dub zbiraŭsia pierebryści Nioman. Sieŭšy na hetym koreni, Bazyl paziraŭ, jak biehli drobnyje chwali, jak zwiwałasia ŭ wadzie doŭhaja kasa; wada to ŭzdymała jaje, to apuskała wa ŭsie baki i hulała jeju jak wiecier dymam. Kala hetaho biereha stajaŭ u wadzie hoły łazowy ražon. Jon toje i rabiŭ, što bordzieńka kiwaŭsia pad naporam wady. I nikoli nia mieŭ sapačynku hety ražon: i ŭ dzień i ŭ nočy kiwaŭsia jon, jak bahamolny žyd. Chiba može zimoju, jak marozy skujuć lodam wadu, adpačynie hety pachiłak-ražon. Bazyl paziraŭ i dumaŭ. A wakruh było cicha. I Bazylu zdawałosia, što jon čuje śpiewy hetaj cišyny. Doŭha jor prysłuchaŭsia, ale śpiewy byli niejkije niewiasiołyje, i jamu stała markotna: usio jšło, zdawałoś jamu, swajeju darohaju i žyło swaim żyćciom, siarod katoraho jon pačuŭ siabie čužym. A Hryška tym časam biehaŭ pa bierezi i zwaročywaŭ u wadu nawisšy biereh. Jak raz na tym baku išoŭ z wudami rybak.
— Dziadźka! — huknuŭ Hryška — pierakiń mnie zakuryć.
— Dziadźka azirnuŭ Hryšku i skazaŭ:
— Pakury, bracie, u sabaki!
— Rybak — durak! U rybaka hołyje baka! — adkazaŭ jamu na heta Hryška.
— A-a a! heta ž, zdajecca, toj samy, što pakraŭ jajca s pad sučki? — huknuŭ s taho biereha rybak.
Nie ściamiŭšy naśmieški, Hryška nie znajšoŭ ničoha skazać i tolki spytaŭ.
S pad jakoj sučki?
Sto breše s pad anučki.
Kab ty-ž daŭ Boh ničoha nie zławiŭ, kab ty usie wudy paparywaŭ!
A rybak rahataŭ i načepliwaŭ na wudačku čerwiaka.