Старонка:Wieczernice i Obłąkany (1855).pdf/35

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

„Staury, Haury ham!
Prychadicia k nam.“

U sianiach bytcem sztości zaszumieła,
Maulau ćma woranau tudy nalacieła;
A pasla zdajecca sabaki brachali:
Sa strachu wołasy usim dybam stali.

Uskoczyła Marchwa — chwataje łapatu,
A Kasia, uziauszy misu wieraszczaki,
Smieła idzie k dźwieram, atczyniaje chatu,
Aż woś dwa wialiki uwyszli sabaki.

Marchwa dziele strachu łapataju hrozić,
Sztob wyhnali lichich usich haściej prosić,
Kasiaż nie baicca — misku im pastawić,
Dyj da wieraszczaki lamieszki dabawić,
Kożnaho za szyju smieła abnimaje;
Brytan miła hlanie, dyj chwastom wilaje,

Aswoiłaś Marchwa da Kasi prystała,
„Szto basz za achwota na ciabie napała,
Tak brydkich sabak uchatu puskać,
Dyj jaszcze strawaju ich prynaraulać ?“