Sprawiušy pačastunak i wypiuku tamu, chto-tki wywioŭ ich z biady, Ryhor prawodziŭ praz nowy most Tamaša damoŭ i nie biez fanaberyi ŭ hołasie pytaů:
— A što, susiedzie, chitra ja prydumaŭ?
— Chitra! patakiwau Tamaš, s pašanotaj uhledajučysia na Ryhora.
Panas hulaje.
Apanas Kancawy radziŭsia, wyras i hulaŭ u wioscy Bahniščy, u swajej rodnaj wioscy, i nikomu nijakaho nie było da jaho dzieła. Prapiŭ zbažynu, kabat ci lulku — dyk swaju, a nie čužuju, wybiŭ časam žonku, tak sama, swaju — nie čužuju; i jakoje kamu da hetaho dzieło? Nikomu nijakaje… Tak zdajecca jano, a wyjšło susim inačej. Ciapier Panas užo nia pjeć, pa wiek swoj zaroksia! A čamu? — bo paśmiešyščam staŭsia, bo prachodu jamu nie dajuć, pieśni ab im paskładali i piajuć. A zrabiłosia ŭsio wuń jak.
Mikicionkaŭ syn hazetu sabie wipisaŭ z Wilni, śmiachotnuju takuju; inšy raz jak pryniasie s počty dy pačnie čytać, dyk narodu niabiarecca ŭ chatu, što sapnuć ciažka; adzin praz adnaho lezie, kab čuć lepiej. A jon uzlezie na ławu, stanie pad łučnikom, dy zo dwa, zo try razy pierečytaje jaje s kanca ŭ kaniec. Praůdu ŭsio pišuć i pa našamu, pa prostu značycca, biez machlarstwa ŭsiakaho, našskije ludzi, wiedama, pišuć. Casam bywajuć takije žałaśliwyje rečy, što baby naŭzryd płačuć, a inšym razam napišuć takoje śmiachotnaje, što ŭsie pokładam śmiajucca, za žywaty chapajučysia. Dobraja-tki hazeta, nima što kazać.
Nu, adzin raz, jak prynios jon hetu hazetu s počty (kali nie maniŭ, to heto niadzielaj było), narod sabraŭsia słuchać, — wiedama, ŭsiaki cikaŭ, što na świeci dziejecca, a jon, Mikicionkaŭ syn značyć, i pytaje: „A ci Apanas Kancawy jość? bo siahońnia ŭ hazeci ab im pišecca“! — Tut usie schapilisia šukać Apanasa. Nima. Tady malcoŭ pasłali paklikać jaho; tyje papiorli za Apanasam, a ŭ chacie usie cikawy, a najbolš baby; „što tam ab Apanasie“ — pytajucca — „napisali, takoje?“ Ale jon usio čekaje, bo kaže biez Apanasa nielha wyjawić. — I maŭčyć-tki. Nu, značyć, maŭčyć, a baby šeptam hadajuć, što tam ab im napisana. Wasilicha, taja što na wiasiellach piaje, kaže: „Dy peŭna, što brechnia niejkaja…