Hapon (1855)/Hapon/3

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Pieśń 2 Hapon
Паэма
Аўтар: Вінцэнт Дунін-Марцінкевіч
1855 год
Pieśń 4

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




PIESN 3.

Chto padkim jamu kapaje,
Czasta sam tudy upadaje.
z Komed: opery: Sielanka.

Nie tak skora czas prachodzić,
Jak kazka reczy wywodzić,
Wot piaty hadok nastau;
Hapon na wajnie jak służyć,
Kaciarynka pa nim tużyć,
A Akoman — ciahu dau.

U horadzie Mahilewie,
Pry szyrokam, pry Dniapre,
Hudzić — kaby szerszni u drewie,
Kipić — jakby u katle.

Tam ulicaju Pan honić,
Kalaska strałoj lacić,
Pad kańmi aż ziamla stonić,
A chwaryś padzi! kryczyć.

Tut sustreniesz kałamaszku,
Wot koniki! hladź! kruhom
Hładki — laciać u razmaszku;
Heta pieunie Akanom.

Dali chtoś tam na drabinie,
Konik bytcem rak pauzie,
Zhadajesz pa kisłaj minie
Szto pacesara wiazie.

A tam chwurmanak bahata,
Maulau hrybou u baru;
Hladzisz! to naszaho brata
Wiazuć na służbu Caru.

Kaby hałodny sabaki,
Tak żydauśki łapsardaki
Lezuć k tabie saranczoj;
Papadzisież im u kohci,
Naurad patrafisz ich zmohci,
Wytrabuszać karman twoj.

Wot u kamienny pałaty
Schodziacca Pany bahaty,
Zołata na nich kipić:
Mużyczkou tudyż prywodziać,
I adnadworcy prychodziać,
Tam na służbu majuć bryć.

Na siaredzinie swiatlicy
Staić stoł nakryt suknom,
Pryniom, s kryžam u piatlicy,
Padpiorszysia kułakom,
Jasny Marszałak siadzić;
Jon, maulau rabin u szkole,
Czy jak chwurman u stadole,
Ważna tak! na usich hladzić.

Na prawa Pan wielmi srohi,
Wusy, jak u byka rohi,
Wot tak starczmoju stajać;
Wołasy jaho siwieńki,
Mundzir na niom hałubieńki,
Na hrudziach kryży bliszczać.

A za nim jakiś puzaty,
Bytcem miadźwiedź tak kasmaty,
Heta dochtar maje bydź;
Ruki za saboj trymaje,
Palcami piarabiraje,
Dyj czasta u karman hladzić.

S lewaj starany Marszałka,
Tonieńki, prosty jak pałka,
Na rozum widna chicior!
Jon s padłobja pahladajeć,
U ruce piaro trymajeć;
Heta każuć Prakuror.

Na kańce jakiś wajskowy,
Smahły, widny i zdarowy,
Pryhożeńki kawaler!
Czasta jon na stojku wokam
Miecić urazdumji hłubokam
To pryjomny Achwicer.

Wot s kresła Marszał schwaciusia,
Usiem u pojas pakłaniusia,
Tabakierkaj zaskrypieu;
Dali kryknuu da dazorcy,
Niechaj nacznuć jadnadworcy!
Dyj znou na miesta prysieu.

Tut la bakawoj razdausia
Swiatlicy żałabny ston,
I najpierszy pakazausia ndod
Nasz znajomy Akamon.

Jak pryszła szlachcie trawoha,
Sztob bumahi usiak składau,
Koman, s dapuszczenia Boha,
U jadnadworcu papau.
I wot, maulau, nia urokam
Każuczy, pahana cześć!
Trebaż byttaby narokambary
Na oczeredź jamu uleść.

Jak wała wiaduć na bojku,
Tak Akomana pad stojku,
Jonże nie paciahnie i noh;
Da skorczyusia u kłuboczak,
S dachtara nia swodzić woczak,
A tak stohnia, szto kryj Boh!

Dochtar ważna prystupaje,
I niekruta ahladaje,
Zuby, nohi, baki, stan;
Patul kala niaho tupau,
Pakul kruhom nia aszczupau,
Wot, maulau, kania cyhan.

Widna z saboj jany znaliś,
Piarwiej widna paustreczaliś;
Dochtar basz hańbu naszou.
Każe usłużbu nia hadzicca,
Jamu treba palaczycca,
Da i miery nia daszou.

A niekrut — „Mai Panoczki,
„Wy jasnyje sakałoczki!
„Hdzie tut chworamu służyć.
„Wot tak kole mnie u hrudzi,
„Szto suchwoty każuć ludzi,
„I ubaku wielmi balić.“

Kaby waram abliu pleczy,
Jak paczuu hetaki reczy
Nasz małady Achwicer;
Jon smiesta swaho samknuusia,
Pry niekrucie apynuusia,
Hladzić bytcem lichi zwier.

Pad stojkaj jaho prastuje,
Strunoj ciahnie, dyj macuje,
A uboradu kułakom
Jak paradkam jamu sunie,
Hladzi! wot sausim aczunie
Nasz nieszczasny Akanom.

Na szto ludziej każe zwadzić,
Jon mieru nawet prachodzić,
Ja biaru na swoj atwiet;
Jaka tut k czortu chwaroba?
Zdać! — a pasla budzie proba,
„Woźmiem jaho u łazaret.“

Dochtar kiaszeniu paczuchau,
Marszał tabaki paniuchau,
Niekrut żałasna zapieu;
Sudarha na Akamona
Napała, paznau Hapona,
Dyj sa strachu abamleu.