Старонка:Puty kachańnia.pdf/65

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Na’t nie spakusić čort łazaty! —
Skazaŭ Jazep i wyjšaŭ z chaty.
Ničoha bolej nie skazaŭšy,
I dumnym zrokam jej abniaŭšy,
Pakoj jaje Jazep pakinuŭ,
I… ŭsieńki kłopat Ircy zhinuŭ.
A ŭ sercy štoś jamu kazała,
Nadzieju niejkuju dawała:
Ciabie-ž Maryla tak kachaje,
Nad skarby cenić, pawažaje;
Chacieła b dać tabie piaščoty.
Dyk jdzi — razhoniš ŭsie turboty.
Jana ciabie tam pryhałubić,
Bo ž wiedaješ, što mocna lubić.
— Pajdu, pajdu da tej dziaŭčyny,
Pajdu, nia straču ni časiny,
Prasici badu prabačeńnia:
Što byŭ dahetul biaz sumleńnia:
Jaje čućcia nia braŭ pad ŭwahu.
Ciapier ja budu mieć adwahu,
Kab joj da hetaha pryznacca,
J pačniom ŭzaimna my kachacca —
Jazep padumaŭ, paŭhladaŭsia
I da Maryli skirawaŭsia…
— Jak maješsia maja Maryla?
Lacieŭ siudy ja jak na kryllach,
Tak dla mianie było tut śpiešna,
Bo ja sumleńnie maju hrešna.
Pryjšoŭ z taboj razhawarycca,
Hrachu kab hetaha pazbycca.
— Siadaj, moj mileńki sakolik,
Siudy u pokucie, za stolik;