Старонка:Z rodnaha zahonu (1931).pdf/128

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Užo siarpowy wiasiołki
Pieściać zboža i ziołki,
Što pryjemny pach roniać,
I hałoŭki usio kłoniać
Da hrudziej ziamli-matki,
Murahu — sienažatki.
Užo što wiečar, što nočki,
Poŭny śloz jaje wočki
Dyjamentam świciacca,
U ciemni strachi joj śniacca,
Bo užo z poblizkich wiosak
Klepu čuć adhałosak…
Na druhi dzień pa Janie.
Ludzi z samaha rańnia,
Uziaŭšy wostryja kosy,
Chto abuty, chto bosy —
Usie pryšli u sienažaci,
Kab kaśbu tut pačaci.
Pražahnaŭšysia zwažna,
U zawichu, adwažna
Staŭ machaci kasoju
Kožyn z ich, — i z rasoju,
Až pry samaj ziamlicy,
Ciać kareńni trawicy.
Z sykam hadziny — kosy
Hornuć traŭku ŭ prakosy!
Byccam pjaŭki — ich lozy
Pjuć trawinnyja ślozy.
Tolki znaj štominutna
„Siuihi!“ ukoła čutna,
Dy miantuški zradkawa
Zaskryhočuć hłuchawa.
Skroś hłybokaja ciša,
Nawat wietryk nia dyša;
Tolki soniejka ŭstała,
Ŭsio światłom prywitała
I zirnuła ŭ pakosy,
Dzie raśkidany rosy