Старонка:Hasciniec dla małych dziaciej (1906).pdf/11

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

„Niczoha, schawaju pad kust abadrancy harataja. Wot budzie smiech! jak jon stanie haławu krucić.“

A baćka każe: „A! kin synku zbytkawacca nad czaławiekam. Jakije to zarty? Baczysz, jamu i tak huby zasochli ad smahi, a nohi padzierewienieli ad pracy. Na lepsz dzwie poŭrubloŭki, pałaży u kożny łapać. A my samy siadziem za kustom da pahledzimo, szto jon stanie rabić, jak znajdzie o to budzie dziwawacca.“

Jak baćka skazaŭ, tak syn zrabiŭ.

Paszli za kusty i sieli pad dubam.

Niedoŭho pryszłosia żdać. Harataj dahnaŭ baraznu da kanca, pastawiŭ wały i sam paszoŭ apranacca. Adzieŭ siermiahu. Biere łapci. kładzie, ażno nieszta mulaje pad padoszwaj,

„A, jaki tam kaduk ciśnie?“ burczyć mużyk. Znimaje łapać, hladzić, aż poŭrubloŭka; aż waczam swaim nie wieryć; niuchaje, da jazyka prytykaje, ab kamien stukaje i smijuczysia kaze: „praŭdziwaja!…“

Schawaŭ da kapszuka, dy abuwaje druhi łapać aż i u tom mulaje. „A badaj ciabie, dabadaj ciabie, taż i tam hroszy… Sztoż takoje, Matka Najświensza? czary ci szto.“ Pierezehnausia, łapać zniaŭ, wyniaŭ hroszy ŭkinuŭ da kapszuka dy dawaj dziakawać Bohu: Jon kazau: „Dziakuj Tabie Boża, szto pasłaŭ mnie rubla, szto wysłuchaŭ maju raniszniuju malitwu, a to zaŭtra nie byłob za szto i soli kupić!“