— 87 —
— Dyk što, što baluča, — ale paradak byů, ład byŭ, a ciapier što?..
Ryhor siardzita plunuŭ u staranu.
— Daŭniej pryjduć k tabie i pahladziać ci ŭsio ŭ paradku, a ciapier ty da ich idzieš i to praŭdy nima nijakaj; wo, kali časy nastali!..
— Nia tolki časy, a i ludzi zmianilisia. Hetož daŭniej pryjdzie wuradnik, to takoha kryku narobić, s chaty ŭsich pawyhaniaje.
— A i ciapierešni ništo; jon tak sama, zaradny čeławiek…
— Može-b jon nam radu jakuju daŭ? — Hanuŭ Tamaš z bliskam nadziei ŭ wačach.
— Dyk čamuž-by nie?..
Haspadary ažywilisia, blisnuła iskra nadziei ŭ ichnim bieznadziejnym pałažeńni. Naładziŭšy chutka kalasku jany pajechali ŭ miastečka da wuradnika.
Wuradnik spierša nijak nia moh uciamić ab što im idzie, ale zrazumieŭšy abiecaŭ swaju pomač.
Sielanam wiesialej zrabiłosia na sercy, poůnyje nadziei i wiery ŭ wuradnika jechali damoŭ.
Na druhi dzień socki prynios bumahu ŭ Kuty ad wuradnika, ŭ katoraj pisałosia, kab da suboty druhoj na rumie byli źwiezieny ŭsie materjały, patrebnyje na most, a ŭ subotu kab rabotniki čekali s taparami i piłami wuradnika.
Tamaš probawaŭ kazielicca, što mała času da suboty, ale Ryhor pierepyniŭ jaho, pakazywajučy papieru:
— Bačyš, što ŭ bumazie napisano? Nu, to i nima što waławodzić!
U druhuju subotu materjały byli usie źwiezieny i susiedzi s parabkami z doświtkaů čekali wuradnika.
Kala śniedańnia nadjechaŭ wuradnik. Z hołymi hałowami, komkajučy ŭ rukach šapki i nizka kłaniajučysia, haspadary witali jaho. Saskočyŭšy s kałamažki, wuradnik pierš na pierš złajaŭ ich. Łajaŭ zatoje, što materjały nie takije, pośle łajaŭ, što dahetul ničoha nie zrabili ješče, a tam ješče za marudnuju rabotu, za ŭsio pa krysie. Haspadary ŭsłuchalisia ŭ łajku hetu, jak u baćkouskuju nawuku, i, bieskaniečna ciešučysia, pracawali da potu. Most na wačach ros, a da wiečara hatoŭ byů zusim. Zaściankoŭcy tak sama raśli ad radaści.