Маладая Беларусь (альманах)/1/Lišniaja
← Asieńnije listy | Lišniaja Апавяданьне Аўтар: Цётка 1912 год |
Chutara → |
Іншыя публікацыі гэтага твора: Лішняя. |
Lišniaja.
Pa zbledłym twary chadzili chmary dum. To napływali husta, zbiwalisia i wačach stalowym bleskam — wyhladała što ŭżo — ŭżo zbirajecca na buru, ale šalony spazm kryku zdzierżywaŭ niejki jasny pramienčyk, wyskaŭznuŭšysia s kutkoŭ lalek, i niešta čystaje, wialikaje biez kanca i zwańnia biła ad lica ŭ altar z zapalenymi świečkami.
Arhan hraŭ. Ustaŭlenyje špaleram mirty mleli u ciopłym światle kaścioła. Išli pary za parami. Bieły šoŭk spływaŭ niawińnie pa ich hibkich stanach. Wiesieła šeptaŭsia narod i żdaŭ.........
Cikawych karahod uzhladaŭ tkaŭ cień na kabiercy. Akordy zmahalisia ŭsio wyšej i wyšej. Zdawałasia što woś — woś začepiać za abłoki i atčynicca nieba. Ccyt......Mirtawaj darohaj ruka ŭ ruku łynaje moładaść....Ćwiet tolki raz ćwietučyj
Pieršaje dychańnie wiasny biez chmarak......Iduć, zahledżeny ŭ siabie, a praz ich wočy ścielicca zornaja daroha het.....het............
Nadzieja u brylantowym wianku nad biazdonnaj hłybiaj........
Kłali piarścionki na tacu. Słaby zwon zołata hostra pierakasiŭ sumny twar adzinokaj. Zasnawali bystra chmary čorna čarniej, čorna čarniej. Jasnyje pramienčyki puźliwa zbieháli ŭ siaredzinu. Usia jana lekacieła, jak raschadziŭšajesia ŭ bierehoch mora. Ŭzarwaŭsia ŭzdoch; — nizka pachililisia świečy swaim polymiam u staranu jaho. Zakałychalisia mirty. Pa zornaj darozi prajšoŭ hrom — piarun...
Uwieś abrad pryśpiešna skončyŭsia. Nieskładna stanawilisia ŭ pary. Hawaryli prycišanym hołasam. Jak-by ničocha nie stałasia, a kożny bajaŭsia paza siabie ahlanucca. Maładyje pieršymi adychodzili. Pry dźwierach z za chwilar pużliwa wysunułasia żebračka i padała liliju maładomu. Jaho twar, šče prad minutaj tak ščasliwy, — asunuŭsia i zhas. Dryżačaj rukoju zacisnuŭ kwietku i šepnuŭ: «Padziakuj joj». A z biełaj lilii hladzieła rasa niawinnymi, čystymi slaźmi.
Razbirali mirty. Tušyli świečki. Pa krysie wystupaŭ škilet pyšnaho charastwa. Bajka tajała ŭ tumani.....
Ŭsie wyšli, adzin zakrystyjan waročaŭ klučom u zaržaŭlenym zamku. Jak cień, apošnia pierastupiła paroh kaścioła, chacieła żwiarnuć naprawa, ale ciernista daroha maniła tudy...tudy...u śled karet....tudy, hdzie čaradziejka-dola astatki bajki rwała........
Išła i chistałasia, stawała, hladzieła rasšyrenymi wačyma u niematu nočy i pytała: «A mnie?...a ja?...a majo hdzie miejsca ŭ żyćciu?» Łamała ruki, a z pamiatych hub rwałasia ni to pytańnie, ni to praklaćcie: «oś i świet chwalony wialikim prastornym, a mnie niekudy dziecca na jom...zabycca.....». Echa rwała žalbu dziaŭčyny i bystra kaciła pa chałodnych kamieniach wulicy. A jana biła haławoj ab mur: «Adna, adna, pusta»! chapiła siabie za hrudzi, «tut pusta! tut rana wialikaja, żywaja palić! A-a-a-a!!» jojkała z bolu. «Wo, hladzi, Boze»! hołas łamaŭsia ŭ biespamiactwi, a chrypłaja skarga biła macniej i macniej u hłuchacie nočy. Błud prystupaŭ bystra.
«Litaściwy — cha — cha — cha!»..........
«Miłasierny — hu — hu — hu — huhu!»...
Prypadniałasia na palcy i plunuła...........
A wyś biazmiernaja spakojna hladzieła miljonami zor. Cicha było i bieschmarna.
«Maŭčyš»… zašeptała, maŭčyš… maŭčyš».
Adna z jasnych zor zamihacieła, pamuciłasia; załatym kłubkom iskor palacieła na ziamlu. Upały świet mahilnym okličam patchapiła biezładnaja myśl zbuntawanaj dušy.
«Maja upała»! kryknuła: «maja» i pačała uciekać». Nie! nie! majej zarý użo niema. Upała....upała....niema!
Horad radzieŭ; paciahnułisia zahony, kusty, reka tuż zasinieła. Dabiehšy, prykucnuła źla bierahu, i wačyma ustawiłasia na wadu: Tak… tak!…» ciażka dyšučy zahawaryła da siabie u pouholas, jakby što ŭspaminajučy. «Aha..tak...ubačyć jaho...skazać usio....»
Usłużnaja pamiać pryatčyniła dźwiery prošłamu; u jakich abrazach ustawała jano i prachadziła prad jaje wačyma, jakby na adwitańnie. Miłyje, biez konca bahatyje minuty śmijalisia da jaje, łaskalisia wieśnianymi ŭzdochami, apletali čaromchi šeptam zmučeny mozh. Pierażyty raj stawaŭ ciapierašnim. Zaśmiejałasia da ihrywych chimer i pawieryła abmanu. — Krasa żyćcia wa ŭsio! A jana idzie ščaśliwa swaim charastwom, horda bujnaj moładaściaj, z nadziejaj, što niešta wialikaje, niskazannaje żdże jaje u pieradzi......Čaroŭnamu tumanu zabyćcia paddałasia ŭsia, spakojna ŭżo spakojem biassilnaj. Skłanila haławu nad wadoj. Wočy, poŭnyje miahkich tonaŭ błudzili cicha pa sinich chwalach hłybi. Miesiac ich ślady zasypaŭ rasoju. Šeptam, wichrami pawiejaŭ strach z jaje ŭzhladu. U racý spatkała adbićcie swajej postaci. Jak mara zahrobna, hladzieŭ na jaje balesny twar. Ihrywyje chimery stájali ŭ mih. U wušach zaźwinieła zołata. Połymia swiečak chibanuła ŭ kroŭ. Z arhanu hrozna pasypalisia hromy. Znoŭ praŭda wużak z dzikim rohatam prystupiła da achwiary. I rwanułasia z usiej siły, i — kinułasia ŭ wadu.............
Na zaŭtra pa siniej racé płyŭ trup; u spakojnych jaho wačach ihrała soniejka. Śledam za im bystra nadbiehała recha tużliwaj pieśni płytnika. Hnaŭ duby, spiewaŭ i dumaŭ, što tam u chaci miłaj sumna...............A na dnie rusałkam-siostram nowa hościa byli skladała.
Ciotka.