šy, pawolna, adzin za druhim, užnimalisia jany ŭ haru, kružylisia tam, i kožny kruh padyjmaŭ ich ŭsio wyšej i wyšej. Tam jany spletalisia ŭ adnu fihuru, ŭ adzin šyroki kruh i, nie machajučy kryllami, płaŭna i sahałosna, jak pa kamandzie, nasilisia ŭ nieahladym prastory sinich niabiosaŭ… Asiraciełyje staryje duby u čornych šapkach busławych hniozdaŭ spakojna stajali, nie warušačy niwodnym listom, i kupali na soncy swaje adwiečnyje łapy. Na skošenym łuzie, niedaloka ad duboŭ, paświlisia stadki. Tam i siam siadzieli pastuški. U kožnaj ich kučcy byli swaje interesy, swaje zabaŭki i hutarki. Sonce daŭno ŭžo zwiarnuło s poŭdnia, ale świaciło ješče horača. U wozdusi było cicha, tolki zwon letnikoŭ (kuzurki, padobnyje da pčoł) zliwaŭsia ŭ adnu doŭhuju-doŭhuju adnatonnuju pieśniu; zdawałosia, pryroda była zakałychana henym kruhom sumnym zwonam. Maleńkije kamaryki-taŭkunčyki kučkami hulali na soncy, jakby čyjaś-to niawidnaja ruka trasła ŭ wozdusi malenkuju sietačku.
Žerało — pnišče, stwoł. Hrud — uzhorak, horka; asabliwa horka, akruženaja wadoj ci bałotam.
Jak moj dziadźka pryščeplaŭ jabłyni.
Chata naša pabudawana była na nawinie, heto znače na ziamli, dzie ješče nidaŭna ros les. Les wyrubali, karčy pawyciahali, i hetkim paradkam kala našaj chaty stało pole. Chata stajała na ŭzhorku, na samym wietrawym bui, i wyhladała niejak niepryhoža i nieprytulna.
Dziadźka skazaŭ: „treba nasadzić nam kala chaty sad“, i zara pryniaŭsia za rabotu.
Była ŭžo poznaja wosień. Dziadźka pajšoŭ z nami ŭ les, naźbiraŭ śpiełych dzikich jabłykoŭ. Doma pawybiraŭ z ich nasieńnie i pałažyŭ jaho sušyć, a sam staŭ kapać ziamlu, kab pasiejać nasieńnie jabłyni. Pasiejaŭ nasieńnie i prykryŭ jaho ziamloj.