Rodnyje zierniaty (1916)/II/Wiesna/Nie spanatryŭ

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Horść pšanicy Nie spanatryŭ
Вершаванае апавяданьне
Аўтар: Стары Улас
1916 год
Pawietre
Іншыя публікацыі гэтага твора: Не спанатрыў.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Nie spanatryŭ.

Jak čutno, dyk hetak, musi, ŭ nas pa cełaj Biełarusi: kožny dwor i kožna chata maje prykazak bahata. U kožnaj sprawie, ŭ kožnym dziele, jak padumaješ tykiela; a spisać ich ŭsie z natury dyk wałowaj mała skury. Ale prykazki ŭsie hety nie lichoj bywajuć mety: ich prykiemić tolki štuka, a tam — kožnamu nawuka.

U adnej wioscy daŭnawata žyŭ adzin mužyk bahata, tak jak inšy raz bywaje, kali ŭ maśle syr pływaje. Mieŭ i hrošej i budynku i charošuju skacinku, mieŭ dačušku i synočka, udałoha adzinočka. A pražyŭšy wieku spora, jak pračuŭ kaniec swoj skora, zaloh stary ŭ karawaci, dy dziaciej k sabie staŭ zwaci. „Dzietki, kaže, maje miły, ja ŭžo blizak da mahiły! Tabie, dačka, treba budzie z woli Božaj pajści ŭ ludzi, a ty, synku, jak Boh zdaryć, kali budzieš haspadaryć wodle baćkaŭskaho ładu, dyk staroha pomni radu: kali ty idzieš s sachoju, z wozam, z baranoju, ci siaŭnioju, nie kažy jdučy z domu: „Pamažy Bože“ nikomu! a druhoje, znaj, ci čuješ, jak areš ci baranuješ, dy damoŭ budzieš adchodzić, abharadzić nie zaškodzić. I narešcie pomni heto, ci to wosień, wiesna, zima, ci leto, kab kruhłym hodam tabie jeda była z miodam.“

Raskazaŭšy heto synu, jon u tujuže časinu, tak kazali ŭsie ab hetym, rasstaŭsia z božym świetam. Jaho piekna pachawali. Pryzabyŭšy krychu hora, siestra zamuš wyjšła skora, brat byŭ sprawiŭ jej wiasielle. Dy žanicca sam maniŭsia, a naturu mieŭšy šparku, ŭziaŭsia sam za haspadarku. Jak idzie, ci jedzie može, to nie daść, „pamažy Bože“; a arać idzie s sachoju, wiazie płotu woz s saboju i, jak tolki arać hodzie, što ŭzare, toje harodzie. Pośle daŭ sabie wyhodu: nakuplaŭ i pčoł i miodu, jeść u wolu i sycieje, ale štoś nie bahacieje. Paroj nia ŭsieje, nie ŭrobić, dyk i zbožže ŭžo nia rodzić, i karyści nimaš z płotu, dy sahnaŭ z miodu achwotu.

„Schmurnieŭ chłapiec naš“, — kazali dy śmiejacca z jaho stali: „ci paškodžena sialiba, ci z mazhoŭ syjšoŭ jon chiba?“ — Jon to raz niejak wiasnoju, sieŭšy ŭ poli pad miažoju, ab swaim dumaŭ nieščaści, płakać staŭ i backu klaści, što i nia šencić i nia rodzić, až miažoju padychodzić da jaho dziadok stareńki, ŭwieś jak hałubok siwieńki is kijočkam, torba bieła na plecach ŭ jaho wisieła, dy kaptanik na im nowy, na nahach łapci lipowy, z jaho woček światłom biło; stało chłopcu niejak miła. A jak staŭ, razhawaryŭsia, dyk chłapiec čuć nie raspłyŭsia.

Dziadok staŭ pytać pawoli, čàho płače jon na poli? „Ci baćkoŭ mo śmierć zabrała? Ci nieščaście napatkało? Ci žyćcio tabie dadzieło? hawary mnie, synku, śmieła!“

— „Nie, nimaju ja ničoha, ani kryŭdy da nikoha. I nichto mnie nie paškodziŭ: mianie baćka moj sazwodziŭ.“ — Dy pryznaŭsia pierad dziedam, jak toj jeści kazaŭ z miedam, haradzić pašniu na poli, pry tym nie kazać nikoli, idučy na pole z domu, „Pamažy Bože“ nikomu.

Pakiwaŭ dzied hała woju: „Synku, robiš ty nia toje i na baćku darma brešeš, a za heta ciažka hrešyš. „Pamažy Bože“ nie dawaci — heto značyć nie zaspaci i staracca, moj sakole, čym najraniej wyjści ŭ pole. Dyk nia ty dasi ludziam, tabie kožen dawać budzie. Z haradźboj rečy takije: ŭzareš honcy i druhije, abžeń soškaj ci baronkaj, abharodziš barazionkaj. Z miodam to takaja sprawa: kožnaja sałodka strawa: zjasi smačna, miod pačuješ, kali dobra papracuješ“.

Rekšy heto, dzied stareńki znoŭ miažoju, praz zaścienki, ŭžo daloka apynuŭsia, pakul z dumak byŭ ačnuŭsia naš chłapiec! Nichto adnače nidzie dziedku nie ubačyŭ, skul zjawiŭsia i dzie dzieŭsia i što jon rabić tut mieŭsia, chto jon byŭ — nichto nie znaje — bytcym sam Boh, chłapiec baje. Bo s tej pary ŭ jaho u chaci skora najšłosia bahaćcie, stało znoŭ radzić na poli i ŭsiaho było dawoli. A susiedzi jaho, tyje ludzi złosnyje, błahije, što śmiejalisia, brechali, zawidawać jamu stali. Hetak bywaje časami, ale wiedajem i sami, što na świeci tak bywaje: „Chto pracuje, toj i maje“.

Pytańnia dla hutarak i piśmiennych rabot. Jaki sens maralny hetaj bajki? Napišy cie karotka piereskaz swaimi sławami hetaj bajki.

Tykiela — tolki. Lichi — błahi, niadobry. Spora — šmat. Karawać — łožka. Hodzie — dawoli. Šencić — ručyć. Dadzieło — ŭraziło, aprykryło. Sazwodziŭ — abmanuŭ. Rekšy — skazaŭšy. Apynuŭsia — byŭ daloka, staŭ daloka. Baje — apawiedaje. Prykiemić — prymiecić, ŭrazumieć. Spanatryŭ — wyrazumieŭ, uciamiŭ.