A jakraz nasunuŭsia laśnik. «Stoj-že! dumaje jon: — Niadzie ty dzieniešsia: nie ŭciačeš ty z takoju chwojeju», i sam paziraje, što budzie dalej. Čeławiek hety, ničoha nie haworačy, wyprah kania, prywiazaŭ jaho da kanca kałody i, skazaŭšy: «nichaj že budzie brydka kaniu; uziaŭsia za ahłobli i paciahnuŭ kałodu! Laśnik tolki haławoju pakruciŭ — i słowa nie skazaŭ mužyku.
— Woś kab my byli takije dužyje: usich by zarečencoŭ pabili! — Uzdychnuŭšy, hawaryŭ Hryška.
— Woś dziwa! što ž ich tady bić? dźmuchnuŭ by, i usie-b pakidalisia.
— A ci praŭda, što naš Ničypar Šulaj dužaŭsia s čortam? — Zapytaŭsia znoŭ Hryška.
— Niaŭžo-ž nie: u jaho samaho čortawo rabro — jaho nichto nie pakocić.
— Nu, nichto! a kali u kaho dwa rabry?
— Wiedama pabore toj, u kaho dwa… Ale, musić toj, chto maje čortawo rabro, pojdzie u piekła, — pamaŭčaŭšy znoŭ skazaŭ Bazyl.
— Camu u piekła? jon že rodzicca z hetym rabrom. Kali i pojdzie chto. dyk peŭnie maci, bo jana s čortam lubiłasia, — skazaŭ Hryška.
Bazyl na heta ničoha nie adkazaŭ i zadumaŭsia.
— A kab tabie, Bazyl, skazali: «Umiraj ciapiereka, i ty pojdzieš u raj». Ci zhodziŭsia-b ty umirać?
Bazyl pamaŭčaŭ.
— Nie! — adkazaŭ jon.
— Čamu?
— Mnie było-b tam markotna adnamu; a tut usie: baćki, chłopcy, ty. Kab sa usimi, to pajšoŭ by. I jak heta pamre čeławiek? Što z im robicca? Jak by siabie samoha pytaŭ Hryška.