Старонка:Gedali (1907).pdf/25

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— 21 —

sia na žyda swaimi wialikimi siwymi waczyma.

— Woś jak! — adazwaŭsia sam haspadar. Znaczyć, ty tak zbiadnieŭ, Gedalku! Ja to ŭžo, musić, hadoŭ z dziesiać, jak nia widzieŭ ciabie; ale kaliś bywaŭ czasta ŭ Wołpie i pomniŭ, szto tabie žyłosia dobra…

— Zbiadnieŭ, ponoczku, zbiadnieŭ…

Tomkiewicz strymacca ŭžo nia moh:

— A kab tak ślapy hołaho abakraŭ, — huknuŭ, — jak heta praŭda, szto jon biedny! Katory z ich biedny?! Ŭsie jany pjaŭki, kroŭju ludzkaju napojenyje… słowa honorowaho czaławieka!

Gedali pawoli zwiarnuŭ twar da hawaryŭszaho, hlanuŭ na jaho nia hnieŭnym, a niejakim zadumanym pohladom, kij wypuściŭ i, padniaŭszy da hrudziej ruki, raschiliŭ swoj parwany chałat. Pad łachmanami widniełasia saroczka tak padziortaja, szto praz jaje wializnyje dziry swieciłasia paczarnieŭszaje, chudoje cieła. Karotki, achrypły kaszel schapiŭ jaho pry hetym za hrudzi. Praz padziortyje rukawy chałata widać było hołyje pleczy.

— Niechlujstwa! — burknuŭ Tomkiewicz i plunuŭ hołasno na siaredzinu chaty.

Stajaŭszaja kala prypieczku Karejbicha adwiarnułasia, szepczuczy: „Matka Boska!“… Karejba swaimi hrubymi palcami zabarabaniŭ pa stału, a Januk niespadziewana dla ŭsich zahawaryŭ swaim tonkim dzidziaczym hołasom:

— Czamu pan nie zdymie swajej torby s plecz? Skiń pan jaje z siabie, budź łaskaŭ!

Tomkiewicz prysnuŭ ad śmiechu:

— Pan! Nu i pan! Cha, cha, cha, cha! słowa honorowaho czała wieka, jak žyŭ, nie