VII. Pieršyja hady świaččenstwa. Kamai. Kluščany.
(1915).
6—VII.15. Ad 31 maja adpraŭlaju ŭžo Imšu światuju, spawiadaju, wystupaju na ambonie ŭ imia Božaje. Strašna robicca pry myśli ab tym, jak daloka mnie da praŭdziwaha afiarnika Chrystusowaha. Adnu maju paciechu tolki. Čuju, što Boh jość pry tak trudnych warunkach miłaści majej, — što Jon mianie ŭspamahaje, nia bačučy na ŭsiu brydu majho hultajstwa duchowaha. Ci na darozie postupu bližej da Boha zrabiŭ ja choć šah upierad? — Nia wiedaju. Ci nazad adyšoŭ? — Nia wiedaju… Ceły dzień sychodzić niejak skorańka i biaz nudy. Bohu dziakuju, što ja nidzie i nikoli nie spaznaŭ, što heta „nuda.“ Mnie nudna nia było. Kab chacieŭ, ja ŭsiudy mohby žyć, raźwiwajučy tyja talenty, jakija dobry Boh źliŭ na mianie. Wiedaju, što jany jość. Biaduju, što jany dalisia mnie na ździek, bo ja mała starajusia raźwić ich u duchu Božym.
5—VIII. 3-ha žniŭnia pryjechaŭ na swoj wikaryjat u Kamai. Biełaruś ščyraja. Nawiet razhawarycca inačaj trudna. Kaścioł padobny da niejkaj krepaści z siarednich wiakoŭ. Probašč čaławiek załaty. Pakulšto jašče ničoha nie rablu. Chadžu ŭ les, ahladaju miejscy, paznaju ludziej. Naahuł zdajecca, čto tut drenna nia budzie. Pracy jość. Adna biada: nia maju, dzie swaich knižkaŭ padzieć. Trochi ciesna. Ale inačaj być nia moža. Treba prywyknuć.