i dokonane, to bezwzględnie przez najemnych zbirów. Pomimo prośby o sąd nad sobą w celu ukrócenia tej kampanji, takowy się nie odbył. Dziwnie jakoś się składało, że moje rewelacje pisemne i odpowiedzi nie były drukowane — nie było to dogodne wrogom. W jesieni 1921 r. miałem być wydalony z granic Rzeczypospolitej Polskiej i dekret taki pod dyktando Karabana został podpisany przez Jana Dąbskiego, a że nie został wykonany, to zawdzięczając tylko temu, że w porę uprzedzony przez moich przyjaciół, zdążyłem dn 17 października 1921 r. wystąpić z otwartym listem do prasy, Sejmu i Społeczeństwa, oświadczając publicznie, że trupa mojego wywiozą, a sam nie wyjadę, że żądam nad sobą sądu i rehabilitacji, jako niesłusznie oskarżony i pokrzywdzony takiem traktowaniem. — Naturalnie, w kraju zostałem. Przeszkadzano też w pracy na placówkach spokojnych zajęć cywilnych. — Niejednokrotnie odrywano ludzi z terenów pracy, nadsyłano prowokatorów, których demaskowałem Wy- jaśnionem np. zostało, że banda, organizująca zamach na mnie, co na sądzie zostało potwierdzone, ciż sami Bajko Aleksander, komunista Lewczuk, Aleksander Bartosiak i Arciszewski byli subsydjowani przez trzecią międzynarodówkę, uzbrojeni zaś przez wciągniętego do tej akcji Kraszewskiego z Białowieży. Broni dostarczał im niejaki Sroczyński też z Białowieży. Lokalem dla spotkań, gościną i subsydjami służył im zamieszkujący i obecnie jeszcze na terenach Puszczy Białowieskiej — Hersz Krugman. Banda ta zasadniczo utrzymywała się z kłusownictwa. Krewny Hersza — też Krugman, kupiec leśny, który zbogacił się przy dewastacji lasów polskich przez Niemców, zamieszkujący obecnie w Białymstoku, ostatnio popisywał się szkalowaniem urzędników państwowych polskich.
W 1922 r. przybył przez Niemcy, t. j. przez Gdańsk do Polski były komisarz bolszewicki z Mo-