Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914)/Nie spanatryŭ

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Z zarabotkaŭ Nie spanatryŭ
Вершаванае апавяданьне
Аўтар: Стары Улас
1914 год
Śmiešny zakon
Іншыя публікацыі гэтага твора: Не спанатрыў.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Nie spanatryu.


Jak čutno, dyk hetak, musi,
Ŭ nas pa cełaj Biełarusi:
Kožyn dwor i kožna chata
Maje prykazak bahata.
Ŭ kožnaj chacie, ŭ kožnym dziele,
Jak padumaješ tykiele;
A spisać ich ŭsie z natury
Dyk wałowaj mała skury.
Ale prykazki ŭsie hety
Nie lichoj bywajuć mety,
Ich prykiemić tolki štuka,
A tam kožnamu nawuka.
Ŭ adnej wioscy daŭnawata
Žyŭ adzin mužyk bahata,
Tak, jak inšy raz bywaje,
Kali ŭ maśle syr pływaje.
Mieŭ i hrošej i budynku
I charošuju skacinku,
Mieŭ dačušku i synočka —
Udałasia adzinočka.
A pražyŭšy wieku spora,
Jak pračuŭ kaniec swoj skora,
Zaloh stary u krawaci,
Dy dziaciej k sabie staŭ zwaci.
«Dzietki, kaže, maje miły,
Ja ŭžo blizak da mahiły!
Tabie, dačka, treba budzie
Z woli Božaj pajści ŭ ludzi,
A ty, synku, jak Boh zdaryć,
Kali budzieš haspadaryć
Wedle baćkoŭskaho ładu,
Dyk staroha pomni radu:
Kaii ty idzieš s sachoju,
Z wozam, z baranoj, s siaŭnioju,
Ni kažy, idučy z domu:
«Pamažy Božee!» nikomu.
A druhoje, znaj ci čuješ,
Jak areš ci baranuješ,
Dy damoŭ budzieš adchodzić,
Abharodzić nie zaškodzić,
I narešci pomni heta:
Ci to wosień, wiesna, leto,
Ci zima, kab kruhłym hodam
Tabie jeda była z miodam».
Raskazaŭšy heta synu,
Jon u tujuže časinu,
(Tak kazali ŭsie ab hetym),
Razłučyŭsia z božym świetam.
Jaho piekna pachawali,
Uspaminki, bač, spraŭlali,
Pradaŭšy na to karowu,
Dali na mšu tryrublowu,
A ješče try razy stolki
Zaniaśli u manapolki.
Pryzabyŭšy krychu hora,
Siestra zamuž wyjšła skora,
Brat byŭ sprawiŭ jej wiasielle
I ŭsiaho na nowasielle
Daŭ, i nawat nie skupiŭsia,
Dy žanicca sam maniŭsia,
A naturu mieŭšy šparku,
Ŭziaŭsia sam za haspadarku.
Jak idzie ci jedzie može,
To nie daść «pamažy Bože»
A arać idzie s sachoju,
Wiazie płotu woz s saboju,
I jak tolki arać hodzie,
Što ŭzare, toje harodzie.
Pośle daŭ sabie wyhodu;
Nakuplaŭ i pčoł i miodu,
Jeść u wolu i sycieje,
Ale štoś nie bahacieje.
Paroj nia ŭsieje, nie ŭrobić,
Dyk i zbože ŭžo nia rodzić,
I karyści nimaš s płotu,
Dy sahnaŭ z miodu achwotu.
Schmurnieŭ chłopiec naš, kazali,
Dy śmiejacca z jaho stali:
«Ci paškodžena sialiba,
Ci z mazhoŭ syjšoŭ jon chiba?»
Jon to raz niejak wiasnoju,
Sieŭšy ŭ poli pad miažoju,
Ab swaim dumaŭ nieščaści,
Płakać staŭ i baćku klaści,
Što nia šencić i nia rodzić,
Až miažoju padychodzić
Da jaho dziadok stareńki,
Ŭwieś jak hałubok siwieńki,
I s kijočkam, torba bieła.
Na plečach ŭ jaho wisieła,
Dy kaptanik na im nowy,
Na nahach łapci lipowy;
Z jaho woček światłom biło.
Stała chłopcu niejak miła.
A jak staŭ, razhawaryŭsia,
Dyk chłapiec čuć nie raspłyŭsia.
Dziadok staŭ pytać pawoli,
Čaho płače jon na poli?
Ci baćkoŭ mo śmierć zabrała?
Ci nieščaście napatkało?
Ci žyćcio tabie dadzieła?
Hawary mnie, synku, śmieła!
— Nie, nie maju ja ničoha,
Ani kryŭdy da nikoha,
I nichto mnie nie paškodziŭ:
Mianie baćka moj zazwodziŭ.
Dy pryznaŭsia pierad dziedam,
Jak toj jeści kazaŭ z miedam,
Haradzić pašniu na poli,
Prytom ni kazać nikoli,
Idučy na pole z domu,
«Pamažy Bože» nikomu.
Pakiwaŭ dzied haławoju:
«Synku, robiš ty nia toje
I na baćku darma brešyš,
A za heta ciažka hrešyš…
«Pamažy Bože» nie daci —
Heta značyć nie zaspaci
I staracca, moj sakole,
Čym najraniej wyjści ŭ pole.
Dyk nia ty ŭžo dasi ludziam,
Tabie kožen dawać budzie.
Z haradźboj rečy takije:
Uzareš honcy — druhije,
Abžeń soškaj ci baronkaj,
Abharodziš barazionkaj.
Z miodam to takaja sprawa;
Kožnaja sałodka strawa,
Zjasi smačna, miod pačuješ,
Kali dobra papracuješ».
Rekšy heta, dzied stareńki
Znoŭ miažoju praz zaścienki,
Ŭžo daloka apynuŭsia.
Pakul z dumak byŭ ačnuŭsia
Naš chłapiec. Nichto adnače
Nidzie dziedku ŭžo nie bačyŭ,
Skul uziaŭsia i dzie dzieŭsia,
I što jon rabić tut mieŭsia,
Chto jon byŭ — nichto nie znaje,
Bytcym sam Boh, — chłapiec baje.
S tej pary ŭ jaho u chaci
Skora našłosia bahaćcie,
Stała znoŭ radzić na poli
I ŭsiaho było dawoli.
A susiedzi jaho, tyje
Ludzi złosnyje, błahije,
Što śmiejalisia, brechali,
Zawidywać jamu stali.
Hetak bywaje časami,
Ale wiedajem i sami,
Što na świeci tak bywaje: —
«Chto pracuje — toj i maje».

Stary Ułas.