Kraj Biełaruski, kraj ty naš rodny,
Nieuradžajny choć niebiazwodny;
Nie čornaziomna twaja ziamlica:
Hlej, abo hlina, ci kamianica.
Drobny zahony i skiby tonki,
A zamiest miežaŭ dyk — barazionki;
Doŭhije niŭki i nadta wuzki,
Jak bytcam motuz ad dobraj stužki…
Kažuć staryje, kali dać wiery,
Što byli puszczy, lasy biaz miery,
Pčoł nadta mnoha, miodu jak hliny,
Ptastwa biaz liku, proćma źwiaryny,
Dzikaŭ, miadźwiedziaŭ, rysiaŭ i łosiaŭ,
Ciapier že niešta usio zwiałosia…
Narod naš cichi, prytom nia śmieły —
Jaho zhubili časty razdzieły.
Akrom biadoty u biełarusa
Dobraje serce, choć časem kusa,
Woś, jak toj kaže, iz im bywaje,
Jon daje radu, nie narekaje.
Kali sašle Boh hadki ciažkije,
Ci wielmi mokry, abo suchije, Abo pawodka zniasie, papsuje,
Abo narešcie hrad atpytluje,
Abo zładziei abčyściać skrynki,
Abo pažaram zmiacie budynki, —
Astawić krušni i papiališčy,
Abo ubjecca złaja wiaśnišča…
Tady bywaješ rad i miakinie
Jak nima jeści sabie j skacinie;
To jon prykupić, to prypazyčyć,
Ciapła čekaje, niedzielki ličyć.
A jak Boh wyšle lahčejšu poru,
Jak pojdzie prosta soniejka ŭ horu
Dy śnieh rastanie, dyk užo skora
Paprylataje „wyraj“ z-za mora.
Jak ciopły wietryk z nizu pawieje,
Našamu bratu šmat palahčeje;
Jak skroź absochnie, spaduć i rečki,
Pojduć u pole ciołki, awiečki,
Pastuški siaduć tam za palankaj.
Nadojdzie chmarka z hromam, z małankaj, —
Kazaŭby, dzieci buduć bajacca,
Jany ž sa śmiechu stanuć kulacca.
Doždžyk pakropić, sonce pryhreje,
Ćwicie wiarbina, ruń zielanieje,
Sypnuła ŭsiudy z ziamli trawica,
Ziemla absochła, bliščyć rasica;
Woś, žawaranka piaje darečy;
Stary dziadula wylez z-za piečy
I sieŭ na soncy zuby pahreci,
A tam kaciołku kačajuć dzieci,
Za śmietnik pieŭni dziarucca jomka,
Špačok i droździk ščabiečuć hromka;
A tam na dubie busły klakočuć;
Gagajuć huski, kurki sakočuć; Blajuć awiečki, byčki baducca,
Pastuch ihraje na nowaj dudcy,
A tam, u stadzie, wolik bušuje.
Ziaziula ŭ biełym sadzie kukuje,
Tam saławiejka, tam i žaŭtuška;
Hudzić i pčołka, źwinić i muška.
Iduć muraški, jak sonce ŭbačuć,
Latuć matylki i žabki skačuć.
Haj, što byŭ ciomny, zazielaniŭsia;
Sad, što byŭ hoły, ŭžo raspuściŭsia.
Zaćwiła jabłyń, śliwa i hrusza,
Zaćwiła wišnia i kakałuša;
Jeść mnoha krasak ŭ luzie, ŭ dubrowie.
Trawy dawoli ŭ poli karowie;
Pojdzie skacina ŭ «tabar» rahata,
Pajeduć s końmi chłopcy, dziaŭčaty.
Turka, Tamaška, Michaśka, Janka,
Symon, Nikipar, Zmitrok, Ramanka,
Andrej i Juzia, Astap s Kandratam,
Jak sabiarucca dy pierad światam, —
Abo ŭ subotu pierad niedzielkaj
Wały pryhoniać Nasta z Marcelkaj,
Tekla z Darotaj, pryjdzie Raina
Daić karowy i Kaciaryna.
Ŭpierad skacinku swaju ahledziać:
Dojać karoŭki, małačko cedziać,
Zbanki abwiažuć, u kust schawajuć,
Dy jak nałožać ahoń wialiki, —
A s swaich chłopcaŭ jość dwa muzyki:
Adzin pa strunach smykam piłuje,
Druhi ŭ cymbały jomka pytluje, —
Našym dzieŭčatam mnoha paciechi:
Pačnucca žarty, pačnucca śmiechi;
Pačnuć ŭsie hurtam piesieńki pieci, Skačuć, hulajuć, kryčać, jak dzieci,
Padnimuć homan małojcy našy,
Jak žydy tyje što na kirmašy,
Kruciać hałowy z apošniaj močy
I tak durejuć da poznaj nočy
Ciopłaj wiasnoju tak, jakby letam,
A spać kładucca — dyk užo świetam.
Pawiesialeła mužyča dola,
Sypnuŭ rabočy narod na pola,
Pracujuć ludzi, potu nia čujuć.
Aruć i siejuć i baranujuć
Aŭsy, pšanicy, choć jarawyje,
A chto harochu honcy, druhije;
To strechi prawiać, płaty harodziać,
Jačmieni siejuć, hnai wywoziać,
I sadziać śpiešku abo chuntoŭku,
Chto daragonu, chto asanoŭku,
Ŭrešci na poli hrečki i lonu,
Ŭ harodzie repy i šabalbonu,
Burakoŭ, morkwi, cybuli, maku,
Bobu, kapusty i pastarnaku.
I kožyn wiesieł, lohak, jak ptaška,
Choć jon pracuje tak, jak muraška;
Nie ahlaniecca, jak čas piarojdzie,
Wiesna ŭciekaje, leta nadojdzie.
Tahdy haračy ŭžo čas nastanie,
Nastupić žniwa i sienawańnie;
Tahdy užo hodzie siadzieć u chaci,
Bo treba bracca za sienažaci.
Blisnuć na soncy siarpy i kosy,
Zwiniać miantuški, rastuć pakosy;
Choć zaliwaje s pracy pot wočy,
Kožyn wiasioły, kožyn achwočy,
Kasoj machaje, až jana świšče, Choćby u pojas rasła trawišča;
Narežuć trawaŭ i kaniušyny,
Choć časam ciahnie pup až da śpiny.
Druhomu, prauda, niekali hładzić,
Kasa nieŭdascca, abo nieŭładzić.
A dzieŭki, baby im pamahajuć —
To wiernuć siena, to razbiwajuć,
Paśla płastujuć i zahrebajuć
I na ostatku i kopy składajuć;
Ŭrešcie, jakaja słužyć daroha,
Woziać u humny abo da stoha;
A siena pachnie ad roznych trawaŭ
Lepš ad usiakich panskich pryprawaŭ,
I jakže dobra, zniaŭšy adzieńnie,
Zasnuć pa pracy na świežym sienie!
Jšče sienawańnie nie nadajeła,
Hladź! až tut žyta užo padaśpieła.
Nie čas dremaci ni ahilacca,
Ale za žniwa treba užo bracca;
Dyk i biarucca-ž našy kabiety:
Tekli, Hanuli, Jeŭki, Alžbiety!
Žnuć, snapy wiažuć, šapki łamajuć,
Snapy padnosiać, babki staŭlajuć;
Śpiešaje baba, śpiašyć dziaŭčyna, —
Kałom nia hniecca u inšaj śpina! —
I ciahnuć šnuram tak, jak sałdaty,
Jak świet — na pole, s ciomnym — da chaty.
A jak časami ŭ katoraj chacie
Jość maładzica, dyk, moj ty bracie,
Nu, dyk snapščynu tady spraŭlajuć,
A usie žniejki hulanku majuć;
Jajež dyk robiać s takoj paradaj:
Iduć na pole usiej hramadaj,
Stanuć na niwie u kruhawuju I wyžnuć postać adnu, druhuju;
Snapoŭ nanosiać, braŭšy ŭ achapku,
Dy jak pastawiać pieršuju babku,
Stanuć nawokał jaje, jak dzieci,
Dy pačnuć pieśni ŭsie razam pieci,
A maładzica suwoj razšyje,
Dy cełym stanam babku nakryje.
Paśla pasiaduć kruhom, jak huski,
Majuć harełki šmat i zakuski,
I ljeć druhaja, jak u kadušku,
Ci manapolku, ci samatužku.
A jak padwypjuć baby i dzieŭki,
Pačnucca žarty, śmiechi, prypieŭki;
Paśla zbiarucca usie da kučy
Dy piajuć «žniwo», damoŭ idučy:
«Da užó sonce za bor zajšło
«Ja małada damoŭ pajšła,
«Mnie maładoj nia chočecca
«Kala piečy waročacca»…
Adny s paradku ŭsio pačynajuć,
Druhije hetym, bač, atpiewajuć
I tak suładna, — z boku zdajecca,
Jak bytcam pola źwinić, trasiecca.
Ciažkaja praca ŭsim nie dadzieła,
Až tut i leta ŭžo pralacieła.
Žniwo jarnoje — heta ŭžo wosień
I, jak toj kaže, rabotak wosiem.
Ŭžo dni pachmurny i karaciejšy,
Chałodny nočki i šmat daŭžejšy,
Ranicy mokry, abo tumanny;
Časam marozik wyskačyć ranny,
I na načlezie sciužaj nia śpicca,
I sam nie znaješ, za što chwacicca.
Bo jšče i siena na sienažaci, Tut žyta siejać, snapy ŭbiraci,
Arać na zimu i lany rwaci,
Kasić atawu i zabiraci,
Lon ubiraci, pierad sušyci,
Kanopli rwaci, pieńki mačyci,
To lany słaci, to padbiraci,
Damoŭ wazici, a pośle miaci,
Ŭrešci i bulbu treba kapaci,
Paśla z harodaŭ treba ŭbiraci.
Ŭžo zabyŭsia mužyk ab hory,
Bo ŭ jaho poŭna ŭ humnie, ŭ kamory,
Poŭna ŭ istopcy, poŭna u kleci,
Sam nie hołodny, padjeŭšy dzieci;
Choć ŭstaje rana i pry łučyncy,
Ale j sabie jość, jość i skacincy.
A jak nadojdzie užo Pakrowa,
Užo nie najesċca ŭ poli karowa, —
Tady chałodny wietryk pawieje,
Trawa pažoŭknie i pačarnieje;
Časam, jak s końmi ŭ poli načuješ,
Piajučy „wosień“ dzieŭčat pačuješ:
«Oj, kalina, malina, dy nia stoj nad wadoju,
«Nie kiwaj halinoju, nie raŭnujsia sa mnoju»…
…«Čamu nie pryjšoŭ, ani pryjechaŭ,
«Jak ja ciabie prasiła?
«Ci kania nia mieŭ, ci sam nie chacieŭ,
«Ci matka nie puściła»?..
I, skazać praŭdu, dyk, moj ty bracie,
Ad hetaj pieśni za serce chwacie,
Bo jaje taja praciažna nota —
Choć ślozy honić — słuchać achwota;
Ni to žałosna, ni to praciŭna,
Tak niejak lohka i niejak dziŭna…
Bo ŭ hetaj nocie jakby, zdajecca, Čeławiek płače, to rad śmiajecca,
Wiasny škaduje, maładych letak,
Zimy baicca — staraści hetak.
Jak stanie z drewa list apsypacca,
Ptuški u wyraj pačnuć zbiracca, —
Žuraŭ i busieł, pihaŭka, pliska,
A kali husi, dy latuć nizka, —
Tady haworać staryje ludzi,
Što užo skora zima k nam budzie.
Pojduć u kraj ciopły ptušek hramady,
Waron i halic lotajuć stady;
Na dware stanie ściuža i słota,
I pa kaleni hrazi, bałota.
Pačnie pamału wosień kančacca,
Stanie pawoli ziemla ścinacca,
Nastupić choład, ptuška nia piśnie,
Zima nastanie, maroz pryciśnie,
Dy pa kaleni nawalić śniehu,
Dastawaj sani, chawaj cialehu,
Ciahni sukonki ciopły s palicy,
Kažuch, patreny i rukawicy,
Treba ŭstać rana, nie ahilacca,
Ale achwoča da cepa bracca,
Bo tut hultajstwa nie dapamože;
Małacić treba i wiejać zbože,
Ziarnio da kleci treba znasici,
Sałomaj s sienam bydła karmici.
Chto kala domu kormić karowy
A chto da lesu jedzie pa drowy
A toj pa siena, choć dzień karotki.
Heny z žydami u zarabotki,
Choć tam nia widna mnoha wyhody;
A chto dyk časem jedzie ŭ kałody,
Kali nie maje ŭ chaci raboty. — Tak zarablajuć na sol, na boty,
Na mierku gazy, ci na funt mazi,
Natopčuć mnoha śniehu i hrazi.
I našy baby takže ŭ raboci:
Praduć kudzielu na kałaŭroci
l ŭ kłubki nici zwiwajuć s špuli,
A pośle wytkuć nam na kašuli.
Nia śpić druhaja i ślepić wočy
Dymnaj łučynkaj, ŭstaŭšy s paŭnočy,
A tut rabota idzie nie hładka,
A u kałyscy płače dziciatka:
Ci to uroki, ci złydni može,
Ci chto spałochaŭ, — barani Bože!
Za što chwacicca, čym tut haniaci,
Što skaže znachar — treba spytaci.
Spić jano mała, a płače bolej,
Ci wady z rota, ci znosić solej,
Ci paić makam z haračym mlekam,
Kuryć-by chiba dy lawandrekam?
Znachar paradziŭ (jak že-ž nia wieryć?),
Što jamu treba pryčja pamieryć,
I ciahnuć tak, kab nia wiedaŭ jon konca.
Praz try parohi da ŭschoda sonca.
Dyk u kłapocie biedna kabieta:
Robić i toje, robić i heta,
I joj trudoŭ to bolš, jak mužčynie,
Ni zjeść paroju, ni adpačynie…
Hetak haruje nie, adna chiba
Matka i bjecca, jak ab lod ryba.
Trudna i horka nie raz mužčyni
Ale nia lepiej jość i žančyni…
Musić ad Boha hetak patreba
Harawać ciažka na kusok chleba!
|