Старонка:Zbornik «Našaj Niwy» (1912). № 2.pdf/36

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Tam, dzie ciapier ješče siły niačystyje
Žyćcie karežać, pa swojmu wiaduć.
Dzie ŭstrepienuliś duby hustalistyje
I na kurhanach niamoŭčna huduć.

Moža i ja z swajoj słabaju siłaju
Tam pracawaci by kryšku pamoh;
Z hetaju pracaju, ščyraju miłaju,
Smierci spatkaŭ by spakojna paroh.

Može… A može nie ŭbačyci hetaho?
Može sudžona tut wiek mnie pražyć?
Dni adzinoty, siroctwa biazświetnaho,
Hrudaj kamieńniaŭ ŭ duše wałačyć.


Strašna mnie heta i ŭsiož nie jadynaje
Tak pawialičyłaś, hniacieć ŭ hłybini e.
— Jościka horšaja muka — što synam ja
Być pierestanu swajej staranie.

Pamiać nia doŭhaja, lubaść nia wiečnaja;
Siraść, biazludnaść, — ich trudna niaści;
Mo, pažahnaŭšysia z starym na wiečnaje,
Z šlachu zwiarnu, pa druhim kab iści.

Strašna mnie nawat ab hetym i zhadywać,
Strašna i dumać, i ja nie chaču.
Tolki-ž nadziei nimaju, čym zradawać
Serce… I slozy ssušyć u waču.

Woś u čym hore badziazie biezsčasnamu,
Woś čamu serce maje tak balić,
Woś čamu chočecca k soniečku jasnamu.
— Choć by ubačyć — tym ciahaść zwalić.