Старонка:Смык беларускі (1894).pdf/26

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Гэта старонка не была вычытаная

— „Wiazi wiazi zaraz!“ Dryżyć jak asina,
Sam lacić, a honie, musić tapić chatu.
Mianie ŭziała litość sabaczaho syna.
Haniu ja kabyłu biczam pa kaleniach ;
A slizka, a ciażka, ciesnyja darohi ;
Sniehu tolki zwania, usio pa kamieniach.
Kabyła rwanuła i pała na nohi :
„Kab ty nia dażdała!“ A żydy smiajutca !….
Dawaj ja biczyskam padymać skacinu.
Wot-wotże ustanie, kab troszki napnutca.
Nu użoż ustanie, a droŭ nia pakinu!
Aż pan chap za ruki, treś mianie pa twary.
„Ja tut, każe, czlenam, apiekun skaciny
„A wy bicio koni, sabaczyja wiary ?
„Wot zaraz i waszaj zaprabujuć spiny !….
Kryknuŭ sztoś tak kształtam :
Hore dawi!“ — Jak tyc dwa wojaki!
Żydy zaraz drowy razchapali gwaltam,
A maskali ciahnuć mianie, jak sabaki.
Bili, bili ŭ pleczy, paciahnuli hdzieści,
Aż ŭ dom wialiki szto na im zwanica
Adabrali hroszy, a nia dali jeści ;
Pradzierżali try dni. „Stupaj da dziareŭni !“
— „Hadzież, każu kabyła, i hroszy i sani ?“
- „Kabyła izdochła, ad paboju peŭnie,
„A tabie za heta budzie nakazanie !“
Wot dyk dożyŭsia! I znalib ich złydni,
Szto i nad kabyłaj takaja apieka,
Szto z hołodu zdochła prastajaŭszy try dni,
Ale bić nia można ! Mianież, czaławieka,
Zbili jak chacieli i dabro mnie hinie,
I niama apieki nadamnaj nijakaj.
Z hetakaj apiekaj i nas zjaduć swinie,
Ci musim zrabitca kusliwaj sabakaj,