— Śsia, śsia! — uścisywaŭ aściarožny káčar.
Usie krucilisia ŭwakoł warony, katoraja, bytcym urosšy ŭ ziamlu, ani kratałasia z miejsca, a tolki haławu pawaračywała ŭ toj bok, dzie bolšy padnimaŭsia kryk, i, čas-ad-času začyniajučy dziubu, kab pieremačyć ślinaj zasochšaje horła, znoŭ jaje šyroka raziaŭlała, uhledajučysia na ŭsich ni to sa stracham, ni to s chitraściu swaimi bliskučymi čornymi wočkami.
Hramada ptastwa pilna pryhladałasia da krywoj, adstaŭlenaj u bok, nahi, da apuščenaho złamanaho lewaho kryła, cikaŭna zahladało ŭ raskrytaje čyrwonaje, šyrokaje horła i sudzi ło na ŭsie łady. A što heto była ješče ranica — čas nie zusim prydatny na doŭhuju palityku, tre było zania cca wažniejšymi sprawami: napchać pustyje walaki, — dyk, ničym nia skončyŭšy, pamaleńku ŭsie razyšlisia.
Astaŭšysia adna, ustre pianułasia spierša warona, paprawiła piorki, a paśla, ahledziŭšysia ŭwokał, padskakała da karyta, kala katoraho, jak jana ŭžo ŭśpieła prykmiecić, najbolš zawichałosia roznaho ptastwa, zahlanuła tudy i ažno ŭściešyłasia: jady, choć mała znanaj, było paŭnieńka. Dzioŭbali ŭsie; pracisnuŭšysia nieznačna, dzieŭbanuła i warona raz i druhi. Ništo: jeści možna. Nakoŭtaŭšysia, jak maje być, paskakała warona znoŭ u kusty i zabiłasia tam, kab nie mazolić daremna wočy, druhim, i adtul kwapna pryhladałasia da ŭsiaho, jakby chacieła spaznać tutejšyje paradki i žyćcio…
I spaznała. S taho času dzień ada dnia waronie žyłosia što-raz lepiej: nabrałasia peŭnaści, śmiełaści. Razumiejecca, nie biez taho, kab jej časam nie papadało, asabliwa spačatku: nia toj, to, druhi — a taŭknie, skubianie; ale da ŭsiaho možna pry wyknuć, prywykła i warona, a časam nawat sama słabiejšaho, bywała, dzieŭbanie, uščypnie, dy ješče zakrucić, a paśla i z roŭnymi ciahacca stała.
Woś hetak to i płyło waronie žyćcio, płyło hod, druhi. Pryždała warona i trejciaj wiasny, kali to