Перайсці да зместу

Hapon (1855)/Hapon/2

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Pieśń 1 Hapon
Паэма
Аўтар: Вінцэнт Дунін-Марцінкевіч
1855 год
Pieśń 3

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




PIESN 2.

Nad siratoju
Boh z kalitoju.
z Komed: opery: Sielanka.

U wialikam u siale,
Nad dnieprouśkaj staranoju,
Na pryharku u wuhle,
Mież lesam, da mież rakoju,
Tam stajali dwie chaciny,
Uścinni, druha Harpiny.
Pierszaj mużyk byu Miron:
Niewieś za jakije hréchi,
Nia z syna paciechi,
A toj syn — byu nasz Hapon.

Jon — niema czaho kazać!
Hordy, smieły, zuch dziacina!
Za swaich umieu stajać,
A pryhoży jak malina.
Da i piśmiennyż byu jon:
Na jaho sausich staron
Dzieuki sumauczkam zirkali,
Na ihryszczach prysiadali;
A Hapon ani hladzić,
Jon pry sużanaj dziauczynie,
Najmilejszaj Kaciarynie
Jak prysiadzie — dyk siadzić.

U udawy że Ahrypiny,
Aprycz daczki Kaciaryny,
Bolij nia było swaich;
Jena s Uścińńiej kumoju
Żyła jak ruka s rukoju,
Adna duma była unich,
Sztob swaich dzietak saswatać,
Sztob chudobku im prypratać,
Sztob, jak siaduć na swajom,
Jany wiesiała zażyli,
Biez patreby nia tużyli
Nia rupieli ni ab czom.

U Hrypinyż Kaciaryna,
Kryj Boże! biady nie znała,
Jak u sadoczku malina,
Rasła, cwieła, daspiewała:
Na szczoczkach krou smałakom,
A woczki bliszczać ahniom,
I siemnadcać uže let.
Jak pryszła jana na swiet.

Nuż z saboj kumy sajducca,
Tut zaraz hadki nacznucca,
Para basz dziaciej żanić;
Jano usiaki adkład
Nia wielmi idzie u ład;
Pojdam Pani czałom bić:
A tam dziejsia Boża wola!
Jak prybiarom usio s pola
Dzietak k wiancu pawiadziom.
Hetak stary hamanili,
I na pieuna ułażyli,
Da pamieszau akanom.

Jon — basz ty, sabaczy synu!
Upadabau Kaciarynu,
Dyj nuż k biednaj padsiadać;
To łastaczkaj padpływaje,
Krasny słauca wypuskaje,
Sztob jak niebudź jaje uniać.

A Kaciarynka niaboha!
„Bojsia, każe, Panicz Boha!!
„Etaż hrech taka napaść;
„Jak pažalusia Haponu,
„Jon pieunie takoha honu
„Paniczu ciszkom zadaść,
„Szto zubou nie pazbirajesz,
„I achwotu pacirajesz
„Czużych niawiestak hłumić.“
Koman Hapona zlakausia,
Na czas atstau da zaklausia
Maładych jon pahubić.

Wot noczka jaszczo ciamnieńka
Doszczyk, jak z sitca, pryszczyć,
A wojt daunym dauniusieńka
Zahad pad waknom kryczyć:
Chto pojdzie drawa rubać,
Chto krupy tauczy i drać,
A chto z cepam małacić,
Kamu brahu kałacić.

A woś i Akoman sam
Prybieh k karczmie na kani.
„Słuchaj, kryczyć, słuchaj cham!
„U kark szelmau tych hani!
„Bo jak tolka apaźniacca,
„To skaży tym hultajom,
„Szto jzdaroujam nia widacca,
„Tak zadam im nahajom.“

A użo nieczaho manić:
Douha budziesz pamiatać,
Kali woźmieć drać i bić,
To i z ziamli nia ustać.

A woś blisnuli ahni,
Wojt stadołu atczyniu,
I Akoman na kani
U stadole — jak tut! byu.

Hej dabrydzień alandaru!
Szto tut nowaho czuwać?
Uf! Wialmozny Kamisaru!
Dyj tak jamu stau brachać:

„Jasny Panie! stoz tut cuć,
„Cy ja mahu usio znać,
„At!… wiedama — ludzi pijuć,
„Kab tolka na douh dawać.
„Ny!… jak Pan mnie prikazau
„Kab ja taho nie cyniu,
„To na pawier i nie dau,
„Choć Haponcyk i prasiu
„Majej Sejny, sto Boh kryj!
„A jak ja nia dapuściu,
„To jon uchwaciusy kij,
„Wielmi brydka siardzit byu.
„Nu!… Pan jasny zwazaj sam,
„Kali schoceć chto u swaty,
„Cy to dzieła budzieć nam,
„Cy my tamu winawaty?“

„Jak to uswaty! to Hapon
„Użo zadumau żanicca?“
Kryknuu z siercam Akamon,
I woś jak naczau branicca:
„Ach ty jucha! ach ty pies!
„Ty łatruha! — znaju ja
„Kudy ciabie chynie bies,
„Da pastoj dusza maja!…

„Ty tut wojt?“ Wojt pakłaniusia,
Dy za wucham paczasau,
„Da tut Panie“ — abwiasciusia,
Oś Akoman zakryczau.

Biaży hyclu mnie siejczas!
I Haponczyku skaży,
Kab jawiusia siudy uraz;
„Spraunaż hyclu!.. nu!.. biaży!

„A ty panie alandaru!
Padniasiże mnie harełki.“
Git! git! Jaśny Komisaru.“
Dyj paczastawau s tarełki
Pounaj szklankaj - Akamon
Wypiu z szklanki — zakusiu,
Aż tut z wojtam i Hapon
Cierez paroh prastupiu;
U pojas jon pakłaniusia,
Niech będzie bromka skazau,
Krychu upierad padstupiusia,
I szto wialać — dażydau.

Ryży wusy Akamona
Szczecju u wierch padnialiś;
Zyrknuu s kosa na Hapona,
Woczy krouju zalilis,
Huby straszna pakrywiu,
Knut u żmieni aż traszczyć;
Jak k Haponu padstupiu,
Tak i uziau jaho suszyć.

„Jak ty smiejesz woucza jucha!
„Biez dwara u swaty słać?“
I braznuła aplawucha,
Szto Hapon ledź moh ustać,

„Oś ja tabie uraży synu!
„Jak atwieszu satni dwie,
„To zabudziesz Kaciarynu,
„Da zabudziesz i sam hdzie.“

Hapon na bok paszatnuusia,
Twar dałoniaju zakryu,
Na akoła abhlanuusia,
Da za taukacz uchwaciu.

„Kab ja Boha nia bojausia,
„Pakazauby ja tabie!!
„Czaho ty tut pryskiepausia,
„Dumajesz bajuś ciabie?
„Pani zato nia siardicca,
„Choć szluć swaty biez dwara,
„I Pazwalaje żanicca,
„Jak kamu na to para:
„A ty! maulau waukałaka,
„Zdziekujeszsia tut nad nami;
„Sciarażysiaż… ty sabaka!
„Pomni szto i my z zubami.“

Koman jak tu recz sumieu,
Da stadoły pabieżau,
Hapon konczyć nie paśpieu,
Tak skarczmy jon ciahu dau.

Kryj Hospadź! jak jon zlakausia,
Ledź da chaty zmoh prybyć,
Da nausich swiatych zaklausia
Hapona na wiek zhubić.

Wieczarkom raz zdwor idzie,
Jasnaj Pani bje czałom,
Bytcem wierny Akanom,
Jon taki laport wiadzie:

„Kiepska pani unas czuwać,
„Usia wołaśé utrawozie,
„Nie adzin budzia u astrozie;
„Chłopcy stali buntawać.“

„Chryste Panie najłaskauszy!
Kryknuła Pani pryustauszy;
„A to czysta kara nieba!
„Biedny lud ratować treba“

Koman zatyłak paczesze,

Dyj tak dalej Pani bresze:
„Hapona treba uniać:
„Niewieś jak jon tam praniuchau,
„Czy, udware moża padsłuchau
„Szto niekrutau buduć brać.
„Jon usich chlapcou sazwau,
„Daj tak basz im razkazau:
„Biadu bratki my nażdali,
„Niekrutau zdawać kazali;
„Czaho tut dobraha żdać,
„Treba u les uciakać.
„A nie — usie sabiaromsia,
„Chto s kołam, chto s abuchom,
„I za niszto nie dadziomsia,
„Choć tam treśni Akanom.
„Hetaki basz moj sawiet,
„Inoj Pani rady niet,
„Treba Hapona pajmać,
„Dyj pierszaha jaho zdać,
„Tahdy usie pabajacca,
„Piarastanuć buntawacca.“

Pani ruki załamała,
Sa strachu na usio prystała.
Tak Hapon nasz konczyu taniec,
Jon nadzieu kazionny raniec,
I paszou Caru służyć:
Kaciarynkaż uściaż płacze,
A Koman pry biednaj skacze,
Wot naloh jaje zhubić;
Prykazau zazwać u dwor,
Dyj u praczkarniu upior;
Basz! uziała pohań mocz:
To prykiniecca k niej lisam,
To sa złości strasznym biesam,
Sztob jak niebudź jaje zmocz.

A Kaciarynka hałosić!
I padniauszy k niebu ruki,
Jana Boha usciaż prosić,
Sztob akonczyu ciażki muki.

Tak raz jana u sadoczku,
Dyj u ciomnym u kutoczku
Horki slozki wylewała,
Swaju dolu praklinała.
Boh pażaleu siracinu,
Trebaż u tuju hadzinu
Pani pa sadu hulać,
I biednieńkuju spatkać.

„Szto ty sierce ciażka stonisz,
„Ab czom horki slozki ronisz,
„Chto pakryudziu skaży mnie?“
Kaciarynkaż biez trawohi
Jasnaj Pani puc u nohi,
Dyj tak razkaz swoj imie:

„Pani nasza najjaśniejsza!
„Maci nasza najmilejsza!
„Wot kryuda maja taka:“
Nuż tut praudu Jej kazaci,
Akamona cukrawaci,
Nia żalełaż jazyka.

U Pani wuszy pawiali,
Aż wołasy dybam stali,
Jak paczuła toj razkaz:
I usplasnuła rukami,
I zaliłasia slazami,
Dyj taki dała prykaz.

„Sztoby Pana Akanoma
„Ni nahi tut kala doma
„Za hadzinu nia było.“
Wot jon dałou nos spusciuszy,
Dy jak wouk wuszy stuliuszy,
Pakinuu dwor i siało.

Z toj że pary Kaciaryna,
Jak pakajowa dziauczyna,
Pry Pani stała służyć;
Pani jaje palubiła,
Czytać, pisać nauczyła,
Na książca Baha chwalić.