Перайсці да зместу

Старонка:Rodnyje zierniaty (1916).pdf/144

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— Idziom, bratka, zhetul! — kaže lis.

Adyjšli krychu.

— A što mnie — kaže lis za heto budzie, što ja ciabie ad śmierci wyratawaŭ? Dasi mnie što-dzień adnu kurycu za heta?

— Dam, — kaže čeławiek, i pajšoŭ da domu.

Nazaŭtraje prychodzić lis i čeławiek daŭ jamu kurycu i na druhi i na trejci dzień daŭ tak sama. A paśla žonka i kaže:

— Dureń ty! budzieš dawać što-dzień kurycu? Waźmi strelbu, zabij lisa, to budzie kaŭnier abo try rubli, i biady pazbudziešsia!

I čeławiek zrabiů pa čeławiečamu: zastreliŭ lisa.

Zło nie zaŭsiody — zło.

Cełaje leto wisieŭ žołud na starym dubie. Boh wiedaje, jak dalej, a poki jon byŭ mały, wialikaho hora zaznać jamu nie pryšłosia. Praŭda, na jaho tady nichto nie zwaračaŭ i uwahi: jak by jaho i na świeci nie było. Tolki soniejko, wypłyŭšy z-za lesu, ŭzirałosia na jaho i piestawało swaim ciapłom, by taja maci. A kali, bywało, jano prypiekało nadta horača, — luboŭ časta pierachodzić swaje hranicy. — maleńki žaludok chawausia u ciańku hustych listoŭ, jak pan pad parasonam, i jamu zaŭsiody było dobra.

Tak i wisieŭ jon, ni dla koha niezamietny.

Ale-ž ŭrešci wisieć jamu abrydło.

Jano taki i praŭda: jak by tam ni było dobra, ale, kali hetaje dabro ceły wiek astajecca biez usiakaj źmieny, to jano lohka pierestaje być dabrom. Hetak było i z žołudam: zachaciełosia jamu druhoha žyćcia; tak i ciahnuło jaho saskočyć z halin i pakačacca pa miakkoj ziamli. Nie raz jon užo parywaŭsia zrabić heto. Skazaŭšy praŭdu, trochi z wietru haryć świet. Bywało, čuć što ŭzyjdzie sonce, hety žartaŭnik i štukar-wiecier zaraz i padkradziecca, ale tak, kab nia čuŭ stary dub, i pač-