Pytańnia dla hutarak i piśmiennych rabot. Pasadzicie u ziamli niekolki zierniat bobu i pahladzicie, što budzie z imi. Pasadzicie zierniaty aŭsa, pšanicy i pahladzicie, jak jany buduć prarastać. Na što žołudu jaho ćwiordyje kažurki? Ci bačyli wy jakije bywajuć kwietki na laščynie? Razhladzicie dobra jadro arecha, ci nie znajdziecie plončyka? Jakije arechi zdarałosia wam jeści? Jakije arechi rastuć u nas? Sto było-b, kab plončyk, wyjšoŭšy z arecha, nie znajšoŭ ziamli?
U starych duboch.
Ceły haj staraświeckich duboŭ raskinuŭsia na bierazi Niomana. Takich duboŭ ciapier redka dzie ŭbačyš. Ich nie čapiła ruka ludzkaja, tolki doŭhije časy pałažyli na ich swoj śled — piečać hłybokaj staraści. I mnoha ŭsiakich zmien časoŭ bačyli hetyje niamyje świedki prošłaści! Zyćcio mnohich ludzkich pakaleńnioŭ prajšło pierad imi i prachodzić, jak tyje chwali Niomana, što pakručastym źmiejem abwiwaje tut ich sialibu, ich wysoki, roŭny hrud; a jany ŭsio stajać, spakojnyje, wažnyje, i žywuć swaim asobnym žyćciom. Prachodziać dni, iduć swajeju čarhoju zimy i lety z ich chaładami i śpiakotami, z ich burami i nawalnicami, a jany spakojny, spakojny, jak čeławiek, katory ŭsio prawiedaŭ na świeci, ŭsio pieražyŭ i ŭžo ničoha nowaho nie čekaje ad žyćcia, aproč śmierci. Zwalenyje-ž na doł toŭstyje kamli z asmalenymi znizu žerełami ich tawaryšoŭ napaminali žywym ab apošniaj ich doli.
U leci pačynałasia ŭžo taja čuć značnaja źmiena, toj pawarot času, kali žyćcio pryrody idzie na ŭbytak. Skošeny łuh i raskidanyje kurhanami stahi, paryžeŭšyje ad doždžu i sonca, ŭžo hawaryli ab hetym umirańni. Busły źbiralisia na hrudy i doŭha stajali pa hrudoch, abo laniwa ahladali łahčyny. Ale było zamietna, što nie na pažywak paźbiralisia jany siudy, a dla jakojś-to druhoj sprawy. Pastajaŭ-