Son.
Darohaj zmučeny dalokaj,
(A byŭ dzianiny tajej skłon),
Ja loh pad kryżem i tak lohka
Zasnuŭ, i hetki baču son:
Ja lesam šoŭ; jakajaś zmora
Wieła pa jim moj spiačy duch,
A les byŭ ciomny, jak dno mora,
Jak mora dno byŭ niem i hłuch.
Ja zabłudziŭ, i strašna stała
Mnie ŭ hetaj puščy adnamu;
Dy buraj nieba rahatala…
I ŭzdumaŭ ja: pamru waźmu!
Nadzieja z wieraju niamieli…
Tady, jak z nieba, ci z ziamli,
Jakajas cień padchodzie ŭ bieli,
Takaja, byccam znaŭ kali,
I każe mnie: «Čaho, syn mira
Upaŭ tak sercem i dušoj?
Ja pieśnia, a wo maja lira!
Biary nas! chočem być s taboj.
I strach żyćcia ciabie astawie,
I bor pačnie šumieć żyćciom;
My śled prałożym tabie k sławie,
Čaho żadaŭ, my ŭsio dadziom».
I dziwa! błud i strach moj złoman:
Les praświatleŭ, zahamaniŭ,
Mnie staŭ paniacien puščy homan…
Tut ja zbudziŭsia, nie daśniŭ.
|