Старонка:Z rodnaho zahonu (1913).pdf/23

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

I za kapiälku potu
Daść ziarnio umałotu…
Ty pasłańnica z nieba,
Kab hałodnym dać chleba,
Kab światło nieści ciomnym
I paciechu biazdomnym, —
Dyk swiaciż ty ŭsim jasna:
Chto ŭ żyćci adnaczasna
Ŭżo wiasnu prapuskajä,
A na leta czakajä;
Chto ŭżo leta prawodzić,
Ŭ hory szczaściä znachodzić
I spakoj sumny niejki
U hramadcy siamiejki;
Chto z żyćcia swajho niwy
Ŭżo i owacz pładliwy,
Za trudy spażywajä,
Ab wiaśnie ŭspaminajä;
Chto s sysłoju ŭ kałyscä
Ci ŭ stajoncä pry miscä
Da żyćcia tolki rwiecca —
To ŭschlipnie, to ŭsmichniecca;
Chto ŭżo kraski zrywajä
I wianki z jch źwiwajä,
Dy kładzie na hałoŭku,
Piajuczy biaz umoŭku;
Chto ŭ dzień budni i ŭ świata
Siejić praŭdy ziärniata