Smalenski kniaziewič
Smalenski kniaziewič Проза Аўтар: Вацлаў Ластоўскі 1916 год Крыніца: Часопіс «Homan», № 23 ад 2 maja 1916 h., б. 2-3, № 25 ад 2 maja 1916 h., б. 3, № 26 ад 12 maja 1916 h., б. 2, № 27 ад 16 maja 1916 h., б. 2, № 28 ад 19 maja 1916 h., б. 2 |
У арыгінальных публікацыях твор не падпісаны. |
Č czytajecca, jak CZ; Š—jak SZ.
U Kijeŭskaj swiatoj Sofii stajaŭ chłopčyk z doŭhaj tonkaj šyjkaju, rusaju hałoŭkaj i sumnymi, zadumlonymi wačami. Kali wialiki kniaź siadzieŭ na swaim «carskim miejsy» u wialikije światy i pierad im stajali jaho maładyje syny i swajaki,—i hety biełarusy chłopčyk stajaŭ z imi i wadziŭ swaimi zadumlonymi wačami pa światych abrazoch, ubranych u zołata śpiewakach, što widnielisia u aŭtary, i pyšnych bajarach, što u darahich carharodzkich aksamitach i sabalinych barmach abstupali kniazia i kniaziewičoŭ. Jon wyros siarod ich z malenkaści i nie pamiataŭ inšaho swajho dworu. Jon byŭ mienšym synam smalenskaho kniazie, pahromlenaho wialikim kniaziam kijeŭskim u chaŭrasie z bratami. Smalenski kniaź paloh u bitwie i družyna jaho. Wołaść zabraŭ kijeŭski kniaź, a syn apynuŭsia pačesnaj niawoli na kijeŭskim dware i wyrastaje tut u roli ni to zakładnika, ni to budučaho kniazia. U interesie kijeŭskaj palityki lepiej było-b, kab jaho saŭsim nie było, ale ŭžo kali Boh-Baćka sudziŭ jamu žyci, u wialikaho kniazia nie staje sumleńnia pasłuchać inšych praktyčnych daradnikoŭ swaich i zahubić chłapca.
Małady kniaziewič wyrastaje, akruženy žałasnym spačućciom, jak biazwinnaja achwiara nieščaścia, i padajzrywym straham, budučych zamiešak i wojen, kali jon s ozaram zachocze dachodzić swajej „wotčyny“. Jon spraŭdzi žywie pad ŭražeńniem trahičnaj doli, jakaja sustreła jaho rod: pra dolu tuju nichto nie raskaže jamu akuratna, bajučysia hniewu wialikaho kniazia, ale s tym bolš palučaj cikawaściu małady kniaziewič chapaje i spletaje razam tyje urwanyje słowy i namioki, jakije zdarajecca pačuć jamu, i s tym bolšaj zaŭziataściu dumki jaho pracujuć nad adhadywańniem usiej hetaj historyi, u jaje najbolš skrytych i tajomnych padrobnicach. Ot i ciapier, stojučy u światyni, jon z asabliwaj uwahaj spyniaje pahlad awoj na siwym abličču bajaryna Wratysława, na jaho druzłaj postaci, adzietaj u fioletawuju opratku, spiatuju srybnymi, s kwietkami huzikami. Pra hetaho Wratysława jon paczuŭ nidaŭna, szto to jon hłaŭna pryczyniŭsia da pahromu i śmierci jaho baćki, i sumnyje woczy maładoha kniaziewiča uporna ŭzirajucca na jaho, na jaho ruki, katoryje prypaminajuć rysunak mieča, jaki byŭ kaliś u jaho rukach,i ad hetych ruk i mieča paŭstajuć abrazy krywawaj śmierci jaho baćki, katoraho jon nikoli nia bačyŭ, ale ujaŭlaje sabie jaho fantastyčnuju fihuru šmat jaśniej, čym tych ludziej, što kala jaho stajać.
Ale duša jaho nie zaharałasia ad tych abrazoŭ imściwymi žadańniami. Jon pačuwaŭ niejkuju bajaźliwuju hidkaść pierad hetymi rukami, što praliwali kroŭ ludzkuju, ale dumaŭ nie ab pomście, a ab tym, jak mabyć bojazna i ciažka staromu Wratysławu stajać pierad abliččam Božym z zamazanymi ludzkoj krywioj rukami i jak mabyć jamu strašna strašnoha sudu božaho, što spahonie koždu kroŭ, pralituju rukoj čeławieka. I jamu spamianulisia słowy, skazanyje czornym papom Mikitam, prystaŭlenym da maładych kniažat dziela nawučańnia ich: „Mužy krywi i lesci nie prepołowiat dniej swoich“ (Praliwacieli krywi i krywadušniki nie dažywuć i paławiny wieku swajho). I jon zadumlaŭsia nad tym, čamu-ž dažyŭ hetkaj staraści Wratysłaŭ, pawinnyj u hetulki pralitaj krywi, i ci nie była pieredčasnaja śmierć jaho baćkí karaj za praliwanuju kroŭ ludzkuju?
Małady kniaziewič byŭ ščyrym prychilnikam „nowaj wiery“. Jaho žurliwaja duša bojazna tuliłasia u atmosfery wiečnych wojen, gwałtoŭ i krywawych raspraŭ, jakaja ahartała jaho na kniazieŭskim dware,—jak bytcym miłasernaje spačućcio, jakoje akružyło małoha siratu na parozi świedomaści, nawieki wycisnuło swaju piečać na jaho dušy. Jon z žacham dumaŭ, što i jamu pryjdziecca s časam takže jechać na wajnu, prynaležać da krywawaj bitwy „u pałku.“ „Kniaženie nie može być biez krywi, a świet biez hrecha“, spaminalisia jamu słowy, skazanyje jaho apiekunom u atkaz na nawuki Mikity, jakije u hłybini swajho pierakonańnia stary bajaryn nie uwažaŭ stasoŭnymi dla kniažat i bajaroŭ, a chiba tolki dla papoŭskich dziaciej i čornaryzcoŭ. Być samomu „mužem krywi i lesci“—pierad hetym bajaźliwa zdryhałasia duosza kniaziewiča. Jamu spaminałosia, jak jon płakaŭ kniažych łowach nad padstrelonaju łaniaju, pabačyŭšy, jak ciakuć slozy z jaje saumnych wačej, bytcym ludskich, i chtoś z dakoram skazaŭ tady, što jon sam wyhladaje, jak pastrelenaja łania i wočy u jaho-ž takije. Jon nie stydaŭsia hetaho i nia mieŭ ambicii być padobnym da hetych praliŭcoŭ krywi i gwaŭtoŭnikoŭ, śmiełych i biezudzieržnych. Jaon mieŭu inszyje prykłady i parywy, katoryje nasilisia u jaho dumach, kali wočy jaho pierebiehali pa mozaikach i malaturach nowaho chramu.
Ale najlepšej historyi, kotoruju lubiŭ jon najbolej — nie było tut. To była historyja ab Joasafie karalewiczu indyjskim i ab starcu Warłamieju. Jamu raskazaŭ hetu historyju swajho patrona. Stary ihumien sam pakinuŭ dziela ciomnaj piečory wialikakniazieŭski dwor, dzie byŭ pierszym bajarynam, i nie ubajaŭsia hniewu i pachwałki kniazia, katory zbiraŭsia raskapać i znisztozyć Piačorski manastyr zatoje, szto pastryhli biez jaho woli hetkaho patrebnaho jamu muža — jon hlanuŭ u dušu dziaciuka i, prawidujnozy sumnuju i krywawuju dolu, ždžeć jaho na kniazieŭskim dwary, umysna raskasaŭ jamu hetu historyju ab indyjskim carewiczu, katory zarańnia spaznaŭ usiu čeznatu i biadotu światowuju i zlubiŭszy samotu, pakinuŭ dziela jaje carstwa swajo. Stary ihumien zrabiŭ toje, szto jaho imiennik, mityczny starec Warłamiej zrabiŭ z Joasafam, pryjszoŭszy, jak kupiec, što maje na prodaž darahi kamień, i zamiest kamienia nadzialiŭ jaho daražejszym za ŭsie skarby świetu paznańniem marnaści świetawoj sławy.
Heta historyja ab cesarewiczu, zachawanaho baćkam ad usich smutnych ŭražeń žyćcia, katory adnače dachodzić da razumieńnia świetawoj marnaści i nispoŭnaści, paznaje praŭdziwuju wieru, stanowicca duchoŭnym baćkam swajho baćki, nawiertajuczy jaho na chryścijanstwo, i pakryjomu kidaje swajo carstwo, pastawiŭszy carom swajho bajaryna, — nikoli nie mahła nasycić maładoha kniaziewicza. Pry koždaj pryhodzie nie pierestawaŭ jon apawiedać jeje kniazieŭnie Predsławie, pawiernicy swaich tajomnych dum, jadynaj s kijeŭskaj siamji, katoraja lubiła jaho ščyra i katoruju jon lubiŭ takže. Jon wydumliwaŭ roznyje pryčyny da taho, kab pajścí da światoha Dzimitra, da ihumiena Warłamieja i raspytać jaho ab roznych padrobnicach hetaj dziŭnaj powieści, i stary ihumien staranna adhrebaŭ u pamiaci napaławinu pryzabytyje adryŭki, lehiendy i pramowy, serdeczna škadujučy, što jamu nie pryjšło u dum skazać zapisać henu powieść, kali jon pačuŭ jaje, jak historyju čwiatoha patrona, ad syryjskich Hrekoŭ u Carhoradzi.
Adzin raz jon prypomniŭ apowieść ab śmiernaj trubie. „Car jedučy z wialikaj sławaj na kalaśnicy akružony swaim dworam, sustreŭ na darozi dwoje ludziej, schwarełych, ledźwi žywych, ubohich i abdziertych. Saskočyŭšy s kalaśnicy jon upaŭ pierad imi i pakłaniŭsia da ziamli. Jaho wialmožy i bajary stali wielmi aburywacca i uščypliwa hawaryć suproć hetkaho panižeńnia carekaj hodnaści dy pryparučyli carskamu bratu aścierahčy cara; kab „nie gwałciŭ wysaty carskaj karony“. Tady car Padwiečer posłaŭ hanca, swajho s truboj pad bratawy waroty, kab zatrubiŭ jamu. A heta byŭ pryniaty u carstwi znak: kaho car zasudziŭ na śmierć, pasyłaŭ tamu pad waroty hanca s truboj, kab zasudženy wiedaŭ, što jaho nažydaje. I carski brat, začuŭšy trubu, ješče nia wiedajučy pryčyny, pačaŭ užo ładzicca da śmierci i rana papraščaŭsia z siamjoj swajej i z domam swaim i pajšoŭ u carski dwor, hatowyj pryniać śmierć, u śmiarotnaj adziežy, akruženy płačučaj swajej siamjoj. A car skazaŭ jamu: nierazumny čeławieče, ty, niedabačačajučy nijakaje winy za saboj, tolki začuŭšy trubu ad mianie, rodnaho i padobnaho tabie śmiarotnaho brata swajho, pryhatawaŭsia da śmierci — a mnie dakaraŭ sam, što ja paniziŭ hodnaść swaju carskuju, sustreŭšy hancoŭ. śmiarotnaho kanca, hetych ubohich kalek, što prypaminali mnie niedalokuju śmierć, kali powien usiakaj winy pawinien budu stonuć pierad Boham.“
Inšym razam raskazaŭ jamu apowieść ab škatułach carskich, jak car, ohočučy pawučyć swaich bajaroŭ, kab nia wažyli wielmi zwierchniaho blesku i hahaćcia nad unutrenu wartaść, zahadaŭ zrabić čatyry škatuły, i u dźwie palažyŭ kości miarćwieckije śmiardziučyje, a zwierchu akawaŭ zołatam, a u dźwie inšyje pałažyŭ załatyje hafty i kamieńnia biazcennyje i pachnidły darahije zahadaŭ zwierchu zasmalić smałoj i, paklikaŭšy bajaroŭ, skaraŭ im adhadać, što warty škatuły kawanyje zołatam i što asmolenyje smałoj, i kali wysoka wažyli škatuły kawanyje zołatam, tyje asmolenyje, adčyniŭ ich i skazaŭ: „Hetaki to świet! tyje,što chodziać u zołaci, časta bywajuć u siaredzinie poŭny hrechawoha smoradu, a tyje, što u rubnych atrepjach — poŭny aromatu świataści. Maładoha kniaziewiča ŭražali historyi ab tym, jak u ništo razsypalisia chitraści najzaŭziatszych, najchitrejszych worahoŭ, waražbitoŭ i mudrecoŭ, katoryoh Joasafawoŭ baćka wyšukiwaŭ na toje, kab adwiaści maładoha carewicza ad pustelnickaj mudraści, zabłutać jaho u sieci sofistyki, začarawać roznymi prynadami, spakusić na światowuju roskaš i na „žanočaje chacieńnie, jakoje bolšaje za ŭsie ohacieńnia.“ Waražbit Cheŭda, katory nasyłaŭ čary na carewiča, ŭstapiŭšy z im u razmowu, padpadaje sam pad jaho ŭpływy, palić swaje čaroŭnickije knižki i uciakaje u pustyniu. Inšy waražbit, Nachor, paklikanyj na toje, kab swajej sofistykaj zbić Joasafa, sam zabłutywajecca u sieci swaich chitrykoŭ i, zamiest zbiwać Joasafa, bačyć siabie zniawolenym trymać jaho staranu. Arachim, pieršy daradnik cara u rabocie suproć Joasafa, u kancy wyjaŭlaje siabie patajnym prychilnikam chryścijanstwa, hatowym u niebaspiečnuju chwilinu stanuć na jaho staranie. Usie jany adzin pa adnym pierachodziać na staranu chryścijanskaho pustelnictwa—ascetyzmu, i ŭ kancy sam car, usimi pakinutyj, zwichnuŭsia u swajej zaŭziataści i pierachodzić takže na staranu syna. I hetak, addaŭšy ŭsio pad ułaść nowaj wiery, carewicz uwažaje mahčymym spoŭnić swajo serdečnaje bažańnie i, pakinnŭšy ciškom carstwa na bajaryna Achara, jon u načy wychodzić sa swaich bliskučych charomoŭ, kab iści u pustelniu.
Kniazieŭna Predsława s podziwam i trywohaj uhladałasia na swajho tawaryša, słuchajučy jaho hutarak. Adnaletka z im, jana była naturaj saŭsim inša — u jej hetak sama mała było dziawočaj slabaści, jak u kniaziewiča — mužnaj siły. Wysokaja, fizyčna silnaja, jana i ducham wyjaŭlała z siabie dačku tych kniahiń, što swaimi radami kirawali myślami swaich kniazioŭ, u patrebi wysyłali na wajnu pałki i biezmiłasierna i krywawa dušyli supraciŭnyje ruchi. I kali duchowaja i fizyčnaja kwołaść, čutliwaść i biezradnaść jaje tawaryša budzili u jej žanočyje instynkty spačućcia i apieki nad, słabiejšym i na hetaj asnowie wyrastało i dužeło u jej pačućcie da jaho, to z druhoha boku „swajo i jaho žyćcio jana nie ujaŭlała sabie inačej, jak u wykałychanaj siamiejnymi tradycijami i prywyčkami atmosfery knjazieŭskaho žyćcia. Jana lubiła hadàć i razmaŭlać na temu, padsunutuju mabyć niejkimi razmowami staršaho akružeńnia, ab tym jak jany wyrasšy pabiarucca, i wialiki kniaź-baćka addaść im u pasah ich, watčynu, smalenskaje kniaztwo; jak jana budzie tawaryškaj i pamočnicaj swajho kniazia i swajej radaj i pomaczczu pamože jamu zaniaci pačesnaje miejsco u kniažym rodzie, stanuć silnaj nahoj u swajej ziamli, dajści mahutnaści i sławy. Kali jon zachopliwaŭsia chryścijanskimi abrazami i idejami, to u hetym pramaŭlała jej da pačućcia taja duchowaja kwołaść jaho, katoraja prajaŭlałasia u tych jaho duchowych nastrojach, — ale sami heny idei, i asabliwa chryścijanski ascetyzm, jaho adraza i bojazkaść pierad świetam, byli jej hłyboka čužy i nie sympatyčny.
„Nowaja wiera“ nie zachopliwała jaje, kniazieŭna astawałasia zwiazanaj usjej istotaj swajej sa starym dziedoŭskim žyćciom, jaho zwyčajami i abyčajami, nastrojami i pahladami, jakimi naahuł była mocna pieraniata — jak zazwyčaj bolš konserwatyŭnaja — žanočaja paławina dworu, «Olžynaho cieramu». Chryścijanskije abrady, jakije prychadziłosia kniazieŭnie spaŭniać, adprawy i malitwy, nie zaczeplali duchowaj starany jaje žyćcia, jak i wialikaj bolšaści hetaho «nowaho stada Chrystowaho» „Kniazieŭna hetak sama jak i jano hatowa była nie pierejmajučysia dušoj adbywać usie nowyje formy kultu, pakul jon nie čepaŭ hetaj duchowaj starany žyćcia; ale trywožna i padozrywa strepianułasia, kali pačuła, što pad hetymi zwierchnimi formami uchodsić niejkaja surowaja, niepadatliwaja i nieumalimaja siła i hrazić zniščeńniem, rahładaj usim radaściam žyćcia, jakije wyrastali na starym hruncie i asabliwa usim jaje planam i dumam. Kniazieŭna prabawała zapierečaci swajmu pryjacielu, kali jon z zachwatam apawiedaŭ jej jakijeś chryścijsuskije historyi, jakijeś pustelnickije lehiendy, kštaltam Joasafawaj. Jana dawodziła, szto nierazumna adrekacca ad świeckich uciech, dadzienych čeławieku, ad usiaho taho, szto pasyłaje jamu dola — zakapywacca u ciomnuju piačeru ad jasnaho sonca, ad wiasiołaho obliku pryrody, adrekacca bahactwa, sławy, lubowi i uciekać u pustyniu, kab mučyć siabie niet wiedama dziela kaho i čaho, biez usiakaj karyści dla siabie i ludziej. I jana dakazała jamu, što jon, patomak słaŭnaho kniažaho rodu, daŭ paciahnuć siabie wiery, wydumanaj dla biednych, chudarodnych i nieščaśliwych, na toje, kab ich u horkaj doli paciešać i manić nadziejami na ščascie i nahradu pa śmierci, tym časam jak usie staryje i razumnyje ludzi kažuć napeŭna, što nijakaj nahrady pa śmierci nima, a dalej idzie tojež žyćcio: chto na hetym świeci panawaŭ — panawaćimie i na tym, chto byŭ ubohim, niawolnikam, kalekaj za žyćcia — budzie im i pa śmierci, i dziela hetaho ŭsie razumnyje ludzi starajucca być ščaśliwymi, silnymi, słaŭnymi za žyćcia, kab sławu, siłu i bahaćcie paniaści i za mahiłu.
Abo, iznoŭ płakała, abyjmała i caławała jaho, prosiučy dziela jaje, dziela jaje lubowi da jaho pakinuć takije strasznyje dumki ab tym, kab pakinuć świet i pajści u pustyniu. Dakarała, što jon zabyŭsia usich daŭniejšych swaich abiecanak i planoŭ, što jon, jak bajaźliwiec, čepajecca za nejkije, čornaryznickije wydumki, nia čujučy siły u sabie, nia majučy adwahi stanuć da žyćciowaho zmahańnia za swaje prawy, za baćkoŭski tron, za kniažeńnie dla siabie i dla jaje, i uciekaje s pola, adhawarywajučysia niejkimi manašymi bajkami.
Usio heta nie pamahało niczoha. Na ŭsie hety miarkacii kniaziewič adpawiedaŭ naučonymi sławami ab marnaści, hetaho świetu i ŭsio, što ždžeć čeławieka za hrobam. Hetak sama nie pamahli dakory, proźby, pieščeńnia. Naadwarot, kniazieŭna pabačyła z žalam i hniewam, što jaje pryjaciel pačynaje adciahacca ad hetych razmoŭ, sa stracham i adrazaj uciekaje ad jaje niawinnyoh łask, bytcym ad niečaho strašnaho, hibielnaho, hřešnaho i niaystaho. S tej čutkaściu, jakuja daje luboŭ, jana skora adhadała čužuju i dzikuju dla jaje psychologiju, jakuja kryłasia pad hetym stracham i adrazaj. Myśl kniaziewiča, pierad tym jasnuju i čystuju, pustelnickije spawedańnia napoŭnili trywožnymi dumami ab pakusach žanočych, katoryje jon wyklikaŭ u sabie akurat bažańniem uniknuci ich.
Kniazieŭnu hłyboka abražała hetkaje adnoszańnie, ale instynkt kabiety apiekunki braŭ pierewahu nad paczućciom abrazy i duszu jaje abyjmało haračaje žadańnie wyrwać pryjaciela z pad ŭłaści henych błahich čaroŭ, što apletali jaho—henych ciomnych duchoŭ, što hrazili nia tolki adabrać jaho ad jaje, ale i jamu samomu zaćmić świet žyćcia, adabrać jamu jasnuju radaść, usie jaho uciechi i ŭkinuć u ciomnuju propaść wiečnaho strachu pierad Božymi zahadami i karami. I jana zmahała u sabie pačućcie žalu i abaruńnia, što padyjmalisia u jej, dušyła u sabie hnieŭnyje słowy i probawała iznoŭ łaskawymi sławami zaspakoić jaho, wyjaŭlała swaju cikawaść i nawat niachitra krywadušyła, kab pryspić jaho naściaroženaju padojzrywaść,—zajaŭlała swajo spačućcie tym dumkam, jakije jon wyskazywaŭ, swajo zacikaŭleńnie historyjami, jakije jon apawiedaŭ —prasiła jaho što raskazać sa swaich ulublenych historyj ab starych pustelnikach i nowych.
I ot kniazioŭna staić na chorach, z mukaj u dušy, pryhladajučysia da, anieła namalewanaho u aŭtary, što jej prypaminaje postać smalenskaho kniaziewiča. Jaho nima užo u nizie miž kniažym dworam—nawat u wialikije światy jon nie prychodzić da swaich apiekunoŭ. Paŭtara hodu tamu jon pajšoŭ da ihumiena, prosiučy staroha Warłamieja pruniać jaho. Małady kniaziewič zapalčywa paddaŭsia, spaŭnieńniu słužb, jakije jamu pryparučali. Čym hrabiejšaje, ciažejšyje byli, s tym bolšaju zaŭziataściu spaŭniaŭ ich i usilna wyprašywaŭ u ihumiena starca raboty uciažliwyje i abrydliwyje. Jon prysłužywaŭ u manastyrskaj celi i piekarni, zamietaŭ padworak, czyściŭ stajniu, braŭsia paswić manastyrski statak, i jamu czyniło heta asabliwaju uciechu, kali inšyje manastyrekije słužki, siarod katorych byli smerdy i chałopy, ludzi zapisanyje manastyru kniaziami i bajarami, abo takije, što išli u manastyr na lohkaje žyćcio — brali jaho na hłum, wyśmiewali, zadziralisia z im i nawat bili. I jon strymliwaŭ tuju wostruju radaść, jakaja jaho abyjmała, tolki dumkaj, što može jon swajej hordaściu i pychaj padbiŭ ich na hrech łajanki i bićcia, i hetkim sposabam, maŭlaŭ ichnim kosztam, zbaŭlaje swaju dušu.
Jaho ruki pakrywalisia mazalami ad siakiery i łapaty, katorymi jon procawaŭ, a kaleni strupami ad nieustannych pakłonoŭ i ŭsienocznaho, kalennaho stajańnia na malitwach. Jon zbled i wysoch ad pastoŭ i małaho spańnia, twar jaho zwiaŭ, skura abwietryłasia wostraja wałasianica nacirała rany na cieli, katoryje hareli i jatrylisia u ozasie raboty, ale hety bol pryczyniaŭ jamu serdecznuju uciechu i jon z radaściu prypaminaŭ słowy Warłamieja, szto tady tolki, jak cieło jaho pakryjecca ranami, strupami i mazalami, budzie možna jamu pryniać na siabie aniolski abraz i iści u pustelnaje žyćcio, bo inaczej cieła, nie asłablenaje i nia zniszczenaje, ŭzbuntuje suproć ducha, i worah zasmuczyć jaho pakusami.
Dziela taho-ž samaho, kab niaczysty nie spakušaŭ jaho prynadami swieckaho žyćcia, zahadaŭ Warłamiej kniaziewiczu niekolki razoŭ u hod, znimajuczy z siabie czornyjo ryzy i adziewajučy usiu adziežu kniazieŭskuju, prychadzić na dwor wialikaho kniazia, i kniaziewič spaŭniaŭ heta s tym bolszaj pilnaściu, što hety adwiedziny byli zapraŭdy dawoli ciažki jamu, Na kniazieŭskim dware z žałaściu hladzieli na jaho, raspytywajučysia ab jaho manastyrakim žyćci. Pastupleńnia jaho u manastyr papraŭdzi nie škadawali, bo abmnišeńnie jaho usuwało adnu s chmar na palityčnym kruhazory, i biez taho dawoli zachmarenym: adzin za druhim wyrastajuczy, wyciahiwali roznyje wotčyčy ruki da swaich wotčyn, hatowyje zbratacca z samim čortam, kab wyrwać swaju baćkoŭščynu z rak zachłannych „starejšych“. Kali-b smalenski wotčyč syjšoŭ sa sceny, usunuŭšysia u manastyrski zacišak, heta było b na ruku kijeŭskim palitykam. Dziela hetaho tolki nižajšaja słužba, dy najbolej baby ščyra žaleli jaho.
Kniazieŭna, čekała nieciarpliwa hetych adwiedzin, uktadała zahadzia silnyje i ŭpływowyje pramowy, kab adchilić swajho pryjaciela ad jaho pahibielnych planoŭ. Ale henyje pramowy u pierewažajučaj bolšaści astasalisia wyskazanymi, i pabačeńnie s kniaziewičam wyklikało i pakidało pa sabie bolš hniewu i razdražeńnia, čym radaści. Jon usielak unikaŭ jaje, adwarčwaŭsia ad jaje wačej; dotyku ruk, nawat rubca adziežy. Idučy u „świet“, jon uwieś naściarožywaŭsia, kab nie padpaści jakoj spakusie, nio dać čym paciahnuć siabie. Hetkaja adraźliwaść da jaje, jak da niejkaho načyńnia čartoŭskaj spakusy, momontemi wyklikała ŭ jej wybuchi hniewu, ale jana hasiła ich u sabie wolaj silnaj dušoju kabiety, katoraja skupiła usie siły swajho ducha dziela adnej mety: dziela wyratawańnia swajho wybranca s put niepryjaznaj siły.
Asabliwa u światyni, u hetym akružeńni nowaj wiery, szto prypaminało jej roznyje padrobnicy iohnich razmoŭ, kniazieŭ abstupali dumki ab im. Oj, čamu u jaje nima siły zahadać paraskidać hetyje čornaryznickije hniozdy!… Za jaje swatalisia roznyje kajaziewičy, baćka i maci napirali na jaje, kab nie marnawała času, i raili jej to taho, to drahoha—asabliwa uhorskaho karalewiča, katory pryježdžaŭ sam u Kijeŭ u swaty. Jon byŭ starejšy syn karaloŭ, junak s siabie widny i hožy, dobry konnik, čeławiek rycarski, ale i jaho nie chacieła kniazieŭna Predsława, ŭsio ješče nie hublajučy nadziei wiarnuć sabie kniaziewiča, dakul jon nia byŭ pastryženy.
Hetak minuło niekolki let. Pamier stary Warłemiej, błahasławiŭšy pierad śmierciu swajho wučenika iści ŭ piačery, čytajučy ŭ hołas knihi i słuchajučy nawuk staršych dy hatujučysia da pastryžeńnia. Piačera była wykapana mnoha wiakoŭ tamu nazad. Wuzieńki daŭžničok išoŭ wykručywajučysia niekolkimi zawarotami da piačery, kab było zacišniej ad wiotru i marozu. Niekolki piačurak u siaredzinie słužyło na ŭsiakuju patrebu — za łožka i stoł. U adnej s takich piačurak na dasce spaŭ kniaziewič. Wychadziŭ da mnichoŭ tolki u niadzielu i, prynosiučy adtul bukatku chleba, karmiŭsia im ceły tydzień, spažywajučy jaho tolki raz na dzień drabok mały. Ceły dzień prawodziŭ u malitwie i pracy ciažkoj kala ziamli „dziela zielnaj raślinnaści“. I ciešyŭsia, što paśla hetkaho dnia ŭsio cieło jaho, ŭsie muskuły i sustawy nyli i baleli, skwapliwa prosiučy adpačynku, i zasypaŭ krepka na swajej dasce. Spaŭ biaz smoŭ i zdańnioŭ i byŭ z hetaho rady, bo «sonnaje latucińnie» wielmi niebaspiečnaje dla mnicha, niespramožnaho jamu praciwicca u śnie, kali nie panuje nad swaimi myślami.
Ale adnej nočy, skora paśla taho, jak zasnuŭ, jon raptam zbudziŭsia,—bytcym u sercy jaho štoś staknuło. Choć było saŭsim ciomna i cicha, jon pačuŭ, što niechta zjawiŭsia kala jaho, siadsić na kraju piačurki, i heta—kabieta. Jon čuŭ cieplatu jeje cieła i pach wałasoŭ. Było heta zdańnie, ci žywaja istota? I raptam jon pačuŭ, što heta była kniazieŭna Predsława: peŭnie zdańnie jaje. Jon adčuwaŭ niačutnyje słowy, jakije hawaryła jana, biaz hołasu, kličučy jaho u świet i wabiučy na žanočaje miławańnie. Jon maliŭsia: „Uwaskreśni, Bože, i rasparušciesia worahi“… i značyŭ kryžom kruhom toje miejsco dzie ležaŭ sam i dzie siadzieło kala jaho zdańnie, — abo probawaŭ pierežehnać jaje samuju, ale tak, kab nie dakranucca da jaje,—i heta nie pamahło. Tady pačaŭ jaho abyjmać strach i pačućcie niapeŭnaści. Jon maliŭsia i bajaŭsia, što nia zdužaje damalicca, što ŭ malitwu jamu ŭlezie niejkaje błahoje słowo, katoraje addaść jaho wa ŭłaść złoj siły. Jon hetak siadzieŭ i maliŭsja u strachu i mucy, pakul nie razwidnieło, i zara pajšoŭ da starca na spowiedź. Starec že, raspytaŭšysia ab žyćci jaho u świeci, zahadaŭ malicca za kniazieŭnu Predsławu, kab Boh supakojiŭ jaje.
Ale taho-ž samaho dnia kniaziewič pabačyŭ jaje pierad swajej piačeraj—tolki nie jak zdańnie, a žywuju.
Z Smalenska pryjechali bajary z hroznymi wieściami: kniaź noŭharodzki raspačaŭ zhawory z ludźmi smalenskimi, padbiwajučy ich na Kijeŭskaho kniazia, i možna było spadziewacca hroznaho paŭstańnia. Smalenskije bajary, katoryje chacieli trymacca Kijewa, pryjechali s prajektam, kab wialiki kniaź pasadziŭ swajej rukoj „wotčyča“ smalenskaho, ažaniŭšy s swajej dačkoj. Kali kniazieŭna Predsława čuła hety daŭny swoj plan u takim palityčnym motywowańni, to ješče raz nadzieja zbudziłasia u jaje dušy. Jana padumała, što hetaj sprawaj kiruje niejkaja staronnaja siła i kaniec kancom pieramože ŭsie pieraškody. Paśla pałudnia wialikije bajary kijeŭskije dumali razam z smalenskimi mužami u wialikaho kniazia, i stary Wratysłaŭ padtrymliwaŭ smalenski prajekt. Jon kazaŭ, što ŭ hety moment smalenskim kupcom nia wielmi wažna tarhoŭla s Kijewam, a noŭharodzkije ŭpływy mohuć lohka ŭziać wierch, i niet wiedama, ci ŭdałosia-b tady Smalensk iznoŭ paniawolić. Inšyje kazali ab niezdatnaści kniaziewiča da kniažeńnia, ab jaho mnišych sympatijach; ale Wratysłaŭ nie pryjmaŭ hetych arhumentoŭ. Kniaziewič, kazaŭ jon, pajšoŭ u mnichi, bo jamu adabrali pasad; a nichaj jon pabačyć pierad saboj baćkoŭski pasad, i kroŭ zahaworyć u im. Hetkije dumki šmat kaho pierakonywali: tolki bieda može zahnać kniazia ŭ manastyr. I wialiki kniaź zhadziŭsia. Apiakun kniaziewiča z bajarami i smalenskimi mužami mielisia jechać na druhi dzień u Biarestawo. Ab hetym raskazali zara kniazieŭnie Predsławie, i jana wielmi ciešyłasia. Ciapier jana wiedała, što nieznanaja jej siła, katoraja ŭmiešałasia ŭ hetu sprawu, patrapić usio naładzić. Jana wyrwie kniaziewiča z niadobrych čaroŭ i wiernie jej. I kniazieŭna pastanawiła sama jechać z bajarami u Biarostawo: jana była peŭna, što staraja kniahinia heta jej pazwolić: jana trymała jaje staranu, choć i napirałasia s tym uhorskim karalewičam. I kniazieŭna nie mahła zasnuć da ranicy—pakul nio razwidnieło, dumajučy ab kniaziewiču, spaminajučy jaho twar, wyhlad, słowy i pramaŭlajačy da jaho rožnymi łaskawymi sławami.
I jana jechała kaniom sa stromiannymi dziaciukami za bajarami i mužami wažkaj ściežkaj u Biarestawo. Byŭ jasny, łahodny, soniačny dzień. Koni čchali i wymachiwali hałowami. Srebnyje ubory i prybory bliščeli na jarkich wopratkach. Strečnyje ludzi s pryjemnaściu pryhledalisia hetamu jarka-kolernamu pojezdu,—i radasny, poŭny nadziei nastroj waładzieŭ kniazieŭnaj. Ažno raptam Jan, apiakun, katory jechaŭ spieradu, strymaŭ kania i zaklaŭ hetak siardzita, što ŭsie až zdryhnulisia. Stremiannyje dziaciuki, paśpiašyŭšy napierad da jaho, pabačyli, što suproć ich jechaŭ niejki čeławiek,—a sustreča z łysym kaniom wieściła nieŭdaču…
I nieŭdača nie minuła ich: kniaziewič admowiŭsia pakinuć pustelniu.
Kniaziewič spačyŭ mnicham u Kijewi, a kniazieŭna Predsława—pad plitami turynskaho abbactwa, pieražyŭšy muža, katoraho pawinna byla ŭziać paśla apošniaj razmowy smalenskaho pasolstwa s kniaziewičam…