Biełaruski Kalendar Swajak na 1919 hod/Razbojnik

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Panas hulaje Razbojnik
Апавяданьне
Аўтар: Вацлаў Ластоўскі
1918 год
Sož i Dniepro
Іншыя публікацыі гэтага твора: Разбойнік (Ластоўскі).

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Razbojnik.

I.

Burlić wada, razbiwajučysia ab ćwiordyje, hranitnyje hrudzi kamienia razbojnika. A jon stanuŭ wodal bierehu, pachinuŭsia suproć wady i bytcym prysłuchajecca zataiŭšy duch… I tak jon tut, siarod žoůta zielenawatych wod Dźwiny, staić daŭnym daŭno. Wiasnoj pakrywajuć jaho wody i tady jon niebaspiečen dla hankaŭ, struhoŭ i łajb hruženych zbožžam i lonam, katoryje časta, natrapiŭšy na jaho, razbiwajucca. Na Siomuchu zazwyčaj pa nad wadoj widać tolki jaho łysuju haławu, a ů Piatroŭku — jon pa pojas staić u wadzie pachiniony napiered i moŭčki ŭzirajecca ŭ niamuju, šeruju dal i moŭčki čahoś čekaje.

Mabyć stajaŭ jon takže i ůziraŭsia, kali siudoj waražski rod na malewanych „łajbach“ pat kamandaj Połtesa wikinha-kniazia išoŭ u sutoki Połoty z Dźwinoj, kab zasnawaci tam tyn i zrubaci horad. Pamiataje jon, mabyć, staroha Rohwałoda i krasnuju Rohniedu z wolnych dzion. Nie raz mabyć, usłuchajučysia, ławiŭ jon hučnyje zyki połackaho wiečawoha zwonu od Sw. Sofii i hordy homan wolnaho krywičanskaho wieče. Nie raz ab jaho acieralisia ładźji kupieckaho adwažnaho ludu što išli nahruženyje woskam, miodam dy nieščyślonymi „sarokami“ kuničymi i babrowymi u Ryhu i na Khocki biereh i k chamawu plemiu s pakłonam at Krywičanskaje ziamli i połackaho wolnaho wieče i at załatoha kniažeckaho pasadu i jaho wiernaj družyny—rusi, prosiačy na zamienu hartoŭnych miačoŭ, kawanaho srebra, witoha zołata i samaćwietaŭ.

To byli časy kali „niemcu ŭ Rusi, a rusiču na Khockim bierezi była adna praŭda“.

Dno Dźwiny zołatam ciakło, a bierahi sierabrom byli moščeny. A rubiažy atkryty i pamiž kniazioů nie było praŭdy. I čužackije ruki wyciahalisia pa zołato i pa wolu krywičanskuju. Nie raz Dźwina mutna ciekła ŭskałamučenaja kapytami litoŭskich koniej. Prychodzili jany ŭ bahatuju staronku, jak miadźwiedź da borci i dzierli skryli załacistaho miodu i dušyli pščoł. Nieraz pracawityje pščołki nanowa wyciahali wuzu i naliwali soty, ale bywało — što ŭpadaŭ-i hnilec u borć… Tady razletalisia pščołki. A Dźwinoj snawali, jak pawuki, ludzi z doůhimi abasiečnymi, dwuručnymi miečami ŭ čornych burnosach z „niamieckim“ biełym kryžom i aputywali pawučynaj staronku, a pa pawučyni tej paŭzła „hanzijatyckaja“ arawa.

I nie było rusiču praŭdy na khockim bierezi…

Na hrudzioch ŭ „razbojnika“ ščerby i rawočki kruham raskinutyje, a pasiarod schimnicki kryž. Heto pa śmierci Barysa Hinwiławaho syna, na spamin pa dušy jaho, z blizkaj barowaj pustelni, što była na piasčystym uzhorku pa toj bok Dzisienki, siwy mnich, prywioŭšy kamienaklowa zahadaŭ wysieč, kab kožny, chto pajedzie mima Dźwinoj uzdychnuŭ da Boha kažučy: „pomozi Bože rabu twojemu kniaziu Borysu“… Ciapier hetyje piśmiony zlizany raźjarenaj Dźwinoj i nikły tolki śled dwoch-troch liter widnieje…

Płyła bahatyrskaja pieśnia i kroŭ, i ślozy z mutnaj wadoj Dźwiny, a dola naša spała. Kaliž jana prabudzicca?..

..............................

Daŭno staić niepadalok ad bierehu hranitny kamień i wada burlić kala jaho bytcym žalučysia čužaku zaniesienamu z dalokaj poŭnačy na kryzie lodu, i daŭno aporny čužak pachiniony ŭsłuchajecca ů šepty staronki. Ale narodny skaz nia wiedaje ab ledawym peryodzie i inšuju apowieść pieredaje dzied unuku ab „razbojniku“.

II.

— Kaliś to daůnym-daŭno, suproć taho miejsca, dzie ŭpadaje Dzisienka ŭ Dźwinu, na wostrawi, pasialiŭsia asiłak.

Byŭ heto muž u sažeń rostu nialudzki, dziki i prahawity. S kožnaho sudna, što jšło Dźwinoj braŭ jon wykup. A chto nia choče dać wykupu tamu razbojnik zastupaŭ darohu i schapiůšy krepkaj rukoj za kraj sudna wywaračywaŭ i tawar i ludziej u wadu. Nikomu nie dawaŭ spusku.

..............................

Ranym-rana zazwanili ŭ światoj Sofii ŭ arlinym hniazdzie na połackim zamku. Atkliknulisia im zwany ů Spasa s kniažaj Sieleckaj sialiby. Pawaliŭ narod na zamak da św. Sofii — sumny, nie wiasioły.

Čaho-ž zažurylisia pałačanie? Ci worah niepaščadny s ciomnych pušč litoůskich chłynuŭ, ci słabody smalenskije ŭzbuntawalisia, ci Olhawicy na Rohwałožych ŭnukoŭ padniali mieč? Nia worah nachłynuŭ i słabody smalenskije pad łaskawym dy nabožnym kniaziem u posłuchu, i Olhawy ůnuki nie padniali mieča na Rohwałodwičoŭ, a dačka kniaziewa Predsława s siastroj i bratam wyježdžajuć u daloku staronku na pakłon da hrobu Chrystowaho.

Užo ładzji wyrezanyje, pazłačanyje stajać pry bierahu i trydcać małajcoŭ-hrabcoŭ sidziać pry jasianiowych tačonych wiosłach i biełyje parusy jak lebiedzi wyhnuli hrudzi. Pasypali pałačanie darohu kniažnie Predsławie i siastre jaje i bratu Dawidu, čarnobylem ziellem, bahatkami pušnymi i šmatfarbnymi kwołymi kraskami ad św. Sofii da kawanaho mostu i ad mostu da bierahu. Błahasławiŭ uładyka i baćka-kniaź s kniahiniaju sieści ŭ ładju, jechać u dalokuju darohu.

Bryznuli wiosły siarebrenymi pacierkami ŭ haru i papłyła kniažna ŭ niz Dźwiny ŭ światuju ziamlu na malitwu-pakłon at połackaje ziamli, at krywičanskaho narodu.

..............................

Dziŭny ty, skazie narodny, wolny ty ptachu! Ty ŭ mih praletaješ ad sučasnasci da minułych wiekaŭ… Ty miortwyje kamieni ažyŭlaješ i kładzieš im u wusny dumy swaje, pawieraješ im skrytyje nadziei i žadańnia.

Nie dla ciabie, skazie narodny, toreny šlachi, dzieleny miežy! Nie znaješ ty wostraho zubu ŭsiopažyrajučaho času, ani zhładzywajučaho całunku śmierci. Ty miortwaje ažyŭlaješ, zabytaje ŭwaskresaješ, i wolen twaryci dziwy. A kali dzie śmierćciu ŭśnie duch narodny, tam ty kamieni ažyŭlaješ i adaraješ ich praročym hołasam, i kažeš im isci budzici pabitych na duchu, merćwiakoŭ chadziačych…

..............................

Zahadzia dačuŭsia razbojnik ab tym, što jedzie kniažna ŭ daloku staronku i spadziewaůsia ŭziać z jaje bahaty wykup.

Ranym-rana ŭstaů taho dnia razbojnik i ůbryůšy pa hrudzi ŭ wadu, pachinuŭšysia napierad, hladzieŭ i ŭsłuchaŭsia ŭ wierch Dźwiny, wartawaŭ prychodu kniažeckaje ładźji.

Adwiačorkam, kali kłałasia doŭhaja ciomnaja zasień na wadu at krepkich duboŭ, što družnaj hramadaj abstupili prytki bierah Dźwiny, pačuŭ jon huł dalokaje družnaje pieśni hrabcoü. A pahadzia, pieśniu čuwać było bližej i bližej i ŭsio jana rasła, i nabližałasia, a ŭ kancy, na pawaroci reki, panad ciomna zialonym krušynnikam i wierbałozam pakazalisia biełyje hrudzi parusaŭ, a za imi i załočenaja, wyrezanaja kštałtam źmieja, haława ładźji.

Razbojnik nižej pachinuŭsia da wady, zataiŭ duch i čekaŭ. A kali ŭžo saŭsim blizka była ładźja jon, jak dziki ryś, skočyŭ da jaje i krepkaj rukoj spyniŭ jaje chod.

Zamoŭkła pieśnia. Hrabcy wypuścili z ruk wiosły i wočy ŭsich zwiarnulisia na kniažnu, katoraja ŭ toj čas maliłasia.

Kniažna zharnuła malitwiennuju knižycu i pałažyůšy jaje ŭstała i padyjšoŭšy da razbojnika, azwałasia łahodnym hołasam:

— Chočeš otkupu? Pačekaj, čeławieče, dam tabie otkup…

Razbojnik pryniaŭ z ładźji ruki.

— …dam tabie otkup bahaty, — ciahnuła dalej świataja kniažna, jak budu siudoj waročacca nazad…

Ładźja papłyła z wadoj mima wostrawa, a razbojnik usio stajaŭ pachiniony napierad bytcym usłuchajučysia i ŭhledajučysia ŭ dal i tak staić jon pa siahońniašni dzień, suproć taho miejsca dzie Dzisienka złučajecca z Dźwinoj, podal ad bierahu wostrowa, katory paźniej prazwali „Papoŭskim“, zatoje, što bahaćcie i ziamlu taho razbojnika wołaść atdała papu da cerkwi ůwaskresieńnia, što była pa toj bok Dzisienki na piaskoch.