Kaliż pryszłosia spóryć, jákże spor hadzíli?
Woś abiráli sudziéj, dyj ab zakłád bíli.
Ahínski sótniu wałók prajhráu za wauczónka,
Niasiałáuśki dwa siałá dau za barsuczónka.
I wy panki idzícia slédam stárych lúdzi,
Niacháj choć nia wialíki zakłád u was búdzi:
Łájankiż pustý wiéciar! — im kańcá nia stanie,
Szkóda małóć jazykóm áb to palawánie.
Toż sudziej biarýcia, niacháj spor razwiáżuć,
Katóry s sabák lépszy szczýru práudu skáżuć.
Ja búdu prasíć sudździú sztob unászaj hranícy
Dazwóliu palawáńnia choćby mież pszanícy:
Dúmaju pójdze łádam stároha sud hény?«
Skónczyu, dyj pakłaníusia Sudździ za kalény. —
Aż Rajént uzýmie hołas: — »pójdam zakładácca!
Kaniá stáulu sprybóram, hatou razpisácca
U ziémstwie, — a piarsciónak sudźdzí padarúju.«
»A ja, káże Acésar, myślíuśkuju zbrúju,
Jászczuram nàłóżenu, — kalcý załatyje,
K tamúż smycz szýty szóukam, uzóry nia prastýje,