Старонка:Miatawyja listoczki (1914).pdf/11

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

dlitwaj Hania ni ahledziłasia nawat, jak skonczyłosia ŭżo i nabażeństwo, a jana ŭsio maliłasia. Raptam paczuła na placzy czyjuś ruku. Ahlanułasia i ŭbaczyła pry Sabie Janku, lokaja tych samych panoŭ, katory wyzwaŭszy jaje s kaścioła skazaŭ, szto pany straszeńnie razhniewalisia i nima wiedama, szto z hetaho budzie…

„Biaz Woli Bożaj niczoha nia budzie“ — atkazała Hania i paszli aboje da chaty. Dawiedaŭszysia ad lokaja, dzie hetak doŭha zabaŭlałasia Hania, pan sa złościaj zakryczaŭ: „Ja tabie niraz kazaŭ, szto możysz sabie szto choczysz rabić, ale tolki nia jści da kaścioła, tyż mianie nia słuchajesz i dziela hetaho jdzi sabie iznoŭ da kaścioła, ci kudy choczysz, ale da mianie ni waroczajsia“!

Uziaŭszy swaje manatki, papiery i kolki złotych, szto zasłużyła, paprasiłasia Hania ŭ storaża pieranaczawać, a na zaŭtra rana ŭstała i paszła iznoŭ tki da kaścioła, kudy jaje sztoś ciahnuło. Pryszła pierad aŭtar uklenczyła pabożna i stała malicca. Tut jej prypomniłosia ŭczarajszaje zdareńnie i toje, jak że ciapier żyć i kudy ŭdacca. I tutże prydumała zakupić Imszu za zmarłych duszy, bo czytała kaliś, szto duszy czyscowyja czasta cudoŭna pamahajuć ŭ biadzie tym, chto za ich molicca. Tak i zrabła. A kali wysłuchaŭszy hetaj Imszy jaszcze ŭsio maliłasia i maliłasia aż da zabyćcia, zdałosia jej, szto na aŭtary mihnuła niejkaja jasnaść zdołu ŭharu i adtul chtoś