— 7 —
kali jon u Karejbach… ŭ swajoj wakolicy žyŭ… a ciapier to užo piać hadoŭ, jak hety sabie chwalwarak kupiŭ… Daj Boh, kab jana zdaroŭje było! Ja jaho ni bajusia! jon miłaserny czaławiek!
Ale pa dryžanni hołasu, a nawat i pa cichim śmiesi, czutno było, szto bajaŭsia. I paczaŭ iści z zhorblenymi pleczyma, z nachilanym twaram. Addychannie jaho stała hałaśniejsza, hołas bolaj zachryp; niekolki raz kaszlanuŭ i plunuŭ. Karaciel jaho iszoŭ zaraz za im. Niaŭbaŭki padyszli da darohi absadžanaj wierbami.
— Na prawa, marsz! hromka zakamandawaŭ syn haspadara chwalwarku. Pojmany zaśmiejaŭsia achrypła:
— Chi, chi, chi, chi! jaki panicz wiasioły! daj Boh zdaroŭjeczka paniczu!
— Pawinszujesz, kali tatka za haroch chałat z skury ździare!
— Chi, chi, chi, chi!
Znoŭ zakaszlaŭsia i na moment prystaŭ.
— Nu, idziž chutczej, bo ŭ kark palnu!
I szczymleny kułak zanios nad zhiblenymi placzmi žyda, ale nia ŭderyŭ, tolki praz czas jakiści hraziŭ paczastunkam.
Pad ciomnymi wierbami razdałosia praciažnaje stahnaciennie:
— Och, och, och!
∗
∗ ∗ |
U chwalwarku Ihnacaho Karejby chata žyłaja nie wielika, pakrytaja sałomaj, była raździelana sieniami na dźwie paławiny; u adnoj mieściłasia słužba razam z ptastwam chatnim, u druhoj žyŭ sam haspadar chwalwarku z swajoj radnioj.