Старонка:Там блізка Пінска, на шырокім полі… (1882).pdf/4

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

A tepier, hdie hlanesz, samo tolko łatje
W doma w kieszeni — niczoho nie maje,
Bo z czełowieka wysysajut siły,
A wsio to cary, moskały zrobiły.

A nasz Pusłoński mału sztuku sprawiu
Na Pierechrestie jak u Neulu bawiu!
Oj sypalisie Moskali jak muchy,
A było miasa jaky polaruchy.
Albo Swieżyński pan z Lubaszewa,
Albo mużyki z Telechan z Halewa,
Da-j Olesiewicz, pohaniec proklaty[1]
Kab jon swoim krestikom udawiwsia
Stau nas Moskalmi oproważati.
A użob Moskal dobro sterepiusia.
Chot’ wsio prepało — ale win za zminu,
Konieczno kołys pojde na hołynu!

Litwin, Wołyniec, podajteż mi ruki,
Tak, — prysiahajem na Hospoda Boha,
Caram na zhubu — panam, dla nauki,
Szczo na toj ziemli, niepowstanie noha,
Ani eta pohańska, — ani eta tyrańska —
Chot’ sia wkorenit jak siła szatańska
I Ty na niebie wsiemohuszczy Boże,
Ty Pan nad nami, Ty Pan sprawiedliwy
Niechaj nas biednych Twa łaska wspomoże.
A kto nie szczyry, — kto niesprawiedliwy

  1. Olesiewicz zdradził chłopów, za co krzyż dostał.