i hordy homan wolnaho krywičanskaho wieča Nie raz ab jaho aciralisia ładji kupieckaho adwažnaho ludu, što išli nahruženyje woskam, miodam dy nieščyślonymi «sarokami» kuničymi i babrowymi ŭ Ryhu i na khocki bierah i к chamawamu plemiui s pakłonam ad Krywičanskaje ziamli i połackaho wolnaho wieča i ad załatoha kniažackaho pasadu i jaho wiernaj družyny — rusi, prosiučy na zamienu hartoŭnych miečoŭ, kawanaho srebra, witoha zołata i samaćwietoŭ.
To byli časy, kali niemcu, ŭ Rusi, a Rusiču na khockim bierazi była adna praŭda».
Dno Dźwiny zołatam ciakło, a bierahi sierabrom byli moščeny. A rubiažy atkryty i pamiž kniazioŭ nie było praŭdy. I čužackije ruki wyciahalisia pa zołata i pa wolu krywičanskuju. Nie raz Dźwina mutna ciekła, uskałamučenaja kapytami litoŭskich koniej. Prychodzili jany ŭ bahatuju staronku, jak miadźwiedź da borci, i dzierli skryli załacistaho miodu i dušyli pčoł. Nie raz pracawityje pčołki nanowa wyciahali wuzu i naliwali soty, ale bywało, što ŭpadaŭ i hnilec u borć… Tady razletalisia pčołki.
I nie było rusiču praŭdy na khockim bierazi…
Na hrudziach u «razbojnika» ščerby i rawočki, kruham raskinutyje, a pasiarod — schimnicki kryž. Heta pa śmierci Barysa, Hinwiławaho syna, na spamin pa dušy jaho, z blizkaj barowaj pustelni, što była na piasčystym uzhorku pa toj bok Dzisienki, siwy mnich, prywioŭšy kamienaklowa, zahadaŭ wysieč, kab kožny, chto pajedzie mima Dźwinoj, uzdychnuŭ da Boha, kažučy: «pomozi, Bože, rabu twojemu, kniaziu Borysu…» Ciapier hetyje piśmiony zmyty razjarenaj Dźwinoj i tolki nikły śled dwoch-troch liter widnieje…
Płyła bahatyrskaja pieśnia i kroŭ i ślozy z mutnaj wadoj Dźwiny, a dola naša spała. Kaliž jana prabudzicca?
Daŭno staić niepadalok ad bierahu hranitny kamień, i wada burlić kala jaho, bytcym žalučysia čužaku, zaniesienamu z dalokaj poŭnačy na kryzie lodu, i daŭno uporny čužak pachiniony ŭsłuchajecca ŭ šepty staronki. Ale narodny skaz nia wiedaje ab ledawym peryodzie i inšuju apowieść pieredaje dzied unuku ab razbojniku».
II.
— Kaliś-to, daŭnym-daŭno, suproć taho miejsca, dzie ŭpadaje Dzisienka ŭ Dźwinu, na wostrawi pasialiŭsia asiłak.
Byŭ heta muž u sažeń rostu, — nialudzki, dziki i prahawity. Niepraŭdaj i razbojem žyŭ. S kožnaho sudna, što jšło Dźwinoj-braŭ jon wykup. A chto nie zachoče dać wykupu, tamu razbojnik zastupaŭ darohu i, schapiŭšy krepkaj rukoj za kraj sudna, wywaračywaŭ i tawar i ludziej u wadu. Nikomu nie dawaŭ spusku.