Ot hetkaja i Taklusia: žywie u biadzie dy ŭ ciemnacie, pracuje jak woł pad jarmom, a myślami abyjmaje žyćcio usiaho swajho narodu i choče razhadaci usie tajnicy jaho doli i wiedać jaho budučynu.
Piered Taklusiaj ciapier nierazhadannaju zahadkaju stajało try cikawych pytańnia:
Pieršaje: kali pamiž ludźmi budzie praŭda?
Druhoje: ci daduć kali-niebudź biedniakam ziamli?
Trejciaje: kali usim ludziam pazwoleno budzie wučycca i malicca na swajej rodnaj mowie?
Hetyje try pytańnia wostrym klinam zabilisia ŭ haławu Taklusi i jana nijak nia može ad ich adwiazacca. Jak cień jany usiudy chodziać za jeju i prosiacca na razhadku.
— Kab našoŭsia jaki-niebudź mudrahiel, — haworyć jana swaim susiedkam, — i rastłumačyŭ mnie ŭsio heta, jak treba, može u mianie palahčeło-b na dušy, a to nadta ciažka.
I jak tolki sustrenie Taklusia jakoha niebudź staroha maskala, abo žebraka, ci piśmiennaho staraca zara zakliče ich da siabie i pačynaje dapytywacca, kali ludziam budzie lepš žyć na swieci. Na het- Taklusino pytańnie adny maŭčać i ciažka ŭzdychajuć, a druhije haworać nadta mnoha. ale ješče nichto swajej atpowiedździu nie prywioŭ jaje da poŭnaho zdawoleńnia.
K. Lejko.