VI. U Zakapanym. Pačatak wajny.
Kaniec dyjakanatu.
(1912—1915).
Śniežań — 1912 — Zakapanaje. Čas schodzie bystra. Siłaŭ prybywaje. Tawarystwa tym dobraje, što skora zmiennaje: adny wyjadžajuć, druhija najaždžajuć. Typy cikaŭnyja ludziej. Pole dla abserwacyi charakteraŭ dobraje.
Zacikawili mianie zakony, katorych u nas nie astałosia pad haspadarkaj rasiejskaj ani duchu. Bližej paznaŭ ja rehułu zakonnikaŭ Maryjanaŭ, dobraj sławy u nas, choć niašyrokaj. Historyja ich čystaja, konstytucyi prostyja, choć surowyja. Da ich zaharełasia najsilniej maja sympatyja. Čamu? Nia wiedaju. Moža heta pa tej pryčynie, što ŭžo hety zakon naležyć da historyi — a rehuła mahła-b być dastasawanaj i da našyah časaŭ, kab našlisia takija ludzi.
Maj — 1913. Jedu damoŭki z zapasam adnoŭlenych sił. Pakidaju charošy kutočak świetu, bahaty ŭ pyšnyja powidy. Nie zabudusia nikoli daliny Kościeliskaj, kudy jeździŭ u tawarystwie dwuch ksiandzoŭ. Była cudoŭnaja noč. Miesiac uspływaŭ na nieba i što chwilinu chawaŭ swoj twar miž bladawych chmarkaŭ, jak woŭna. Pry hetaj častaj źmienie światła što-raz mianialisia powidy, dajučy žyŭnuju strawu dla wyabražeńnia. Cudny bulkot ručajkoŭ, dziŭnyja kontury skalnych abrywaŭ, tajničnyja šepty „smrekaŭ“ — usio heta składała abraz, poŭny spakoju i majestatu nočy. — Krakawa ja nie biarusia apisać. Što ŭ im naj-