Перайсці да зместу

Старонка:Rodnyje zierniaty (1916).pdf/151

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

ra-lośliwyje rečy. Tolki wiecier — choć i časta jon dźmie ŭ pustych hałowach — umieje być stałym, umieje maŭčać.

Praŭda, krumkač-harapašnik nie adzin raz čuŭ tyje razmowy-šepty wietru i drewa. Ale krumkač zališnie wažny dla taho, kab raznosić čužyje hutarki pa świeci; chiba tak, źniačeňku pramowicca kali. Zatoje-ž krumkač, kali što skaže, to skaže praŭdu. Zatym-to i warony pawažajuć jaho.

Była tut ješče adna wažnaja asoba, biez katoraj nie adbywałasia niwodnaja tutejšaja sprawa. Asoba heta — ručajok. I časta, bywała, jšła žywaja hutarka miž wietram, drewam i ruččom, a krumkač načujučy tut, lubiŭ pasłuchać ich haworku i sam nawat zredka ŭstaŭlaŭ swajo mudraje słowa.

A što było najdziŭniejšym, dyk heto toje, što jak wiecier, tak i ručajok krepka palubili adzinokaje drewo; pa hetaj pryčynie, nikoli nie było zhody miž wietram i ručajkom. Kažu: „palubili“, bo jnačej trudna nazwać ich takuju ščyruju prychilnaść. Ale treba pamiatać, što badaj kožnaja reč maje dwa baki: pakazny i supraŭdny. Može heto pakaznoha boku zdawałosia, što ručajok z wietram mocna ŭkachalisia ŭ drewo. Nichaj ab hetym sudziać mudryje i kiemnyje ludzi, a ja tolki raskažu, jak usio tut było.

Wiasnoj i ŭ letku časta-časta pryletaŭ wiecier da drewa, abyjmaŭ jaho i swaimi pacałunkami asušaŭ rosku z zialonaho liścia jaho.

— Jak ja lublu ciabie, majo ty miłaje i pryhožaje, — hawaryŭ wiecier, — ty słuchaj tolki mianie i boľš nikoha, spuścisia na maju świedamaść, na siłu maju, na majo mocnaje kachańnie. Može chaładnó tabie? ja prahaniu chmary, ačyšču niebo i skažu soncu, kab hreło ciabie. Lublu ja dzietak twaich, bo twaje dzietki — maje dzietki! I wiecier prynikaŭ da jaho ješče ciaśniej i abyjmaŭ mocna-mocna.