Biełaruski Kalendar Swajak na 1919 hod/Kamiennaja truna

З пляцоўкі Вікікрыніцы
Sož i Dniepro Kamiennaja truna
Апавяданьне
Аўтар: Вацлаў Ластоўскі
1918 год
Sciepan i Wieljana
Іншыя публікацыі гэтага твора: Каменная труна.

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




Kamiennaja truna.

Niepadalok ad miesta Dzisny, s prawaj starany traktu, što idzie z Dzisny na Hermanawičy, praježdžajučy ůbačyš stromkuju, kučemkawatuju horku, zarosšuju lesam. Horka heta akružena topkim bałotcam, a na wiersie jaje, na samym ščycie lažyć wialičeznaja kamiennaja truna. Kali, chto i na jakuju pamiatku pałažyŭ tam henu trunu, historyja nia wiedaje, a narodny skaz pieredaje s pakaleńnia ŭ pakaleńnie nižejpisanuju apowieść.

Kaliś-to, daŭnym dauno, na horcy stajali pyšnyje charomy bahatych bajar Niamiroŭ. Charomy byli akruženy dubowym wastrakołam i ablityje kruhom wadoj. Daloka sławiłosia miž worahoŭ niedastupnaje Niamiraŭskaje hniazdo, a ješče dalej ich radawaja aružnaja sława nieprymirymych wojaŭ, usławiŭšychsia niesčyślonymi pieramohami na paloch bitw. U zbrojnickaj światlicy niamiraŭskich tutejšych charomaŭ, na pačesnym miejscy, wisieŭ kawany, čarlony ščyrym zołatam ščyt i dwuručny, abasiečny mieč słaŭnaho Hrymona-Niamiry, učaśnika Alehawaho pachodu na hrekaŭ. U kniažaj radzie, na połackim zamku, staršy rodu Niamiroŭ zasiedaŭ prawaruč kniazia, na pieršym miejscy. Hetki to byŭ rod Niamiroŭ.

Dy tolki ciapierašni naščadak, panury Butrym, paniziŭ sławu rodu swajho. Nie pieramohami ŭ bitwach z worahami pamnažaŭ jon swajo bahaćcie, a razbojami i kryůdaj padniawolnaho ludu. Hłybokije patcharomnyje poruby napoŭnieny byli ludźmi, zakawanymi ů dyby, katorych ułasnymi rukami lubiŭ katawać Butrym. Prachodziačy mima Niamiraŭskaho dwara, časta čuwali ludzi stohny i płač, a časam chwali akružajučaho charomy wozierca wykidali na bierah kawałki čeławiečaho cieła, nieraz dziawočaho.

Ciažka žyłosia ŭ panurych Niamiraŭskich charomach Butrymawaj žoncy, krasnaj pani Mary i jana pawiernikam dum swaich i žurbot učyniła maładoha bajarčyca Ramaškowiča. Raz u noč majowuju krasnuju paniu Maru asabliwa wostry žal razabraŭ na swaju biesprytulnuju dolu, i jana, ů sadku stojučy, sukłaniŭšysia na plačo bajarčyca Staŭry, horka zapłakała. U hety moment u sadok uwajšoŭ bajaryn Butrym. Hrozna jon kinuŭ wokam na žonku i na maładoha bajarčyca. Moŭčki spyniŭsia, lasnuŭ u dałoni na stralcoŭ swaich; kali na klik jaho zjawilisia jany, — azwaŭsia panura bajaryn: „Siahońnia ŭ nas budzie hučny bankiet tut. Raspalicie smalistyje lučnicy, ustaŭcie stały cisowyje, nalijcie miadoŭ i win zamorskich poŭnyje wiodry, dy pakličcie skrypača majho“.

Miham słužba ŭstawiła stały i kala stałoů dubowyje ławy, abbityje miedźwiedzimi skurami, dla bajaryna i bajaryni pastawili dwa hłybokije, na hrekach pradziedami zdabytyje, abiwanyje zołatam kresły. Smalistyje łučnicy jarka aświetlali sad. Skrypač sa skrypkaj stajaŭ na hatowi. Bajaryn padyjšoŭ da skrypača, uziaŭ z ruk jaho skrypku, kranuŭ rukoj strunu i sarwaŭ, kranuŭ druhuju — i sarwaŭ. I hetak da apošniaj. — „Kiepskije ŭ ciabie, małojče, struny!“ — skazaŭ bajaryn. „A ja chaču siahońnia muzyki jomkaj, hučnaj! Hej, maje wiernyje stralcy patužniki, Stańko, Hojnič i Rezan, waźmicie wo hetaho patsusiedziča majho, Ramaškoča, za biełyje plečy i narabicie da bankietu strun! A ty, krasna pani, žana maja, siadaj pobač sa mnoj u załatoje kresło i, pakul słuhi maje zmatajuć materjaly na struny, na tuju wo biełu jabłyńku, budzieš pici sa mnoj spraŭlajučy tryznu pa hładkim bajarčycu“. Strašnyje nawat u Butrymawaj družynie Stańko, Hojnič i Rezan, blisnuŭšy tolki zalitymi krywioj wačami, prynialisia za krywawuju sprawu: pawalili bajarčyca na ziamlu, rasparoli žywot i paśla, wodziačy kala jabłyni, — tej samaj jabłyni, pat katoraj paŭhadziny tamu jon stajaŭ s krasnaj paniaj Maraj, — namatywali na pień struny.

Nie minuło i hadziny, jak struny byli pramyty, pakručeny, pasušeny na ahnioch i naciahnuty na skrypku. Muzyka zajhraŭ wiasiołuju zastolnuju pieśniu, ale pieśni tej, ni hołasu skrypki nia čuła krasnaja pani Mara. Blednaja, jana spakojna spała ŭ kreśli snom wiečnym: serce jaje nia wytrywało mužaŭskaho bankietnaho pačastunku i razarwałosia… Tolki bajaryn da ŭschodu sonca z družynaj tryznawaů nad maładymi niaboščykami, słuchajučy płač dy zaliwajučy sumleńnie winom.

Mnoha hetkich i hetamu padodnych spraŭ mieů na sumleńni bajaryn Butrym i nie ŭnimaŭsia ŭ lichadziejstwie swaim.

Tym časam minali hady za hadami, i z imi nadychodziła adzinokaja, panuraja staraść. I ot što raz čaściej na bajaryna stała nadychodzić razwaha, a razam z jej kajańnie i bojazń suda Božaho. U hetkije momenty bajaryn Butrym abo dastawaŭ s palicy dziedaŭskaj rukoj na perhamencie hłaholickimi literami pisany psałtyr i čytaů jaho, praliwajučy ślozy i adbiwajučy pakłony, abo ŭciekaŭ z domu i išoŭ na światyje miejcy, šukajučy sabie razwiazki hrachoŭ pry spawiedalnicy, abo choć pakuty. Dy tolki niwodzin duchoŭnik, wysłuchaŭšy krywawyje čyny žyćcia jaho, nie wažycca dać jamu atpuščeńnia hrachoŭ. I mnoha wod praciakło Dźwinoj mima piesčanaj barowaj pustelni, u katoraj žyů światy starec Achrem, pakul trapiŭ tudy naš bajaryn.

Starec Achrem, wysłuchaŭšy spowiedź bajaryna, daŭ jamu hetkuju radu.

— Wialikije hrachi twaje, niawolniče Božy, ale milaserdzie Božaje wialiko i mudry pomysły Jaho. Waźmi za ŭsio swajo bahaćcie, — nawučaŭ pustelnik, — pabuduj światyniu Bohu. Nichaj ad usiej majetnaści twajej astaniecca tabie ŭsiaho hetulki hrošy, skolki patreba, kab zrabić sasnowuju trunu. I za tuju reštu zrabi sabie trunu. A kali buduć wyświačać twaju światyniu, pastaŭ swaju trunu za aŭtaram i laž u jej. I lažy ŭ trunie da kanca abradu światoha, imšy Božaj. Može Boh pašle tabie zlitawańnie swajo, pašle tabie ratunak.

I ot staŭ raspradawać bajaryn Butrym majetnaści swaje i skarby swaje. Za niesčyślonaje bahaćcie pačaŭ budawać światyniu Bohu. Pabudawaŭ i pryazdobiŭ bahata a za apošnije miedziaki zrabiŭ sabie sasnowuju trunu.

U dzień wyświačeńnia światyni loh bajaryn u trunu za aŭtaram i maliŭsia Bohu. Pačałasia nabožnaja atprawa. Praz myśli bajaryna stali praciekać žywymi abrazami ŭsie jaho krywawyje i śloznyje sprawy. I pačali pierachodzić pierad im pakryŭdženyje im ludzi. I koždy stanawiŭsia pierad im i horka wykidaŭ jamu swaju kryůdu. Ale bajaryn biŭsia ů hrudzi pierad koždym i kazaŭ: „Bože, miłaściŭ budź mnie hrešnamu! A ty pakryůdženy mnoj bracie, daruj mnie!“ I adychodzili doŭhim radam kryůdy ad jaho supakojenyje. Užo kančałasia świataja słužba i pracesija z usim narodam wyjšła kryžowym chodam kruhom światyni.

I atstupilisia ŭsie pakryŭdženyje ad bajaryna. Stanuŭ kala jaho kruhom ćwitučy sad i abniała jaho majowaja noč. I bačyć jon kala siabie jabłyniu ŭkrytuju kwietam, a pad jabłyniaj žanu swaju Maru i Staŭru bajarčyca maładoha. Jon pramienny, zadumlony hladzić u niebo na zory, a jana sukłaniŭšy jamu na plačo hałoŭku, ronić iskrystyje ślozy… I zabyŭsia bajaryn ab kajańni swaim: kala serca zwaruchnuůsia prydušeny źmiej złości. Choć udaryůsia bajaryn u hrudzi i pramowiŭ: „Bože, miłaściŭ budź mnie hrešnamu!“ ale nia moh skarycca pierad imi i prasić darawańnia. Zdańnie sčezło. Bajaryn učuů nabožnyje śpiewy narodu i duchawienstwa za ścienami światyni, a praz moment iznoů bačyŭ sad i ich dwoje. I znoů jon udaryůsia ŭ hrudzi i maliŭ Boha i nia moh skarycca pierad imi. I trejci raz pierad wačami dušy jaho stanuli jany, i trejci raz jon nie skaryůsia.

U hety moment zastučeło, zahručeło, razstupiłasia ziemla, i prawaliłasia ŭ skroźdońnie światynia. Astaůsia tolki narod, dy na tym miejscy, dzie byŭ aŭtur, ciapier ležała kamiennaja truna. Heto była taja samaja truna, u katoruju loh bajaryn, dy tolki jana ciapier abiarnułasia ŭ kamień.

I dahetul na ščycie horki lažyć taja kamiennaja truna, a ŭ jej skamianieŭšyj bajaryn Butrym Niamira, asudženyj da sudnaho dnia ležać zatoje, što momentu čystaho parywu nia moh darawać žoncy swajej pierad sudom Božym.