Toż Sudździá jahó ukáże: — szaraczók biez dúszy,
K kámianiu pryloh szczyłna, dyj nastáwiu wúszy,
Czyrwonym stréciu wókam strałcou lichí zrénki,
Býtcem urók chtoś kinuú; — ach! poczúu biadniéńki
Swajú híbiel: — bojazka usim pryhladáusia,
Pod kámianiam léżaczy, kámianiam kazáusia.
Aż rázam miaciél pýli pad niéba uzabjécca,
Lacíć strałóju kúsy, dyj sakół niasiécca,
Tútkaż Acésar, Rajént, — hółasu dabýli,
Wýżha! wýżha! dyj s psiárniaj zahínuli upýli. —
Kalí tak za szarakom hnáusia kóżan biésam,
Jasny hraf pakazáusia tútaczkaż pad lésam:
Wiaścíma pan wialiki, — panám to pryśpiéła,
Nikoli nia staulácca u parú do dziéła. —
I ciapiér praspáu zorku; — toż na służak zlíusiá, —
Jakze stralcóu uhlédzieu, - na kani pusciusia: —
Switku biełu, u zamórj szýtu, za kalény,
Razwiéjau bápał wieciar, báczycca pialény. —
Za nim na kaniách słúżki; — mauláu hrybkí spiéły,
Kapialuszý malénki bliszczáć, — sztaný bieły,