Старонка:Chrest na swabodu (1906).pdf/22

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

Nabrachaŭ, askarżyŭ, dali medal
Tolki szto nie maju strelby-żal!
Ale ja nie daruju, plasnu!
Choć kałom pa mazhawieszcy, jak u świeczku jasnu!
Nie budziesz żyć had!
Choć u was takich szelmaŭ szmat;
Ale i mietuć!
Szto dzień bjuć!
Paczaŭszy z senata,
Aż da strażnikawa brata
To bombaj, to z pistaleta;
Szto dzień, hinie apaleta!
Bo to hetaj drabiezy namnożyu car
A karmić musić haspadar.
Znakim tym mużyk.
A wiedama: koźny z carawych słuh prywyk
Akrom pensi hrabić mużyka
I czym sprytniejsza ruka
Tym czyny skarej iduć. Hladzi ministr, hanarał!
A za szto? za toje, szto, skazaŭszy pa rasiejsku „warawał“
A jak mużykoŭ, tak za palena droŭ
Sadziać na piać hadoŭ!
Wot jak nas, szto nie chacieli harełki pić
Dy padatkaŭ płacić.
To tak kazaki zsiekli,
Szto użo nie budzie horsz baleć u piekli.
A pośle mianie i jaszcze dwoch
Zasadzili u astroh.
Siadziali. Ależ tam rożnaho narodu szmat!
Wot nie raŭniujuczy, jak u kaścieli…