Перайсці да зместу

Dzieja majej myśli, serca i woli (1932)/VI

З пляцоўкі Вікікрыніцы
V. Dyjakanat. Pačatki chwaroby VI. U Zakapanym. Pačatak wajny. Kaniec dyjakanatu
Успаміны
Аўтар: Казімір Сваяк
1932 год
VII. Pieršyja hady świaščenstwa. Kamai. Kluščany

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




VI. U Zakapanym. Pačatak wajny.
Kaniec dyjakanatu.

(1912—1915).

Śniežań — 1912 — Zakapanaje. Čas schodzie bystra. Siłaŭ prybywaje. Tawarystwa tym dobraje, što skora zmiennaje: adny wyjadžajuć, druhija najaždžajuć. Typy cikaŭnyja ludziej. Pole dla abserwacyi charakteraŭ dobraje.

Zacikawili mianie zakony, katorych u nas nie astałosia pad haspadarkaj rasiejskaj ani duchu. Bližej paznaŭ ja rehułu zakonnikaŭ Maryjanaŭ, dobraj sławy u nas, choć niašyrokaj. Historyja ich čystaja, konstytucyi prostyja, choć surowyja. Da ich zaharełasia najsilniej maja sympatyja. Čamu? Nia wiedaju. Moža heta pa tej pryčynie, što ŭžo hety zakon naležyć da historyi — a rehuła mahła-b być dastasawanaj i da našyah časaŭ, kab našlisia takija ludzi.

Maj — 1913. Jedu damoŭki z zapasam adnoŭlenych sił. Pakidaju charošy kutočak świetu, bahaty ŭ pyšnyja powidy. Nie zabudusia nikoli daliny Kościeliskaj, kudy jeździŭ u tawarystwie dwuch ksiandzoŭ. Była cudoŭnaja noč. Miesiac uspływaŭ na nieba i što chwilinu chawaŭ swoj twar miž bladawych chmarkaŭ, jak woŭna. Pry hetaj častaj źmienie światła što-raz mianialisia powidy, dajučy žyŭnuju strawu dla wyabražeńnia. Cudny bulkot ručajkoŭ, dziŭnyja kontury skalnych abrywaŭ, tajničnyja šepty „smrekaŭ“ — usio heta składała abraz, poŭny spakoju i majestatu nočy. — Krakawa ja nie biarusia apisać. Što ŭ im najbolš mianie kranuła — heta toj duch prošłaści, što wyhladaje da ciabie z kožnaha miejsca.

Žniwień — 1913. Ad daŭnaha času čuju da ciabie, maci Biełaruś, asabliwuju prywiaznaść — i bolej čym prywiaznaść: nadta heta adčućcio hłyboka zaryłasia ŭ sercy — peŭna heta miłaść, kachańnie z serca. Lublu ja ciabie i silna lublu. Abjechaŭ ja niamała ŭžo świetu, šukajučy krasy i praŭdy, a najbolš baču tej i druhoj u swaim rodnym krai, u swajej miłaj ziamielcy. Strojny hory i daliny ŭ Tatrach, pryjemny malunki ŭ ziamli Krakaŭskaj, a ŭsiož cudniejšy naš bor wialmožny, piakniejšyja roŭni i hai našy: strajniejšyja, bo haworać prosta da dušy twajej, a mowa ich pranikaje ciabie cełaha, lečyć rany serca twajho. O, charastwo tut nieapisanaje, bo rodnaje, prostaje — jak duša ruśniaka. Ty, bracie biełarusie, wydaješsia mnie lepšym ad druhich narodaŭ. Ty pakryŭdžany i nieščaśliwy, pakinieny praz mnoha swaich rodnych synoŭ i dočkaŭ, addadzieny na ździek čužyncaŭ — i to zdaŭna — ty biedny, harotny. I tut peŭna lažyć pryčyna, čamu ty tak blizki sercu i dušy majej. Ciabie nie skaziŭ falš, nie lažyć na twaich plačach kryŭda čužaja: swaja tolki ŭrezałasia krywawa na ich i chilić ciabie da ziamli. Praŭda i ščyraść žywie jšče ŭ dušy twajej — niedarmaž nazywajuć ciabie „prostym,“ dajučy spaznać, što druhija narody zdaŭna ŭžo skrywilisia. Paznaj tolki dobra, chto ty, harnisia da praświety, a stanieš silnym: a heta siła daść wolu duchu twajmu, tak ciažka zahnanamu i pakryŭdžanamu…

Nie chaču ja pakinuć ciabie, maci Biełarus, choć chutka mus skaža iznoŭ raźwitacca z taboj. Chaču słužyć tabie, chaču addać siabie dla dabra dušy twajej. A jana — duša twaja — čakaje afiaraŭ. Patrebny afiary, kali maje pryści wybaŭleńnie. Ja nie pajdu šyrokim razhonam ludzkoba rachunku. Ja chaču tolki słužyć twaim duchoŭnym patrebam, biełarusie. A jany ahramadny. Sapraŭdy skazać treba: „Žniwo wializnaje, a pracaŭnikoŭ mała.“ Boža, daj mnie zrazumieć i ŭpeŭnicca, jakoj žadaješ ad mianie služby. Addajučysia najbližejšym bratom maim, ja chaču spoŭnić Wolu Twaju, šukać praŭdy i niaści znajdzienuju druhim.

13.—VIII. Siahońnia słuchajučy zvon naš cudny kaścielny, rablu probu addać uražańnie wieršam. Pa polsku pišuć usie. Biełarus — sirata: śmiajucca z jaho mowy. Ja lublu biednych, apuščanych… Budu pisać pabiełarusku. Mowa biełaruskaja jość hładkaj i zhučnaj: moža słužyć i da paezyi (ale sam siabie ja da paetaŭ zaličyć nia wažusia). Pastarajusia wyhładzić styl swoj biełaruski. Zhodzicca ŭ budučynie.

20—IX. Da maci nad mahiłkaj! Nie haruj ty, maci, i nie zabiwajsia, kali dziciatka rodnaje, darahońkaje, jak krasku biez pary źwianutuju, kładzieš u mahiłku!… Ach, praŭda — ciažka razłučycca z kachańniem twaim, što hrudziami ŭskarmiła, ślazami abmyła, sercam słužyła. Smutak niaźmierny ščemić jaho. Alež ty, maci — chryścijanka! Dzie wiera twaja i spadzieja žyćcia wiečnaha? Ciž tut u mahiłcy piaskowaj kaniec usiamu? Nie, nie! Tam u świecie wyšejšym, dzie ślozy hinuć, dzie radaść biaz miery, — ubačyš swajo dzicia, kali zasłužyć tej łaski zachočaš. Uciamiš jasna, što darma zabiwałasia nad jaho mahiłkaj; zdziwisia, što nie razumieła ščaścia, skrytaha ŭ maładoj, na pačatku, abo ŭ kwiecie wieku, śmierci…

6—XI. Skul biarecca heta nizkaja paharda da našaj rodnaj mowy? Ci sapraŭdy jana nia budzie zdatnym da wyražeńnia praŭdy wyšejšaha paradku, jak heta było kaliści?! Nikoli! Ja wieru ŭ duchoŭnuju tworčaść biełarusa. Jon swaju mowu ahładzić i lik słoŭ zwialičyć. Ad źmieny takoj wiery majej ja budu baranicca jak zmoha. Sumliwaść i maładušnaść — nabok!…

7—XI. Woś ja nie taki chwarliwy, jak dumaŭ… Ja nia ŭmru jašče. Choć, uziaŭšy na rozum, nia wiedaju, ci heta budzie lepiej. Mo‘ byŭby ščaśliwiejšym na tym świecie. Pawinnaść duchoŭnych ciažkaja. Słabaść maja ahramadnaja, laniwaść dužaja. Myśli hetyja trywožać mianie… Pakinu ich. Paciecha maja adzinaja — heta Boh. Meta jasnaja, a pomač ad Jaho łaski — peŭnaja.

8—XI. Nia rań swajho trywožnaha serca: nia bojsia nikoha.

Usio praminaje — usio, aproč Boha…

Jedu iznoŭ zahranicu.

Zakapanaje — 29—XI—1913. Stan zdaroŭja, pawodle słoŭ dochtara, słaby. Ale peŭna mylicca eskułap[1]. Ja čuju ŭ sabie duža — mnoha siły žyćciowaj.

Trochi marozić. Učora byŭ śniech. Sannaja daroha pyšnaja. U nočy zorki iskracca i palacca na niebie pad muzyku ručajkoŭ hornych i šum chwojkaŭ. „Haściej“ mnoha nieznajomych. Kožnaha psycholohija cikaŭnaja. Treba spaznać.

2—XII. Atrymaŭ list adnej pabožnaj zakonnicy. Namaŭlaje mianie da žyćcia zakonnaha. Usio mianie kliča da žyćcia afiarnaha i ciarpliwaha. Štož! Ja na ŭsio hatoŭ. Tolki ciapier ja — čerap raźbity, nikomu niawarty. Jašče nia pryšla hadzina maja, a mo‘ i zusim nia prydzie.

3—XII. Dzień prajšoŭ biaz tworčaści duchowaj: myśli dremiać, serca zimnaje…

Žniwień—1914. Razharełasia wajna wializarnaja… Moj Boža! Heta reč tak sumnaja i tak praciŭnaja majej natury, što lepiej ab jej zusim nia pisać. Musić adbycca jakiś pierawarot u świecie. A kožny światowy pierawarot kaštuje miljony ludziej. Jak heta sumna, što čaławiek, istota razumnaja, nia moža zmahčy najwialikšaha zła na świecie — wajny. Biassilny jon tut, a lepiej skažam podły. Žyćcio ludzkoje jość najcańniejšym daram božym. Da žyćcia, jak peŭnaj formy bytu — kirujucca ŭsie twory. Musim šanawać žyćcio nawiet małoha žučka, bo prawa da jaho zhuby my nia majem. Adabrać žyćcio čaławieku heta prastupak, katory tolki Boh pomścić moža dastojna. Wajna jość zhurtawańniem usich prastupkaŭ. Jana jość hańbaj čaławiečaści. Jana matka ŭsialakaj niadoli. Niama ničoha na świecie tak panižajučaha čaławieka, jak wajna. Roŭnaj pahibieli, što niasie jana ludzkaści, nie znachodzim u źwiaroŭ. Boh dapuščaje takoje zło na świet, kab znižyć pychu ludzkuju. Nia Boh pryčyna wajny — złość ludzkaja, zawiść i pycha. Što Boh dazwoliŭ, kab kroŭ liłasia, — nia dziwa. Wolnaj woli čaławieka Jon nie kasuje. A miž ludzkoj złości i nienawiści patrafić akazać swaju najwyšejšuju ŭładu i sprawiadliwaść…

5—V.1915. — „Oj ciažka, ciažka: nie siarmiažka ciažka, ale dola ciažka“. Kančaju ŭžo čas swajho dyjakonatu tryhadowaha, a sumnaść ciažkaja zalahaje trywožnaje serca majo. Sumnaść taja, što rodzić ciarpieńnie — hłybokaje, kryžawoje. Hnany zmannaściaj świetu i ludzkoj spadziei, ja dumaŭ najści paciechu i ščaście ŭ relihii i addaŭsia Bohu biez raździełu. Ja čuŭ iskru božuju ŭ sabie da zasiewu na niwie ludzkoj praŭdy božaj. Ale bajaŭsia čapić hety skarb swoj, wiedajučy, što kali addacca ksiandzoŭstwu, to treba heta zrabić usiej istotaj swajej: z krywawaj afiaraj samoha siabie. Wieryŭ ja, što heta mohby zrabić, bo łaska Božaja dla mianie była padana, hatowa. I byŭ moment, kali ja heta zrabiŭ, załažyŭšy sabie wiečny ideał — praz ciarpieńnie.

Moj Boža, ci ja ŭstaju ćwiordaj stupnioj na wybranaj darozie? Ach, nikoli nie adbiary ad mianie hetaj nadziei, bo zhinu! Daj mnie ciarpieńnie, choćby jak mora hłybokaje, ale i siłu daj źniaści i wytrywać. Łaska Twaja prymus nada mnoj učyniła — nie pakidaj mianie! Ja syn taho narodu, što najbolš ciarpieŭ, ciarpić i ciarpieć budzie. Ciarpieńnia chaču, ale takoha, katoraje z mianie zrabiłab čaławieka stalnoha charaktaru. Narod naš wialiki, a ličycca najmienšym. Niachaj i ja — syn jaho — takim budu. Narod naš nieščaśliwy, biaz sučasnaści peŭnaj, biaz budučyny jasnaj — ale hłyboki ŭ žyćci swaim cichim, skrytym, śpieŭnym. Niachaj i z maim tak budzie žyćciom: hłybokaść ducha, šyrokaść serca, ahoń mowy i pieśnia, pieśnia tajničnaja, biaźmierna sumnaja, choć wiečnaj spadziejaj žywaja.

6—V. Niama bolšaha sumu, jak abmanucca ŭ sile swajej. Smutak taki, kali jaho nie ŭmiarkuje moc wyšejšaja, dachodzić da rospačy. Sumna končycca čas majho dyjakanatu, pačynajecca presbiterat maładoha idealisty. Pryznajusia — čućcio pieražytaje ŭ minuty, kali dawiedaŭsia ja, što zara budu ksiandzom, było tak spakojnaje i patolnaje, što sapraŭdy bolej jaho caniŭ, čym usio daznanaje ŭ časach apošnich. Adžyła ŭ mianie wiera ŭ žywučaść taho hołasu, katory źwinieŭ kaliści ŭ wušach maich: „Idzi za mnoj!“ I bolej jašče: nia čuŭ ja hołasu adporu naturalnaha, što mianie chwataŭ i adciahawaŭ ad idei Chrystowaha świaščenstwa, maniačy da świetu, katory prymaŭ mianie i prymaje dahetul z šyrokim uściskam. Ale daremna! — Jamu nia daŭsia i nia damsia!

7—V. Treci dzień rekolekcyjaŭ. Boža moj, jak małym wydajusia ja prad tym, čaho wymahaje z mianie naš Kaścioł światy. Štož ja praz hetych kolki dzion zrablu, kab stać na wyšyniu swajho paznańnia? Ducha treba, ducha Božaha. Jon u adzin moment zdolny pieraradzić čaławieka, aby tolki toj pryhatawaŭ rallu čystuju. Boža, Boža! Ja hatoŭ na ŭsio, bo źmieryŭ cełuju hłybiniu swajej niemačy… Biedny ja, biedny… Dyjakanat moj kančajecca.




  1. pahrecku dochtar.