Старонка:Apawiedańnia i lehiendy wieršam (1914).pdf/91

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

V

Mianie ŭ chatu druhuju prywodziać;
Tam mužyk baradaty siadzić
I wačyma ŭ baki kosa wodzić,
Na mianie jak-by jon nie hladzić.
— Nu, dzie-ž chwory? — ŭ kabiety pytaju
(Hramada u parozi staić).
Haławoju kabieta mataje:
«Prywiali my ciabie waražyć!»
Woś mužyk baradaty, ustaŭšy,
Da stała mianie zara pazwaŭ
I, ludziam chitrawata machnuŭšy,
Jak šalony krucicca pačaŭ.
S poŭhadziny kruciŭsia pa chaci,
Na adnej jon wlercieŭsia nazie,
To ŭ baki pačynaŭ jon plewaci,
To patskočyć, jak čort u łazie.
Pośle zielle dziewanny dastaŭšy,
Ŭ čarapok na ahoń pałažyŭ
Dy, nad im niešta doŭha šeptaŭšy,
Poŭnu chatu dymu napuściŭ.
Na stale było liście s kaliny,
Tut krakos i rumianak, čabor,
Maciarduška, burnelka, maliny,
Čortpałocham usłaŭ by ŭwieś dwor!
A na wiersi, na zielli ŭ kutočku
Bieły syr na papiercy ležaŭ;
Jaho s šeptami, bač, pa kusočku
Mužyk z ziellem ludziam razdawaŭ.
A jak zielli ci syr nie pamohuć
Ad błahoha tut woka kamu,
Tamu kluč jon žalezny pawiesić,
Ci zamok daść na šyju jamu.