čužynie
Іншыя публікацыі гэтага твора: Цмок (Гвозд).

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




CMOK.

Biełaruskaja lehienda.

Duža i duža daŭno heta było; moža sto, moža dwasta, a moža i boli hadoŭ.

Žyŭ u wioscy Strelby adzin staryk; chto jon, atkul — nichto nia wiedaŭ; zwali jaho Siomkam. Skolki hadoŭ mieŭ Siomka, jon i sam nia moh uspomnić, bo ŭžo duža, duža stary byŭ.

Pryjšoŭ sakawik, stali mužyki dałotami prabiwać i swierdłami prakručywać dziry u biarozach dy u klonach, ustaŭlali u dziry łatački i pa ich puskali sok u žbany, harški i poŭnymi sudziami prynasili damoŭ, balšyje kubły naliwali jaho. Chto skolki chacieŭ, — pili praz post i ješče astawałosia na wiasnu i leta.

Duža mnoha ad hetaho dreŭ prapadało marna. Biaroza na pahlad — cacka, a ŭ siarodku adna parachnia. Škada stała Siomcy drewaŭ i kaže jon mužykam: «Woś nalijcie bočku soku dy pamacniej zabijcie dno i nia rušcie jaje praz ceły hod».

Mužyki pasłuchali Siomku, bo ŭžo duža šanawali jaho.

Prajšoŭ hod, Siomka i kaže: «Nu ciapier biarycie bočku s sokam i kacicie padalej na paparnaje pole i jak možna bolš zbiarycie malcoŭ, nichaj kožny majeć u rukach jakuju niebudź uručynu; kali bočku razabjecie, adtul papaŭzuć roznyje hady i wužaki; hladzicie, bijcie ŭsich, kab niwodnaja nie ŭciekła, bo duža wialikaja bieda z hetaha može zrabicca».

Sabralisia ludzi z usiej wioski, chto z ahłoblinaj, chto s piarekładkaj, chto s čepiałoj, a chto z rydlam — bytcym na wajnu. Bočku atkacili daloka na pole na roŭnaje miejsco i razbili… Božuchna moj, što tolki jany nie ŭbačyli: jakich tam hadaŭ, wužakaŭ, žabaŭ, jaščurkaŭ nie było! i kožnaja turawiłasia, kab skarej papasć u les ci ŭ bałota.

S pačatku ludzi spužalisia, ažno katoryje rynulisia uciekać, ale paśla apomnilisia i dawaj łupcawać usiu hetuju špeć.

Doŭha bili, zdajecca usich pierabili.

«Nu što, ciapier wy ubačyli, što u saku jość i što wy pili»! skazaŭ Siomka.

S taho času strelbiancy pierestali puskać sok, a dziela hetaho i les staŭ papraŭlacca.

Prajšoŭ hod, prajšoŭ i druhi; na Jurju wyhnali bydła ŭ pole, i jak wodzicca, abkuryli jaho ziołkami, a sami mužyki prynialisia za wiasnoŭskuju pracu. Až niejak heta praz tydzień u Irmaka prapaŭ jahnionak. Usio pole, usie kusty paabšukali, a jahnionak bytcym skroź dona prawaliŭsia. Prajšoŭ ješče tydzień i u druhoha haspadara prapaŭ jahnionak. Jak ni šukali i hetaha nie znajšli. Praz miesiac zhinuło try jahnionki i parasionak. Mužyki zakratalisia, stali wartawać ad lesu, bo dumali, što heta waŭki; jak ni pilnawali — waŭkoŭ nie bačyli, a parasionak ješče adzin prapaŭ, a za im i druhi. Jak nia bilisia, jak ni łamali hałowy, jak nia rupilisia mužyki zławić złodzieja, ničoha zrabić nie mahli. Siomka staŭ saŭsim markotny i niečeha chadziŭ pa paparnamu polu dy usio pryhladaŭsia u bałota. Čaho jon šukaŭ — nikomu ničoha nie kazaŭ.

Niejak pastuchi pad Žwirankaj (hary z žwiru) hulali u curki, a bydła chadziła kala bałota; ažno čujuć jany, jak zapiščyć parasionak, dy tak strašna, što usie čatyry jany razam pabiehli tudy, skul čuwać byŭ zyk parasionka i kruchańnia świńniej, i bačać, što niechta, duža strašny, bytcym wializnaja wužaka, ale z łapami jak u jaščerki, doŭhi i toŭsty, jak balka, a praz usiu chrybiecinu, jak u irša, wysoki hrebień, u balšuščaj lapi dzieržaŭ za zad parasionka i poŭz u bałota a chwastom prahaniaŭ świńniej, što chacieli adbaranić parasionka.

Tojčas pastuchi pabiehli u wiosku i raskazali swaim haspadarom. Sabrałasia usia wioska pryjšoŭ i Siomka dy i kaže: «kazaŭ ja wam, kab usich wužak pabili, katoryje byli u bočcy s sokam, ale widać wy nie dahledzili i adna uciekła i schawałasia u bałoci. Bieda ciapier budzie wam, bo heta Cmok, jaho nichto nia može zabić, apryč swiatoha Illi».

Mužyki i wušy pawiesili, a kabiety razrymzalisia, bo usie wiedali, što cmoku mała budzie jahniat ci parasiat, a zachočyć i karoŭ dy i ludźmi nie pačurajecca.

Nie ŭzabawak usie ucikawili, što nadta časta bjeć s piaruna pad Žwirankaj, choć sabie saŭsim maleńkaja chmarka najdzieć, a s piaruna razy try udaryć.

Prajšoŭ ješče hod mnoha bydła paprapadała u strelbiancoŭ, a na čaćwiorty hod u Jaśki prapaŭ i pastušok Strelbiancy, Hajsiłaŭcy i z druhich wiosak pierestali chadzić i jeździć pa darozi praz Žwiranku, bo bajalisia, kab nie spatkacca s cmokam.

Cikawy dziaciuk, Jurka daŭno užo zbiraŭsia pahladzieć na cmoka, ale usio niejak nie wypadała, usio strašna było. Tolki u adnu niadzielu, zakinuŭšy strelbu na plečy, pieraksciŭsia i pajšoŭ ješče da poŭdnia. Abyjšoŭšy z druhoha boku Žwiranku, jon staŭ z-za hary pryhladacca na maleńkaje bałocitka, dzie žyŭ cmok. Jakraz u hetym časie nadyjšła tučka, cmok wynyrnuŭ z wady, staŭ rakam, wystawiŭ zad i dawaj bałbatać u wadzie; zahrymieŭ hrom, cmok ŭ tuž chwilu nyrk u wadu, a s piaruna i trach, ale ničoha; cieraz minutu cmok ješče wynyrnuŭ i dawaj bałbatać, a jak zahrymieŭ hrom, dyk nyr u wadu i schawaŭsia. Razy try tak rabiŭ, razy try biło s piaruna — ničoha. Wiedama, što ni piarun, ni kula, ni streła u wadzi nie biareć.

Jurka hladzieŭ, hladzieŭ i bačyć, što cmok dražnić sw. Illu, uziaŭ strelbu i jak cmok pakazaŭsia z wady — bach u jaho, cmok spužaŭsia, padumaŭ, što hrom i nyrnuŭ u wadu, ale zara uciamiŭ swaju abmyłku i iznoŭ wytarknuŭsia, ale ŭ tuju chwilu, jak jon chawaŭsia, prahrymieŭ hrom, a jak wynyrnuŭ, udaryŭ piarun i jakraz pa im; cmok pierewiarnuŭsia dahary adzin raz, druhi, i chacieŭ užo pierakulnucca u bolšaje bałota, katoraje było šahoŭ za dwaccać, ažno, jak tresnieć druhi raz s piaruna, dyk jon i rasciahnuŭsia; a Jurka učuŭ z nieba tolki adno słowa: «dziakuj».

Mnoha, duža mnoha pierachodziła narodu pahladzieć cmoka, tolki nichto nia moh wytrywać; jak pahladzić, dyk tak nudna stanieć, až na wanit biareć, bo cmok toj duža užo brydki i smurodny byŭ.

Kolki razoŭ zakapywali cmoka u ziamlu, ale zrańnia iznou znachodzili jaho na wierchu.

Jak nia bilisia, jak ni mardawalisia, prychadzili z druhich wiosak pamahać, — ničoha nie mahli zrabić.

Ubačyŭ Siomka, što špetny rečy i kaže mužykam: «Sabiarycie dwanaccać dziaciukoŭ ni starej dwanaccaci hadoŭ i dwanaccać žerabcoŭ, ješče ni razu nie zaprehanych, nichaj jany zakapajuć cmoka, ale kab u adzin dzień».

Z dalokich wiosak pryjšłosia źbirać malcoŭ i žerabkoŭ, ale zatoje jany u adzin dzień zakapali cmoka.

Raz u niadzielu Siomka, spatkaŭšy Jurku, skazaŭ: «Prabačajcie mnie, mnoha ja biady zrabiŭ wam, choć i niechacieŭ», a sam pajšoŭ u Krasłaŭku. S taho času nichto jaho bolš nie bačyŭ.

Da hetych por ješče jość pahurak nad Dźwinoj, što byŭ nakapany nad cmokam; balšoje bałota wyhareła u suchoje leta i prazywajecca, Wyharkaj, a małoje, dzie žyŭ cmok, i ciapier paŭniusieńkaje wady, tolki pazarasło mocham. Kažuć, što ad jaho až u Pryświackaje woziera, za piać wiorst, jość locha, zatoje u im i wada duža ściudzionaja.

L. Hwozd.