Старонка:Puty kachańnia.pdf/50

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Jany aboje pamaleńku,
Išli ŭ ciani raśćwiŭšych dreŭ,
Światuju roskaš čuli ŭsieńku,
Što im dawaŭ miłosny śpieŭ.
Toj śpieŭ kachańnia ichnich sercaŭ,
Jakim napoŭniena duša,
Jakim šaptali liścia dreŭcaŭ
I ŭsia wiaśnianaja krasa.
Jany žyli ciapier kachańniem,
Ǔwieś świet, zdajecca, byŭ dla ich;
Zdajecca, usio jšło na spatkańnie
Ludziej ščaśliwych tych dwaich…
— Chacia nam dobra tut, Lawonie,
Ale ŭžo poznaja para;
Užo dawoli na siahońnia —
ŭžywać pakrysie tre’ dabra.
Idzi ŭžo spać. Ǔžo natta pozna.
Z taboj daŭžej być nie mahu;
Z taboj mnie być daŭžej nia možna.
Idzi. I ja ŭžo pabiahu.
Bywajcie. Dziakuju za ŭsieńka —
Padała ruku i ŭciakła.
— Bywaj, pralesačka maleńka!..
Jana u chatu ŭžo ŭwajšła.
Lawon stajaŭ, hladzieŭ za jeju.
Jana ŭzhlanuła praz wakno
I miłaj ručkaju swajeju
Hraziła, kažučy adno:
— Idziecie spać! načny badziaka.
— Dabranač! kwietačka maja,
Tabie chaj śnicca roskaš ŭsiaka,
Duša chaj ciešycca twaja.