kradusia ja da hetaho zajca, zabju jaho pałkaj, pradam jaho ŭ miastečku i za tyje hrošy kuplu sabie świnku. Swinka prywiadzie mnie dwanadcaciera parasiat; parasiaty wyrastuć i prywiaduć ješče pa dwanadcaciera parasiat. Henych parasiat atkarmlu, zakalu, miaso pradam, a za wyzwolenyje hrošy pabuduju sabie dom. „Ot, budzie žyćcio!“ — Pry hetym jon tak krepka kryknuŭ, što zajac spužaŭsia i ŭciok u les.
Prykazka: Pakul nie pieraskočyš, nie kažy hop.
Durny parabak.
Žyŭ kaliś durny parabak. Raz pajšoŭ jon u les rubać drowy. Staŭ jon rubać suki na drewach. Adzin suk na dubie byŭ wysoka. Parabak uzlez na dub, sieŭ ožerdź (konna) na suk, plečami da drewa, i zrubaŭ suk. Druhi suk byŭ ješče wyšej. Parabak uzlez wyšej, i, kab karaciej adrubać, sieŭ na jaho twaram da drewa, suk skora pačaŭ traščeć. Parabak rady byŭ, što hetak skora adrubaje suk, i skazaŭ: „Ciapier ja zaŭsiody budu hetak rubać“. Ale suk złamaŭsia i parabak zwaliŭsia na ziamlu.
Cišej jedzieš — dalej budzieš.
Jedzie pan na čaćwiorcy ŭ kareci wa ŭsiu ryś i pytaje ů sustrečnaho sielanina: — „Ci daloka da miesta?“ Pahladzieŭ sielanin na koły karety i kaže: — „A kali pan pamalej pajedzieš, to da nočy dajedzieš“. — Zazławaŭsia pan za hetki atkaz i wialeŭ furmanu pahaniać koni.
Nie prajechaů pan i troch wiorst, jak piaredniyje koły, rassypalisia, a zialeznaja woś razłamałasia papałam. Na ščaście niepadalok ad darohi była kuźnia. Siak-tak daciahnuli tudy karetu i prawili jaje ceły dzień. Tolki na druhi dzień pan trapiŭ u miesto.