Старонка:Gedali (1907).pdf/41

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— 37 —

dzicca lepszaje zbože, nima swarak, ale szyrycca spakoj, i ludcy miensz płaczuć, bolej cieszacca. Woś dziela czaho jany zwaroczwajucca na ziamlu, chacia im heta trudna prychodzicca, i dziela taho, Ben-Jehuda, jany anioły“. — Ben-Majmon pierastaŭ hawaryć, a Ben-Jehuda i ŭsie, szto byli tam, cieszylisia i dziakawali jamu za toje, szto daŭ im takoje pieknaje abiecannie. Ben-Majmon spytaŭsia: — „Jakojež daŭ ja wam abiecannie?“ — A Ben-Jehuda atkazaŭ: „Hetyje anioły, rebe, zrobiać niekali, szto na świeci nia budzieć ŭžo ni hoładu, ni swarki, ni durnych, ni takich, szto płaczuć, szto ŭ sercy swaim kryczać, szto im wielmi kiepska!“

Januk.


Januk.

Ale, musić nia tolki Ben-Jehuda z Jeszurum, a i daloki patomak jaho, Gedali z Wołpy, wielmi cieszyŭsia abiecanniem Rabbi-Majmona. Wialikaja pieramiena zrabiłasia ŭ im. Nohi ŭ pakryŭlenych i zapylenych botach mocna apior na padłodzy, padniaŭ pleczy, z katorych zwieszwaliś padziortyje rukawy. Twar padniaŭ da stoli, i jaho siwaja barada attapyryłasia, bytcam sierabrystaje skrydło. Błysk ahniu padaŭ jamu na łob, aświeczwajuczy na im morszczyny, ale z bliszczastych waczej tak i biło wialikaje zadawalennie.