Старонка:Z rodnaha zahonu (1931).pdf/131

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Miž kanapiel i skaraśpiel
Płaskońni zichacić,
Jon prosić rwać, nie pazwalać
Bolš soniejku śpialić.

Tam u paloch haroch pryloh
Da ziemli ściabliwoj,
I ćwiet i struk ad prahnych ruk,
Chawajučy ŭ pawoj.

Prazrysty lon ŭ zialony ton
Siniawy dadaje,
Jak drobny ćwiet na wolny świet
Pry wietry rassiaje.

Znikaje sum ad ciažkich dum,
Cud bačučy naŭkruh;
Niawoli put pazbyŭsia tut
Twoj nieśmiarotny duch.

I čuješ ty pryzyŭ światy
Pryrody da žyćcia,
I ljucca ŭ mih ŭ nutroch twaich
Pryliwy pačućcia.

|}

U ŽNIŬNI.

Pa doŭhich dnioch, pa lipniawych upałach,
Čuć chaładniejšy žniwień nadyšoŭ;
Spamin astaŭsia tolki ab Kupałach,
Ab charastwie ich dziŭnych čaraŭ-snoŭ.

Minaje Spas bahaty miodam, chlebam,
Za im idzie świataja Aspaža;
I chlebarob abradawany niebam,
Bo chleba jość paŭniutkaja dziaža.

Niezadaŭha taksama prywitaje
Karotšym dniom światy Haławarez
I wosień nudnaja strywožyć arataja,
Što ŭžo para i letu mieć swoj kres.