NA PIERŠY DZIEŃ SIOMUCHI.
I.
Kali skončylisia dni Siomuchi, usie vučni byli razam na tym samym miescy. I raptam staŭsia šum z nieba, jak-by nadychodziačaha silnaha vietru, i napoŭniŭ uvieś dom, dzie jany siadzieli. I pakazalisia im, jak-by ahoń, addzielnyja jazyki, i na kožnym z ich supačyŭ adzin. I ŭsie napoŭnilisia Śviatym Ducham i pačali havaryć roznymi jazykami pavodle taho, jak davaŭ im pramaŭlać Duch Śviaty. Byli-ž u Jeruzalimie prabyvaŭsyja Žydy, ludzi pabožnyja z usich narodaŭ, jakija jość pad niebam. Kali staŭsia heny šum, źbiehłasia hramada i stryvožylisia, bo kožny čuŭ ich havoračy jaho jazykom. I zdumielisia jany ŭsie, dzivilisia i kazali: ci-ž voś hetyja ŭsie, što havorać, nia jość Galilejcy? Dyk jak-ža my kožny čujem naš jazyk, u jakim my naradzilisia? Party i Medy, i Elamity, i katoryja žyvuć u Mesopotamii, u Judei i Kapadocii, u Poncie i Azii, u Fryhii i Pamfilii, u Ehipcie i ŭ krajoch Libii, što kala Cyreny i prybyŭšyja z Rymu, tak-ža Žydy i novanaviernienyja, Krety i Araby, — čujem my ich havoračy našymi jazykami vialikija spravy Božyja.
(Ap. Dz. 2, 1—11).